Robiłam kiedyś taki nieregularny cykl o moich przyjemnościach, momentach, rzeczach i przeżyciach, które sprawiły mi szczególną radość. Cykl zarzuciłam, a przecież nie jest tak, że miłe sprawy mnie w tym roku nie dotyczyły!
Może, niech to roczne podsumowanie będzie dobrym początkiem na nowy rok. Mam nadzieję że cykl reaktywuję, bo to bardzo świetna rzecz, zapisywać sobie te najmilsze momenty - wcale niekoniecznie najbardziej spektakularne, za które jesteśmy szczególnie wdzięczni. Pozwala trochę się ogarnąć, docenić swoje życie a przy okazji wspominanie takich chwil jest zwyczajnie przyjemne.
Co więc było dla mnie szczególnie dobre w 2016?
Polska!
Udało nam się w minionym roku trochę pojeździć po Polsce, cieszyliśmy się polskim, pozasezonowym morzem, naszymi kochanymi Bieszczadami. W sierpniu zachwyciliśmy się Podlasiem a we wrześniu Śląskiem. W grudniu skoczyliśmy na chwilę do Warszawy - wreszcie nie na zakupy, tylko na zwiedzanie. Rok zakończyliśmy w Beskidzie Niskim. Cieszę się bardzo, pokazaliśmy dzieciakom kawałek naszego kraju, i to taki mniej oczywisty z, powiedzmy, drugich stron folderów turystycznych. Cieszę się też, że udaje nam się odkrywać piękno nie tylko w tych najbardziej oklepanych miejscach, że podróżujemy sobie po naszemu, zbaczamy z tych głównych szlaków i na ogół rezygnujemy z ostentacyjnych atrakcji.
W międzyczasie, krążyliśmy oczywiście po naszej Lubelszczyźnie kochanej, sporo było wycieczek, spacerków i pikników w naszych okolicach. Były też miłe momenty stricte lubelskie, np. podczas miejskich festiwali, w parkach, centrach kulturalnych i innych fajnych miejscach.
Nasze Mieszkanie
2016 to przede wszystkim pierwszy rok w naszym mieszkaniu. Bardzo lubiłam nasze "urządzaniowe zrywy" co jakiś czas (które ciągle mają miejsce), udomowianie , nowe pomysły, organizowanie przestrzeni, tak, żeby było wygodnie, praktycznie i estetycznie. Cieszę się zresztą bardzo, że nie dopięliśmy wszystkiego na ostatni guzik na samym początku i teraz dopiero pewne pomysły nam przychodzą do głowy - gdy już mieszkamy. Cieszę się też, że mieliśmy na początek niewiele mebli, i niewiele rzeczy (zredukowana dość mocno ilość po przeprowadzkach między Francją a Polska) - i że ten stan rzeczy jakoś się drastycznie nie zmienił.
I powiem Wam jeszcze, że - mimo mojej bałaganiarskiej natury - nawet polubiłam sprzątanie! Może już stara jestem po prostu, ale autentyczną przyjemność sprawia mi doprowadzanie naszego mieszkania do ładu, i że coraz skuteczniej dążymy do zasady "miejsce na wszystko, wszystko na miejscu". Oczywiście nie jest idealnie, zwłaszcza z dzieciakami, które, jak wiadomo są raczej zaprzeczeniem ładu i harmonii, ale jesteśmy na dobrej drodze.
Praca
Po dość długiej przerwie wróciłam do życia zawodowego. Fajny jest ten moment "zasiądnięcia", że oto teraz siadam do komputera i będę pracować, i fakt że czuję się potrzebna inaczej niż jako "matka dzieciom i żona mężu". Nie bez znaczenia jest też zwyczajne zarabianie pieniędzy, to poza bardzo prozaicznymi korzyściami daje całkiem sporo satysfakcji. Może to dla wielu banalne, co piszę, ale dla mnie w tym roku miało spore znaczenie.
Przedszkole i żłobek dzieci
Wyjdę na najgorszą matkę świata, ale uwielbiam tę chwilę, gdy za pociechami zamykają się drzwi, gdy zostaję sama, w upajającej ciszy. Do tego jest świadomość, że dzieciaki naprawdę dużo się uczą, fajnie się rozwijają, są wśród rówieśników. Placówki są dzieciakom zwyczajnie potrzebne, dużo im dają. Dają oczywiście też całkiem sporą porcję wirusów, ale nie jest źle, trochę przeziębień trzeba przeżyć w życiu, no i szczęśliwie moje przechodzą takie infekcje dość łagodnie, nad odpornością pracujemy cały rok.
Audiobooki
Już o nich wspominałam, ale aplikacja Librivox to jedna z lepszych rzeczy jaką daje smartfon. Przez cały ubiegły rok składania /wieszanie prania, wyjmowanie zmywarki i inne nudne czynności wiązały się u mnie z dziewiętnastowieczną Anglią. Bardzo polecam!
Książki
Zawsze przy okazji książkowych podsumowań wyrzucam sobie, że nie mam jakiegoś zeszyciku, spisu, czy notatek o książkach, które przeczytałam. Umykają mi jakoś i wielu zwyczajnie nie pamiętam. Dlatego wspomnę tu o tych, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
Mąż długo namawiał mnie do sagi "Pan lodowego ogrodu", przekonując że tak samo fajna jak Wiedźmin. A ja długo nie mogłam się przekonać, tytuł kojarzył mi się z jakimś tandetnym erotykiem. Ale w końcu się wzięłam, i nie żałuję. Naprawdę fajny miał pomysł i ciekawy świat stworzył Jarosław Grzędowicz. Było parę zgrzytów, ale generalnie autentycznie się wciągnęłam.
Shantaram, już o niej pisałam. Teraz czaję się na kontynuację, czyli Cień góry.
Tajemna historia Donny Tartt - bardzo lubię jej filmowy styl pisania, podczas czytania wyświetla się w głowie ekranizacja!
Złodziejka Sarah Waters. Nie jestem pewna, czy to w tym roku było, ale ostatnio widziałam film (koreański) na jej podstawie i przypomniało mi się to, jak fantastycznie trzymała w napięciu.
I, też nie pamiętam czy to ten rok, czy poprzedni - Świat równoległy Tomka Michniewicza. Napisana świetnym językiem i pokazująca turystyczny świat od trochę innej niż zazwyczaj strony. Otwierająca oczy mocno. Bardzo bardzo dobra.
W międzyczasie zapoznawałam się z klasykami, wciągnęli mnie mocno m.in. pisarze amerykańscy z początku XX w. (Steinbeck, Hemingway, Fitzgerald).
Muzyka
Kev Fox i Smolik - mój zdecydowany hit 2016. Zaczęło się od koncertu w lecie - na którym byliśmy przy okazji naszego Pierwszego Weekendu Bez Dzieci (no, popołudnia, nocy i poranka, ale to już coś), koncert był fantastyczny, zaraz kupiliśmy płytę i spora część naszych znajomych dostała ją od nas przy różnych okazjach. Jest zdecydowanie żywsza niż inne płyty Smolika, Kev Fox z tym swoim świetnym, seksownym głosem wprowadza taką fajną energię, ale dalej jest smolikowy, relaksujący klimat.
Kortez - kolejny hicior, cudowny głos i nieprzekomplikowane piosenki z ładnymi tekstami
Filmy i seriale
Kolejna kategoria, w której powinnam prowadzić jakiś zeszycik z notatkami, bo oglądamy dużo i zwyczajnie nie wszystko potem pamiętam.
Z seriali poza tymi, które wszyscy widzieli, czyli Stranger Things, Wikingowie, Gra o Tron, Sherlock i Westworld, był jeszcze
Grantchester - serial o przystojnym księdzu który jeździ na rowerze i rozwiązuje kryminalne zagadki... Ale nie nazywa się Mateusz, jest niezbyt grzeczny, słucha jazzu, przesadza z alkoholem i przyjaźni się z równie ciekawym policjantem, a wszystko dzieje się w Anglii lat pięćdziesiątych.
A filmy, które najbardziej zapadły mi w pamięć...
Hunt for the wilder people. Jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio widziałam - bezpretensjonalny, trochę wzruszający i śmieszny - ale nie tak komediowo, jakoś bardziej życiowo.
Swiss army man. To z kolei jeden z bardziej absurdalnych filmów, jakie ostatnio widziałam. Paul Dano i Daniel Radcliffe jako zwłoki i nieudacznik razem wśród natury (i śmieci). A pod obscenicznymi momentami i trochę prostackim humorem jest ciepła opowieść o samotności i wyobcowaniu.
Eddie the Eagle. To niesamowicie pozytywny film oparty na faktach
I naprawdę sporo innych bardzo fajnych... (zdecydowanie, zakładam zeszycik!)
Taki to był rok. Naprawdę dobry rok.
Ciekawie podsymowanie roku , ja przejrzałam fotki z telefonu i uzmysłowiłam sobie jak dużo sie działo ...
OdpowiedzUsuńI z książek i filmów sporo nas łączy ....
Mnie książkowo najbardziej zapadła ... Ostatnia pozycja jaka słuchałam - Król Szczepana Twardocha , czytał Maciej Stuhr .... rEWELKa i książka i jej interpretacja
I z filmów Colonia , o Koloni Dygnidad .... Wstrząsający kawałek historii
Piekne zdjecia Paula
Dzięki Ania:)
UsuńTwardocha kiedyś zaczynałam coś czytać, ale jakoś mi nie podpasował. Ale już tyle zachwytów nad tym "Królem" słyszałam, że chyba spróbuję:)
Koniecznie jako audiobook !
UsuńSmakuje podwójnie !
Sztuhr i jego interpretacja ...
Uwielbiam ten wpis, co za cudny rok! Oby 2017 był równie dobry... A zeszycik z filmami i książkami to się teraz nazywa bullet Journal 😂😂😂
OdpowiedzUsuńDzięki Zuzia:)
UsuńAch te Nazwy... ;)
ten grantchester wciąż chodzi mi po głowie, nawet wczoraj mówiłam o nim mężowi. no i koniecznie chciałabym tam pojechać :) michniewicza uwielbiam i tę książkę też mam zamiar przeczytać, ale trochę się boję tego, co tam znajdę... lubie jego rubrkę w urodzie życia, pisze tak, że człowiek niemal jest w podróży razem z nim. wszystkiego dobrego w Nowym Roku, oby był jeszcze lepszy niż poprzedni 2016! :)
OdpowiedzUsuńTa książka to nie jest jakaś strasznie beznadziejna i ponura ilustracja rzeczywistości, po prostu otwiera oczy :)
UsuńDziękuję Ci i wzajemnie!
Piękny, aktywny rok :)!!! Ile to daje satysfakcji i zachęca do dalszych takich poczynań :)!!!!
OdpowiedzUsuńSuper :)!!!
Serdecznie pozdrawiam :)!!!
Dokładnie, satysfakcja, wdzięczność i entuzjazm:)
UsuńJakże sielsko... :) Jestem wzorem człowieka sięgającego szczęścia z prostych spraw dookoła, a to bardzo, bardzo rzadki luksus.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
p.s. to prawdziwa "odpoczywalnia", Twój blog zasługuje w pełni na to miano :)
Jej, bardzo Ci dziękuję:)
UsuńNo faktycznie, to był dobry rok! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepszego 2017!
Dzięki! I wzajemnie, najlepszego 2017!
UsuńFajnie się ogląda (i czyta) takie podsumowanie. Nawet lekko westchnęłam do wiosennych i letnich zdjęć, ale tak z uśmiechem, a nie marudzeniem, że zima jeszcze długa;)
OdpowiedzUsuńTeż co roku planuję spisywać swoje lektury i co ciekawsze filmy i nawet przez kilka miesięcy mi się to udawało, ale potem się posypało. Teraz staram się robić jakieś fajne zdjęcie każdej czytanej przeze mnie książki do wrzucenia na instagrama i to się póki co całkiem nieźle (aczkolwiek nie idealnie) sprawdza:)
Ha, z seriali nie oglądałam żadnych z tych polecanych przez Ciebie. To dobrze, będzie coś na ten rok. Z ubiegłego najbardziej zapamiętam Belfra, a teraz wciągnęliśmy się w.. miasteczko Twin Peaks. Nie widziałam tego serialu w czasie jego świetności, S. też nie do końca pamięta więc mamy naprawdę sporo frajdy.
Ja też wzdychałam do tych ciepło - słonecznych zdjęć;)
UsuńTen pomysł z książkami na insta całkiem fajny, choć ja sporo czytam na Kindle'u i mogłoby się nie sprawdzić:)
Belfra nie widziałam, Miasteczka Twin Peaks też jeszcze nie!