źródło zdjęcia
Ładnych parę lat temu, zmuszona sytuacją (okropnymi problemami z cerą), zaczęłam uważnie czytać o kosmetykach - przeróżne opinie i fora. Wkręciłam się w temat, zaczęłam analizować składy, odkryłam kosmetyki apteczne, ekologiczne, w końcu półprodukty kosmetyczne... A to był prawdziwy szał. Robiłam wszystko - olejki myjące, sera, kremy, balsamy... Doszło do tego, że zajmowałam w lodówce jedną półkę...
Potem trochę mi się znudziło, zaczęło denerwować, że wiele półproduktów się przeterminowuje, zanim zużyję je choćby do połowy, a na wyjazdy i tak musiałam kupować "gotowce".
Teraz jestem dość wyważonym kosmetomaniakiem... Zwracam uwagę na to, co kupuję, lubię proste składy i niezmienną miłością darzę
oleje. Tłoczone na zimno z przeróżnych roślin, czasem dość zaskakujących... Naturalne i łagodne, o fantastycznych właściwościach
Stosuję je do wszystkiego.
Olej kokosowy, czy
arganowy wspaniale sprawdza się na
włosy. Nakładam na noc niewielką ilość jednego lub drugiego, zaplatam w warkocz, a rano myję. Odkąd je stosuje, włosy mam bardzo błyszczące, zdecydowanie mocniejsze i sprawiają wrażenie grubszych, gdy się je weźmie do ręki (chociaż to akurat może byc efekt ciąży...)
Twarz... Ta przeszła wiele. Mam raczej tendencję do przetłuszczania, w swoim czasie problemy z trądzikiem (jak ja nie lubię tego słowa... trądzik - taki mały trąd) i do dodatkowego natłuszczania byłam nastawiona mocno sceptycznie. Do momentu, kiedy kolejne wysuszające kosmetyki nie skutkowały, i zdecydowałam się spróbować. I zadziały się cuda (zaznaczę tylko, trądzik niekoniecznie jest problemem tylko skórnym. Często przyczyną tkwią głębiej - przeważnie w hormonach, w diecie, stresie czy alergii). Rewelacyjnie działał
olej z nasion czarnej porzeczki. A na blizny i ogólnie przyspieszenie gojenia prawdziwym cudotwórcą jest
olej tamanu. Teraz na co dzień używam
oleju z róży rdzawej i
arganowego, delikatnie masuję nimi twarz tutaj liczę na efekty długoterminowe, czyli ich efekt antyoksydacyjny i ogólnie przeciwzmarszczkowy, chociaż działanie doraźne jest też bardzo widoczne - cera jest promienna i nawilżona, koloryt ujednolicony.
Wada olejów na twarz - nie wygląda się po wysmarowaniu jakoś szczególnie atrakcyjnie, warto też używać ich jakiś czas przed położeniem się do łóżka (i wtarciem wszystkiego w poduszkę). Można też stosowac mieszankę olej + żel hialuronowy (wspaniały nawilżacz, dostępny w sklepach z półproduktami), wtedy konsystencja jest mniej oleista, bardziej kremowo-żelowa i lepiej się wchłania.
Klasyk, czyli
olej rycynowy na
brwi (na rzęsy u mnie się nie sprawdza - spływa do oczu, co strasznie szczypie i podrażnia) - wcierany w brwi i skórę tam, gdzie rosną. Brwi są zdecydowanie bardziej widoczne (choć Carą Delevingne się nie stałam). Próbowałam też smarować olejem rycynowym nasadę włosów, ale to mocno niewygodna rzecz - olej rycynowy jest gęsty i przez to potwornie niewygodny w takim stosowaniu.
Mój
rosnący brzuch smaruję olejkiem gotowcem -
babydream z rossmana. To mieszanka olejów
migdałowego, makadamia, jojoba, sojowego i słonecznikowego, a także witaminy E. Sprawdza się świetnie, rozstępów brak.
Mimo nieustannych poszukiwań idealnego eliksiru do paznokci, w ich pielęgnacji króluje ciągle oliwa z oliwek - delikatnie podgrzana, w miseczce, do moczenia. Nie jest to najpraktyczniejsza sprawa, bo dobrze jednak wytrzymać z tymi rękami w misce ze 20 minut i nie musieć ich wyjmować i pilnie czegoś nimi robić. Ale na paznokcie działa rewelacyjnie.
I jeszcze wspaniałe masło karite. Wszędzie tam, gdzie potrzeba naprawdę solidnego odżywienia. Na kolana i łokcie, na stopy (gruba warstwa na noc, ze skarpetkami), na dłonie. Doskonale zmiękcza, odżywia. Ręce po godzince z maseczką z grubej warstwy tego masełka, wyglądają prawdziwie "księżniczkowo"- jakby nigdy nie widziały gąbki do mycia naczyń czy mrozu. Można stosować na całe ciało i twarz (chociaż niektórych zapycha) - ale ja nie przepadam za tym, rozsmarowuje się dosyć ciężko i wolno wchłania.
Olej migdałowy (albo jojoba) przyda się też pod koniec ciąży, do masażu przygotowującego do porodu. Taki masaż zmiękcza tkanki i pomaga uchronić przed nacinaniem lub pękaniem.