czwartek, 27 października 2016
przez liści ogniste dywany przechodzi piękna bóg ostatni raz
Wzięliśmy rowerki i placki z dyni, z cynamonem, imbirem i rodzynkami. Pyszne i delikatne, pomarańczowe jak liście. Mogliśmy pomyśleć jeszcze o herbacie z sokiem malinowym w termosie, ale nie pomyśleliśmy. Ale i tak serca ogrzały nam się w tym cudownym świecie żółtym i czerwonym, szeleszczącym.
Słońce przebijało się skąpo przez chmury i prześwietlało miękko przez te przepyszne kolorowe drzewa.
(zmarznięte) ręce w kieszeniach, a kieszenie jak ocean, powoli chodzę i rozglądam się...
A nogi w liściach, szurają, szeleszczą i chrupią. Wzrok w kolorach energetycznych. Kochane ramię obok i dzieci, sielankowo (i nietypowo ostatnio) zgodne i zachwycone spacerem. A klony, dęby, buki i brzozy olśniewają, każde na swój sposób.
Wróciliśmy do domu, na zupę. Potem był jeszcze grzaniec i trzask czarnej płyty, delikatny jak trzask ognia w kominku.
Jestem pokrzepiona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bo jesień wspaniale pokrzepia. Dziś mamy słońce, ale wczoraj gdy wyszłam na spacer w deszczu, wszystkie kolory ożyły. Mokre są takie wyraziste, a w tej mgle jaka rozlegała się dookoła, wyglądało to naprawdę niesamowicie!
OdpowiedzUsuńTo prawda, te energetyczne żółte liście wyglądają pięknie nawet w deszczu, ale ja potrzebuję tez sobie poszurać;)
UsuńWdzięcznie przekazujesz to pokrzepienie dalej:) Piszesz tak, że wyobraźnia działa i czuć zapach placków, grzańca, liści.. :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za te słowa!
UsuńAAAA
OdpowiedzUsuńręce w kieszeniach, a kieszenie jak ocean, powoli chodzę i rozglądam się...
tej samej Krainy łagodnosci słuchałam.
(nie zaskoczyło Cię to chyba, droga Twin Sister :)
Nie zaskoczyło:)
UsuńI jeszcze "Pozytywka" i oczywiście sugestywne "Niebo do wynajęcia"
o matko, jak to się stało, że nie znałam wcześniej "Spacerologii"?! Od weekendu chodzę i nucę :D czasem warto czytać komentarze :D
UsuńSzkoda, że jesień taka deszczowa. Nam udało się tydzień temu złapać piękne słońce w lesie. A w środku tygodnia (w pracy, hie hie) delektuję się Twoimi zdjęciami :)
Pozdrawiam, Justyna
Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTaką jesień bardzo lubię - w miarę ciepłą, z kolorowymi liśćmi. Dzieci szukają kasztanów i przynoszą do domu najlepsze okazy liści, z którym potem tworzymy jesienne obrazki albo stworki. :)
Dziękuję:)
UsuńOj, ja też uwielbiam, i długie spacery taką jesienią...
a wiesz, ze juz jakis czas temu stwierdzilam ,ze brakuje mi u nas tak zaslanych liscmi chodnikow i skwerkow
OdpowiedzUsuńwszystkie wysprzatane
ale jeszcze z Krakowa mam zdjecia szalonego nuzania sie w jesiennych lisciach
uwilebiam wrecz
szkoda ze jesien tak szybko mija
bez sensu że tacy gorliwi są;)
UsuńNo właśnie, za krótko! A w tym roku jeszcze tak deszczowo
Mrucze wrecz jak kot, czytajac te Twoje jesienne opowiesci :)!!! Doczekalas sie spaceru po szczerozlotych lisciach :)!!! Pieknie tam u Was!!!
OdpowiedzUsuńJestesmy z dziewczynkami na wsi. Do dzisiaj chwytalam ta zlota jesien pelnymi garsciami. Teraz za oknem wichura i deszcz. Wszystkie liscie postraca :/. Buuu...
Bardzo mi miło na te pomruki:)
UsuńFajnie, ze pokorzystałaś z jesieni trochę:) Może jeszcze pobędzie ładnie
Świetnie jak zawsze :) Mnie tylko zastanawia jedno - nie lubisz ubierać córki w bardziej dziewczęce kolory ?
OdpowiedzUsuńTo nie jest żadna krytyka, nic z tych rzeczy, po prostu gdybym nie wiedziala, ze to dziewczynka, po zdjęciach wywnioskowałabym, ze masz 2 chłopców.
Chłopiec jest ubierany tak po chłopięcemu i wlasnie dziewczynka tez...
Nie twierdzę, ze malutka powinna nosić tylko różowe sukieneczki i kokardki, ale ona ma wszystko takie smutno-chłopięce..
Przepraszam, że o tym piszę, ale tak mi się już któryś raz rzuciło w oczy.
Chyba mam niską tolerancję na księżniczkowość;)
UsuńA tak poważnie... Aż przejrzałam inne posty i nie wydaje mi się, że jest jakoś smutno. Fakt, że kurtka ciemna (po bracie), ale czapka do tego czerwona albo żółta, legginsy fioletowe w kropki, fioletowe butki. Może to nie jest typowo dziewczęce, ale czasem serio wolę te teoretycznie chłopięce ubrania dla niej, z dziewczyńskim akcentem (np bluzka z motocyklem, a do tego spódniczka w falbanki), niż te dedykowane dziewczynkom, tu ciekawy filmik: https://www.facebook.com/viralthread/videos/566703230186045/
Pozdrawiam:)
Rozumiem, chociaż może być tak, że mała kiedyś zapyta dlaczego była ubierana tak po chłopięcemu.
UsuńSynka ubierasz typowo jak chłopca - niebieski, zielony, szary, a córeczka rzadko (na zdjęciach) ma coś typowo dziewczęcego, np. kolorowa sukienka, czerwona bluzka itp.
Filmik spoko :) Bardziej chodziło mi o dziewczęce kolory jednak :)
Mam w rodzinie przypadek kuzyna i jego żony, którzy mając parkę córkę ubierała w kolory pomarańczowe, a syna w zielone. Unikali różu i niebieskiego, zeby nie było takich kolorów łatwo utożsamianych z płcią. Gdy córeczka poszła do przedszkola zaczęła żądać różu, bo chciała poczuć się jak cytuję 'mała księżniczka jak inne dziewczynki" :)
Ja nie rozumiem tego, każde dziecko jest inne. Ja np byłam chłopaczycą, dostawałam księżniczkowate sukienki, a i tak chodziłam w wycieruchach po braciach ciotecznych. Nie mam pretensji do moich rodziców, że nie ubierali mnie w cekiny :D A moja córka (4,5l) na odwrót, lubi sukienki, kokardki itp., więc jest tak ubierana (oczywiście bez seksualizacji dziecka). Trzeba po prostu wyczuć potrzeby i osobowość dziecka, a chyba matka to wie najlepiej. Zresztą skupianie się na ubraniach takich małych brzdąców, wtf :D ale rozumiem, że w czasach Instagrama, Pinteresta wszystko musi być przeestetyzowane :p
UsuńJustyna
Wiesz, ja tyko delikatnie zwróciłam na to uwagę, ponieważ rzuca się to mocno w oczy. Nie zamierzałam nikogo obrazić ani urazić.
OdpowiedzUsuńChłopiec jest ubierany typowo po chłopięcemu,
a dziewczynka ma niewiele dziewczęcych ubrań, co może jej się kiedyś po prostu nie spodobać - np. gdy już dorośnie i zacznie oglądać zdjęcia z dzieciństwa.
Nie jest to oczywiście bardzo istotna sprawa, ale napisałam, bo ja to bardzo zauważałam.
Nie twierdzę absolutnie, że należy przeginać w drugą stronę i zakładać jej tylko różowe sukienki - nie.
Spoko spoko, nie czuję się urażona:)
UsuńAle odniosę się do tematu jeszcze raz.
Przede wszystkim: nie lubię oczywistych schematów. I nie lubię wkładania od najwcześniejszych lat do szufladek dziewczynki- różowe księżniczki, a chłopcy - niebiescy superbohaterowie. To pozornie błaha sprawa, ale sprzyja wtłaczaniu w te niefajne schematy, że dziewczynki mają ładnie wyglądać a chłopcy zdobywać świat.
Po drugie, już to pisałam, ale napiszę jeszcze raz - moja córka nie ma "niewielu dziewczęcych ubrań". Nie prowadzę żadnej antyróżowej krucjaty, ma i sukienki, i różowe bluzki, kwiatuszki, kropki i falbanki. Przypuszczam, że efekt chłopięcy może dawać ta brązowa kurtka - ale jest niezniszczona, porządna ciepła i wygodna, więc nie widzę potrzeby kupowania jej czegoś typowo dziewczyńskiego tylko dlatego, żeby było dziewczęco.
Po trzecie - uważam, że gust i poczucie estetyki, a także świadomość, że nie musimy być tak jak wszyscy, kształtuje się od najmłodszych lat, również przez tak banalną rzecz jak ubrania. ("w świecie pełnym księżniczek odważ się być batmanem" :) )
Po czwarte, myślę, że jak dorośnie to raczej będzie jej się podobać to, że nie była cała typowo dziewczęca. Ja nie wyglądałam jak wszystkie dziewczynki, i nie mam o to pretensji do rodziców, wręcz przeciwnie;)
I po piąte, moja córka pojawia się na zdjęciach sporadycznie, to nie jest blog o jej stylu:) i często w sytuacjach codziennych zabaw i - jak tu - poprzedszkolnych spacerów. Ma być jej przede wszystkim wygodnie i komfortowo, do jazdy na rowerze, wspinania się pod drabinkach, huśtawek, piaskownicy itd a nie do bycia małą księżniczką.
Uff, mam nadzieję, że wyczerpałam temat:)
Pozdrawiam dziewczyny:)
Ja z kolei jestem fanką tego, jak ubierasz potomków! Poprzez ich strój widać, że są traktowane jako indywidualne jednostki, zachęcane do odkrywania świata, nie nasiąkają od małego konsumpcjonizmem, nie są uosobieniem cukierkowych marzeń swoich rodziców i przedłużeniem ich ego;) Nie mam jeszcze własnych dzieci, ale na pewno ubierałabym je podobnie:D
OdpowiedzUsuńZaglądam na Twojego bloga od Twoich "czasów francuskich"- bardzo podoba mi się Twoje podejście do macierzyństwa, kultury, świata.. Pozdrawiam Cię serdecznie. Ela
Dziękuję Ci bardzo, miło mi ogromnie:)
Usuńpięknie!
OdpowiedzUsuńkocham jesień, szkoda, że trwa tak krótko
pod koniec października przez jedną noc odpadły wszystkie liście z drzew przed naszymi oknami:(
Uwielbiam jesień, właśnie za te kolory, mimo tych bardziej szarych dni, za klimat, który czuję właśnie w tej porze roku. :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie:) Ciekawy blog:) Ja uwielbiam jesień i dziwię się że ogrom ludzi których znam jej nie lubi. Uwielbiam kolorowe liście, szelest pod stopami. Lubię jechać rowerem przez las, gdy droga chowa się pod dywanem z liści. I nawet lubię mgłę:))) Pozdrawiam. Asia
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń