Czytałam ją sobie ostatnio, w ramach przypominania sobie języka. Czytałam i o ile pierwsze opowiadania podobały mi się bardzo, to im dalej w książkę, tym bardziej te drobne przyjemności wydawały mi się wydumane, jakieś przekombinowane.
I spojrzałam na synka. Właśnie zaśmiewał się całym sobą przy zabawie nakrętką od słoika. Chwilę wcześniej wzdychał z zachwytu jedząc pieczonego buraka. Zaraz będzie piszczał z radości widząc kołyszące się na dworze drzewa, kota sąsiadów i gołębie, a widok taty wracającego z pracy wywoła prawdziwe szaleństwo. Potem pewnie rozpłacze się idąc spać, bo przecież tyle jeszcze do odkrycia, zbadania, spróbowania. Wszystko na 100%
Spędzając czas z dzieckiem, i opisując mu świat, na nowo można odkryć drobne-wielkie przyjemności. Listki na wietrze, słodycz buraka, delikatność dmuchawca. A także noc przespaną bez przerwy i w spokoju wypitą kawę...
świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZdjęcie w pralce to klasyk:) każde szanujące się niemowlę powinno takie mieć! Też o tym ostatnio myślałam, że mój synek robi wszystko na 100%, nie ma żadnych kompromisów, ani półśrodków - gdy się cieszy, to się cieszy całym sobą, wręcz szaleje, gdy jest smutny, to wpada w czarną rozpacz z byle powodu. Ta szczerość emocji i ten zachwyt nad światem potrafią być naprawdę inspirujące (choć i męczące czasem, co przyzna każda mama). Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńDzieci to wspaniali nauczyciele radości z życia. Nie mogę się doczekać, jak będę miała swoje dziecko.
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia, pełne klimatu i uroku!
Uroczy tekst i rozkoszny maluch :) Sliczne zdjecia, w szczegolnosci to "w" pralce :D ;)
OdpowiedzUsuń