sobota, 3 czerwca 2017

W Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom. Beskid Niski z dziećmi.



Tak bardzo czekałam na ten wyjazd, że aż momentami się bałam, że się rozczaruję.
Planowaliśmy klasyczną majówkę, ale cudownie wyszło, że nie wyszło. Przesunęliśmy ją o dwa tygodnie w czasie i o co najmniej dwa miesiące w temperaturze.

Beskid Niski. 

Uwielbiam te niespektakularne góry, które przytulają duszę, głaszczą serce, uspokajają głowę.



góry z dzieckiem, dziećmi, góry w ciąży

Spakowaliśmy się więc wieczorem, a nad ranem wyruszyliśmy. Wyruszyliśmy, odnaleźć to, co tylko zielonością. Odetchnąć, usłyszeć swoje kroki, za kark chwycić słońce, sięgnąć w niebo.

Przekroczyliśmy próg naszej drewnianej łemkowskiej chatki i zapomnieliśmy w sekundę o smutnym i niespokojnym świecie.
A razem z nami oczywiście młodociani, którzy, gdy tylko wyszli z samochodu zmienili się w wakacyjne, dzikie dzieci z bosymi stopami.




Drużyna poczochranych warkoczy




góry z dziećmi, trakking dziecko

I ruszyliśmy na szlak.

Wzięliśmy tym razem tylko jedno nosidło, awaryjne. Generalnie założenie było takie, że dzieci wdrażają się w wędrowanie i jak najwięcej chodzą same. I szli. Dzielnie, wytrwale, motywowani tropami dzikich zwierząt i znakami szlaku.
 To nie były jakieś wielkie, całodniowe trasy, ale najważniejsze, że to poczuli. Że szli, obserwowali otoczenie, i że mieli całkiem sporą porcję swojej frajdy z tego wspólnego wędrowania, z tej przyrody, w którą się wtopiliśmy.




Czasem się przyśnie

Butki dzieciaków nieprzystosowane do Beskidu Błotnego, następnym razem się wyposażymy;)




Nasza baza, czyli cudownie klimatyczne Sokolskie Chaty

"W drogę, to są czarodziejskie słowa..."

beskid niski z dzieckiem, dziećmi, góry w ciąży
Skrzydląca się brama Lackowej



W dolinach też cudownie


A Beskid szumiał i uwodził, a liść zielenił się i złocił.


Trasy każdego dnia inne. Czasem królestwo srebrzystych buków z zielono-fosforyzującymi liśćmi, innym razem trochę mroczne sosny, albo rudy dywan z liści. Beskid Niski to nie są mocno widokowe góry, to raczej góry do podziwiania od wewnątrz, od strony leśności. Ale raz na jakiś czas trafialiśmy na soczyście zielone połoniny i niebiesko - zieloną przestrzeń pagórzastą przed nami.

A wieczorami ogniska, albo miłe posiedzenia przy kominku.

Ostatni dzień to Skamieniałe Miasto pod Ciężkowicami, czyli tajemnicza historia i bajkowe skały, o przeróżnych kształtach, które zachwyciły naszego małego adepta wspinaczki.



 


Piknik pod wiszącą skałą


I wróciliśmy, po czterech dniach, cudownie zresetowani i zmęczeni do prawdziwego życia, choć szczerze nie wiem, gdzie jest prawdziwiej...

18 komentarzy:

  1. Cóż,powtarzam się,ale nic innego nie przychodzi mi do głowy-Pięknie,pięknie,pięknie.Pozdrawiam serdecznie.Halina

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna wyprawa i piękna Ty.
    Najfajniejsze w tych wyprawach są dzieciaki i ich radość, wszystko wtedy nabiera dla mnie sensu.
    Wszystkiego dobrego dla Ciebie, dla Was:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ta dziecięca radość jest niesamowita:)

      Usuń
  3. Ja mam taki sentyment do Bieszczad, mimo,że za oknem Pieniny, ale urok bieszczadzki tak na nas działa, że kilka dni i czujemy się jakbyśmy wracali inni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, Bieszczady mają swój cudowny urok. Ale trochę się tam psuje klimat, coraz więcej turystów.

      Usuń
  4. Zawsze zachwycam się Waszymi wyprawami z dziećmi. Zachwycam i zazdroszczę, i chcę zaraz wyruszyć waszym tropem :)!!!!
    Sokolskie Chaty zauroczyły mnie i już wiem, że i my kiedyś spędzimy w jednej z nich chwil kilka.
    W górach zawsze jest cudownie i nieważne jak są wysokie.

    Tworzycie wspaniałą rodzinkę!!!
    No... czemuż ja nie potrafię piękniej pisać ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiesz Justyna, Wy w temacie wycieczek chyba nie narzekacie:)
      A Sokolskie Chaty polecam!

      Usuń
  5. Popieram przystosowywanie dzieci do wędrówek. Dobrze by było gdyby wszyscy rodzice mięli takie chęci i motywację, ale niestety trzyma się młodocianych pod kloszem w wielkich miastach z daleka od "pobrudzenia się".
    Niech Ci zdrowo rosną, hartuj je, hartuj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pobrudzenie się to jedna z lepszych atrakcji dla dzieci;)

      Usuń
  6. Cudne zdjęcia! Ja już odliczam dni, kiedy wyruszymy w Bieszczady, ale do sierpnia tak daleko ... :( Na pocieszenie wcześniej odwiedzę moje ukochane Podlasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Podlasie też jest super! Zapowiadają Ci się fajne wakacje:)

      Usuń
  7. Trzyosobowa drużyna poczochranych warkoczy ? :) Cudnie, zawsze marzyłam o dwóch córach :)
    Pzdr
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie (podobno) będzie drugi synek, czyli drużyna się zapowiada dwuosobowa:)

      Usuń
  8. :):)
    Tak , my w Beskidzie Śląskim i w Malej Szwajcarii Luxemburskiej wdrażaliśmy sie w ubiegłym roku . w tym zaatakowaliśmy Tatry . Boszzzzze jak było pieknie !

    Lubie Was !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super jest takie wdrażanie, dopiero wtedy większe góry robią wrażenie:)

      Usuń
  9. W Beskidzie Niskim oglądałam ze szczytu wschód słońca bez słońca :-) I zimno było okrutnie. Klimatyczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny, poruszający tekst �� i przykuwające uwagę fotografie. Twoje dzieci kiedyś będą Tobie bardzo wdzięczne za to, w jako sposób pokazałaś im Świat!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!