Jakieś półtora roku temu pisałam o naszych nieśmiałych próbach połączenia koncertów z dziećmi. Szału może nie było, ale tragedii też nie.
Tamte próby to nie był nasz wymysł i kaprys, raczej wyższa konieczność, i taka nasza rzeczywistość po prostu - gdy mieszkaliśmy we Francji robiliśmy różne rzeczy, niekoniecznie dziecięce, a ponieważ nie mieliśmy maluchów z kim zostawić, towarzyszyły nam cały czas.
Teraz, już w Polsce, są dziadkowie, nie zawsze może dostępni, ale udało nam się przez ostatni rok użyć trochę wyjść (w tym koncertów) bez narybku.
A ostatnio była okazja do kolejnej próby muzyczno - dziecięcej.
Lubelskie Święto Młodego Cydru. Ostatnie podrygi lata, fajna impreza, połączona oczywiście z degustacją cydru z tegorocznych zbiorów jabłek , tematyczną grą miejską i koncertami. Koncerty w plenerze, więc niezobowiązujące.
Ale już od pierwszych dźwięków Wilczek chwycił się za uszy twierdząc że o jest za głośne i on już nie chce tu być.
Już mieliśmy wracać na tarczy, ale mieliśmy szczęście, bo byliśmy ze znajomymi, którzy mieli dla swojego maluszka specjalne wyciszające słuchawki. Szczęśliwie dla nas, maluch nie chciał ich zakładać, z czego skorzystał nasz synek i spędził następną godzinę zupełnie zadowolony z życia, z przytłumionym słuchem. Zdecydowanie, na następny sezon musimy się zaopatrzyć w taki sprzęt i można rozważać więcej plenerowych imprez muzycznych.
A sama impreza bardzo udana. Cieszę się, że rozwija się w Polsce produkcja takich ciekawych trunków i że jest to połączone z taką fajną promocją w fajnym klimacie. Trochę jak listopadowe Beaujolais Nouveau we Francji (choć o nim mówi się że jest bardzo doskonałą promocją zupełnie niedoskonałego produktu).
Sam zresztą klimat końca lata i dojrzałych jabłek - ich zapachu i smaku, bardzo do mnie przemawia. I ten cydr, wybitnie letni napój - lekki, delikatnie gazowany, aromatyczny (a nie aromatyzowany!) idealnie się w ten klimat wpisuje.
Wilczek w słuchawkach, Iskrze muzyka nie przeszkadzała, ale myślę, że przy dłuższej ekspozycji na taką głośność, i jej przydałyby się wyciszacie. |
Sama jestem ciekawa, co będziemy robić za rok:)
Koncert z dziećmi? Ciekawe:) ja raczej bym się nie odważyła. Wolałabym odstawić dzieci na parę godzin do babci:)
OdpowiedzUsuńNie zawsze się da odstawić je na parę godzin do babci;)
UsuńHaha... ja tez sie nad tym zastanawiam (i niesmialo planuje) :). Dzieciaki rosna i mozna z nimi robic coraz fajniejsze rzeczy :).
OdpowiedzUsuńNa koncerty to raczej z dziewczynkami wybierac sie nie bedziemy (Zoska by nam dala niezly koncert ;)). Ale jest tyle innych mozliwosci.
W ostatni weekend bylismy w Sandomierzu. Tam tez pyszny Cydr serwuja :)!!!
Jak zawsze fajnie u Was... rodzinnie :)!!!
No jasne, wszystko z dopasowaniem do dzieciaków:)
UsuńA w Sandomierzu nie była sto lat już!
Całkiem spoko koncert i cydr zresztą również (piłabym!).
OdpowiedzUsuńJeśli takie wczesnojesienne klimaty do Ciebie przemawiają polecam wrzesień w czechach przy ich gazowanej wersji młodego wina, czyli Burcaka :)
Takie ichniejsze Beaujolais Nouveau :)
Oj tak, imprezy muzyczne są genialnie. Jeśli chodzi o zabawy to polecam imprezy dla dzieci w Łodzi. Jak dla mnie imprezy dla dzieci w Łodzi to genialne miejsce, które moje dzieci pokochały ;)
OdpowiedzUsuń