To był cudowny pomysł. Po sobotnim, przydługim śniadaniu, siedzieliśmy sobie przy naszym starym drewnianym kuchennym stole, a słońce zachęcająco zaglądało przez okna. I wtedy padła propozycja, "a kawę wypijmy w plenerze!".
A ponieważ hasła kawa, słońce i rowery działają na nas wszystkich, dość szybko i sprawnie zapakowaliśmy do sakw sakwy hamaki, koc i kubki termiczne, i ruszyliśmy.
Ruszyliśmy niedaleko, najpopularniejszą w Lublinie ścieżką rowerową nad pobliski zalew, ciesząc się ogromnie, że to przedpołudnie sobotnie i tłumni rowerzyści jeszcze nie zaludnili nam traski.
Nad zalewem też pusto. Zaanektowaliśmy sporą przestrzeń rozwieszając dwa hamaki i rozkładając koc i oddaliśmy się wszechogarniającej błogości.
Słońce wygrzewało z nas zmęczenie.
Ptaki wytrwale zagłuszały swoim świergotem wszystkie myśli inne niż wiosenno-miłe.
Wilgotna pachnąca trawa masowała stopy zmęczone zimowymi butami.
A całości sielanki dopełniał boski napój w termosach i dzieciaki pochłonięte kowalami bezskrzydłymi.
Nie siedzieliśmy długo, bo tłumy jednak nie zawiodły i nadciągnęły ze swoimi grillami i pierdzącymi radyjkami, nadciągnęły też chmury, ale porcja wiosennej idylli została złowiona, by dawać siłę choćby w taki dzień jak dziś.
Uprzedzając pytania o rower w ciąży. Tak, jeżdżę na rowerze:) i polecam tę aktywność innym mamom. Rower poprawia krążenie, pomaga utrzymać kondycję, dotlenia.
Oczywiście, jak przy wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek - dobrze jest skonsultować się z lekarzem, nie ma mowy o rowerze przy zagrożonej ciąży, lepiej też wsiadać na rower z brzuszkiem, jeśli przed ciążą jeździłyśmy sporadycznie lub nie czujemy się pewnie na dwóch kółkach.
Nie biję też żadnych rekordów, to zwykłe, rekreacyjne przejażdżki i przypuszczam, że to przyjemność tylko do pewnego momentu, gdy brzuch zacznie mi przeszkadzać. A tymczasem mam z tego wielką radochę.
Kowale bezskrzydłe też ostatnio zajęły moje potomstwo. Dopiero w tym roku dowiedziałam się, że one tak się nazywają! Piękny poranek, bardzo fajnie tak czasem przełamać rutynę i zrobić coś inaczej!
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
Ja też nie tak dawno, z jakiejś książeczki dla dzieci oczywiście:D
UsuńNo i bosko!
OdpowiedzUsuńJak bym mogła, to chciałabym być krasnoludkiem w Waszym domu. Mieszkać za nogą kuchennego stołu, zajadać okruszki i karmić się szczęśliwością! :)
<3
UsuńSwoją drogą, mogłabyś się całkiem nieźle najeść pod tym kuchennym stołem, z którego za sprawą małych ludzi spadają zdecydowanie nie tylko okruszki;)
U nas kowale bezskrzydle nazywane są "tramwajami" ;-)
OdpowiedzUsuńFajna nazwa!
UsuńTak wiele kobiet przesadza z tym rygorem w ciąży. A przecież wtedy można tak samo uprawiać sport, nawet ten mocniejszy. Szczególnie jeśli wcześniej się trenowało, to nawet trzeba ćwiczyć w ciąży, żeby nie rozleniwić ciała i nie utyć od samego nicnierobienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie :)
Niektóre pewnie przesadzają, ale każdy inaczej przechodzi ciążę :)
UsuńZazdroszczę pikniku! Umiecie pięknie spędzać czas:)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńAleż wiosna!!! Napatrzeć się nie mogę :)!!! Prawdziwa sielanka.
OdpowiedzUsuńU nas tylko leje i leje...
Pięknie wyglądasz Paulina. Coś mi się wydaje, że będzie dziewczynka :D!!!
Dzięki Justyna!
UsuńA podobno ma być chłopiec:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiosna, lato to dla mnie nie tylko kawa w plenerze, ale też pikniki, spacery... w rodzinnym towarzystwie oczywiście :). Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak!
Usuńwyglądasz pięknie:)
OdpowiedzUsuńpięknie i tak po prostu spędzony czas...
OdpowiedzUsuńJestem podobnego zdania, że jazda rowerem w ciązy jest dobra. Ja np. będąc w 2 ciąży biegałam z pierwszą córką. Dostaliśmy od znajomych nordic caba to taki wózek specjalnie przystosowany do joggingu. I faktycznie z nim było mi łatwiej biegać. Potem miałam łatwiejszy poród niż za pierwszym razem. Jak 2 córka podrośnie to wrócę do biegania i do formy.
OdpowiedzUsuńJa też jeździłam na rowerze niemal do ostatniego dnia ciąży:) jak można żyć bez roweru?
OdpowiedzUsuń