Szczególnie miła w tej zimie, była jej zimowość. Wreszcie, po paru dobrych latach, dane nam było ponurzać się w tej stereotypowej zimie, z białą migotliwością, tęgim mrozem, trzeszczącym śniegiem i rumieńcami od zimna. Szczególnie posmakowaliśmy tego w górach, ale różne popołudnia i weekendy na sankach i spacerach też nabłyszczały oczy taką świeżą dziecięcą radością.
A po spacerach zupy... I to kolejny punkt na liście, bo zimowe jedzenie darzyłam w tym roku wyjątkową miłością. Treściwe, rozgrzewające zupy i cała masa pyszności, które poza kilogramami dodawały uczucia cudownej przytulności, chcąc być zgodną z trendami, powinnam chyba mówić o hygge food. Fondue, grzanki, domowe belgijskie frytki z domowym majonezem, aromatyczna szakszuka na śniadanie, kolorowe zapiekanki na kolację, gęste, długo pyrkające na małym ogniu gulasze, delikatno mięsiste pączki i waniliowe ciasta drożdżowe.
Druty z audiobookem. W styczniu miałam zdecydowanie więcej czasu i miło go sobie spędzałam na kanapie z ciepłą miękką wełną i jedną z ukochanych książek z dzieciństwa w uszach, czyli Tajemniczym ogrodem, który wzbudził we mnie - mocno przedwczesną jak się okazało - tęsknotę za wiosną, pachnąca ziemią i jasnozielonymi pędami pierwszych kwiatów.
Gry planszowe. Planszówki uwielbiamy szczególnie właśnie w sezonie jesienno zimowym gdy z meliską czy winkiem oddajemy się przemyślnym strategiom, tworzymy cywilizacje i toczymy krwawe wojny. W tym sezonie najpierw zachłysnęliśmy się Tzkolkinem, a potem wróciliśmy do najlepszej naszym zdaniem strategicznej planszówki, w którą mogą grać dwie osoby, czyli Civilization.
A do tego książki. Za szczególnie udane lektury uznaję:
Filip Tyrmanda. Oparta trochę na wątkach biograficznych autora, opowiada o losach młodego Polaka w czasie wojny. Z fajnym dystansem do siebie, mocno współczesnym ( i nie do końca chyba politycznie poprawnym) podejściem do wielu spraw, i, jak to u Tyrmanda, świetnie napisana.
I, tego samego autora "Życie towarzyskie i uczuciowe" - to świetnie się czytało po poznaniu Dziennika 1954. Książka mocno inspirowana ówczesną rzeczywistą elitą kulturalną, w świetny sposób pokazująca pewne mechanizmy i powszechne motywacje, i bardzo pod wieloma względami aktualna.
Cień Góry, czyli druga część fantastycznego Shantaram. Obie książki, a mam wrażenie, że druga część jeszcze bardziej, poza świetnie napisaną historią, są przepięknie filozoficzne i bardzo poetyckie. Wrócę jeszcze kiedyś na pewno.
Z filmów i seriali szczególne wrażenie zrobiły na mnie:
Cudowny Sherlock, choć moim zdaniem w ostatnim odcinku trochę przesadzili.
Mroczno - brudne Tabu, z Tomem Hardym, którego szalenie polubiłam ostatnio. A sam serial fajnie budujący napięcie, cudownie naturalistyczny, ze świetną muzyką, choć brakuje rozwiązania pewnych napoczętych wątków.
Nocne zwierzęta. Mocny, trzymający za gardło, wysmakowany estetycznie, z piękną muzyką.
Arrival. Szczególnie, jako filologowi podobało mi się podejście do języka, komunikacji i tego, jak sposób porozumiewania może wpłynąć na społeczeństwo.
Nocne zwierzęta i jak je znaleźć. Przyjemny, bardzo ładny film ze świetnymi efektami specjalnymi i fajną, choć nieporywającą historią. I Eddie Redmayne, który w zasadzie fajnie pasujący do roli, ale jakoś mnie osobiście irytuje.
Capitain Fantastic, pisałam o nim tu.
Kubo i dwie struny. Przepięknie zrealizowany (poklatkowa animacja i ręcznie robione figurki!), mądry, wzruszający i zabawny.
Lalaland, jeśli ktoś jeszcze nie widział - bez fajerwerków, ale bardzo przyjemnie się oglądało. Jeden z tych miłych, ładnych filmów, do których się wraca, gdy chce się obejrzeć coś fajnego.
Jackie, czyli film należący w całości do Natalie Portman, wciągnęła mnie w piękny sposób w osobowość pani prezydentowej.
Muzycznie nie działo się jakoś szalenie dużo.
Zażyliśmy jednego fantastycznego koncertu Lao Che.
Odkryliśmy fantastyczny Minialbum Korteza i trochę przypadkowo Smolika 2.
Praca zbiorowa czyli Są rupaki mądrale i rupaki głuptaki. Są brzydale i wcale, wcale ładne rupaki |
Do tego miłe, ekscytujące i motywujące były różne zmiany życiowo zawodowe w lutym, które zabrały trochę czasu i siły, a dały sporo radości, satysfakcji i skrzydeł i o których jeszcze Wam opowiem:)
A jak Wasza zima? Poza tym, że długa?
E tam, ja mam wrażenie, że właśnie krótko trwała, a wiosna przyszła tak wcześnie, że aż podejrzewam ją o anomalię!
OdpowiedzUsuńTajemniczy ogród... znam to tylko z ekranizacji, jedna z piękniejszych historii.
I minęły zimne miesiące jak z bicza strzelił.
Oj to różnią się mocno nasze wrażenia, ja czekałam na wiosnę od lutego ;)
UsuńEkranizację tajemniczego ogrodu tez uwielbiam:)
Poza wypadem ba narty zimy w tym roku nie doświadczyłam .
OdpowiedzUsuńWiosnę w najpiękniejszej odsłonie mimo to przyjęłam z otwartymi ramionami - rowerami , trailami , wędrówkami po lesie , kawa na tarasie i .... Planami na grilla ;)
Tajemniczy ogród to jedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa .
Shantaram słuchałam , druga cześć odpuściłam ... Moze niesłusznie
Druga część bardzo fajna, polecam:)
UsuńPaulina ja tu na diecie wiosennej jestem, a Ty o takich pysznościach piszesz, że aż ślinka cieknie ;)!!!
OdpowiedzUsuńZima jak widać nie jest taka zła, ale dobrze, że już się skończyła. Od 2 dni mamy fantastyczną pogodę :). Ćwierkam jak skowronek :D!!!!
Ty na diecie Szczupaku?
UsuńJa też ćwierkam:D
Wiosna tak już oszałamia, że zima wydaje się bardzo odległym wspomnieniem:D Zwłaszcza, że tegoroczna znów przeszła mało śnieżnie, bez wyjazdu na narty tak trochę jakby mimochodem.
OdpowiedzUsuńU nas było bardzo śnieżnie jak na ostatnie standardy;)
UsuńTak czy inaczej, dobrze, że to już wspomnienie
piekne, zimowe widoki, ale ja to zdecydowanie jednak wolę wiosnę :) i niech zostanie z nami jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńOj tak, aż do lata:)
Usuń36 year old Speech Pathologist Douglas Croote, hailing from Oromocto enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Gaming. Took a trip to Tyre and drives a Ferrari 250 GTO. oficjalne zrodlo
OdpowiedzUsuń