wtorek, 7 czerwca 2016

wyobraź sobie miasto czyli weekend kultury


Taki to był weekend, bardziej miejski niż zazwyczaj, ale ja miasto też bardzo lubię. Zwłaszcza to moje kochane miasto, trochę niedoceniane (choć i to się zmienia), ale piękniejące coraz bardziej, i coraz bardziej przyjazne mieszkańcom.



 
W piątek wybraliśmy się do niedawno otwartego Centrum Spotkania Kultur (powstałego na miejscu niesławnego Teatru W Budowie, czyli projektu wielkiej sceny operowej z lat 60 i porzuconej w stanie mocno częściowym w latach 80 i straszącej w centrum miasta aż do niedawna) na imponującą wystawę zdjęć "Genesis" Sebastião Salgado. Kontynuując naszą tradycję zabierania dzieci w "dorosłe" miejsca, poszliśmy całą rodziną. Młodzież ruszyła za nami oglądać zdjęcia, zadając (donośnie) niezłomne "a co to?" przed prawie każdym zdjęciem, ewentualnie udzielając siostrze pierwszych lekcji biologii ("ryby pływają w morzu, wies Iskro?"). Zdjęcia był przepiękne, całość podzielona tematycznie, a dotyczyła świata naturalnego, pełnego pierwotnego i nieskalanego piękna. Imponujące góry i lodowce, przepiękne krajobrazy, zdjęcia dzikich zwierząt i społeczności zamieszkujących z dala od naszej cywilizacji.







Fotografii było zwyczajnie bardzo dużo, a ponieważ byliśmy z dziećmi, cieszyliśmy się że wszystko rozmieszczone jest w dwóch salach, każda na innym piętrze, co dało naszym maluchom przerwę na dawkę rozrywki potrzebną do dalszego oglądania z zainteresowaniem wystawy, czyli bieganie po korytarzu i jechanie windą. Na koniec jeszcze wszyscy bawiliśmy się w lustrzanej instalacji.



A w sobotę... w sobotę udało nam się zostawić dzieciaki błogo śpiące pod opieką kochanych dziadków i ruszyliśmy w Noc Kultury. Tę lubelską imprezę, która odbywa się co roku w czerwcu już od dziewięciu lat, odwiedziliśmy ostatnio w prehistorycznych czasach przed-dzieciowych, czyli jakieś pięć lat temu, i pamiętam, że wtedy lało i skończyliśmy ze znajomymi w jakiejś knajpie.


Słyszeliśmy oczywiście, że od tamtego czasu noc kultury stała się imprezą o znacznie szerszej skali, pod względem przestrzennym, różnorodności i publiczności. Ale i tak byliśmy bardzo zaskoczeni rozmachem całości i potężnym tłumem właściwie wszędzie. Świetnie wymyślona przestrzeń, z rozległym trawnikiem i food truckami na jednej z głównych ulic, klimatyczne letnie kino z leżakami, boczna ulica na starym mieście zmieniona w miasteczko z lat trzydziestych z szyldami i wystawami sklepów, starymi samochodami, i swingującą potańcówką (popląsaliśmy), wystawy zdjęć w różnych zaułkach, instalacje artystyczne w innych, koncerty, pokazy fire show i oczywiście sporo imprez we wnętrzach - spektakle, pokazy, nietypowe zwiedzanie.
Powiem Wam, że byłam naprawdę pod wrażeniem, i nie miałam poczucia jakiejś zaściankowości nawet po całkiem sporych imprezach we Francji (bo siłą rzeczy takie rzeczy się porównuje). Trochę tylko nie dograliśmy i nie przejrzeliśmy porządnie programu przed wyjściem, skutkiem czego było dość chaotyczne błąkanie się przez jakiś czas z hasłem "gdzie teraz" i na pewno mnóstwo nas przez to ominęło. Sam program dostępny w festiwalowej budce nie ułatwiał sprawy, jako, ze zredagowany bez klucza tematycznego / przestrzennego i bez opisów, ciężko było się połapać.

Nie zrobiliśmy wiele zdjęć, zainteresowanych zapraszam np tu.







Weekend zakończyliśmy niedzielnym rodzinnym spacerkiem w parku saskim.






7 komentarzy:

  1. Najpierw trzeba by mieć weekend , a nie jeden dzień wolny .... Wtedy nie wiadomo czy odpoczywać, czy byc aktywnym , czy sprzątać ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, weekend jest lepszy niż jeden dzień;) A w ten jeden - ja jestem za odpoczynkiem!

      Usuń
  2. Jutro przeczytam sobie tekst, bo dzisiaj już ledwo siedzę. Ale pozwól, że napiszę taki mało inteligentny koment:
    "skąd spódnica?"
    (Bo wiesz.. piękna jest, szukam czegoś takiego właśnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Agata, ale pewnie Cię zmartwię - spódnica jest kupiona w ciuchlandzie jakieś dziesięć lat temu;)

      Usuń
    2. Właśnie takie rzeczy są najpiękniejsze! A w inditeksach królują poliestrowe imitacje, które rozejdą się w szwach po 3praniach #otemporaomores

      Usuń
  3. Intensywny, rodzinny weekend :)!!! Takie lubie najbardziej :)!!!

    Piekna masz spodnice na pierwszych zdjeciach :)!!!

    Pozdrawiam serdecznie :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo interesująco to wygląda, świetnie spędzony czas:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!