Jest taka obiegowa opinia, że czas spędzony z dzieckiem, to w oczach pracodawcy czas stracony. Że "siedząc" z dzieckiem w domu, mama (lub tata) cofa się intelektualnie, zawęża horyzonty i tematy rozmów do kup, miksowania zupek i problemów ze spaniem i generalnie zostaje daleko w tyle w kwestii rozwijania umiejętności niezbędnych w pracy zawodowej.
Jako mama dwojga (która mimo wszystko czyta książki, wychodzi z domu w celach innych niż przepisowy spacerek wokół domu, żywi się niekoniecznie resztkami po swoim dziecku i nawet zdarza jej się dobrze wyglądać) pragnę zadać temu kłam. Albowiem, bycie menadżerem domowego ogniska i codzienne czelendżowanie licznych kejsów, z których absolutnie wszystkie są na ASAP, całkiem solidnie tjunignuje nam nasze CV.
Do umiejętności doprowadzonych do perfekcji dzięki macierzyństwu można zaliczyć:
Negocjowanie z trudnym klientem. Dwulatek należy do kategorii klientów najtrudniejszych, nieprzewidywalnych, często zgłaszających reklamacje, nie godzących się na zaproponowane rozwiązania (chcesz iść na rower? NIE! chcesz zostać w domu? NIE!) i nie przyjmujących logicznych argumentów.
Działanie pod wpływem stresu. A także zdecydowanie większa odporność na stres. Podobno płacz dziecka drażni jakiś ośrodek w mózgu, tak, że nie da się tego płaczu znieść i oczywiście zwiększa to poziom hormonu stresu w organizmie. Okazuje się, że płacz w wersji podwójnej całkiem nieźle uodparnia na kortyzol.
Podejmowanie szybkich decyzji, ustalanie priorytetów i opanowywanie sytuacji kryzysowych. Gdy jedno właśnie wstało z nocnika i mocno interesuje się jego zawartością, a drugie właśnie dossało się do posiłku. Gdy jedno jest bardzo zmęczone i potrzebuje odizolowania od bodźców, a drugie właśnie najbardziej by chciało skakać po łóżku. Gdy jedno boli brzuszek, a drugie, do tej pory pięknie się bawiące samodzielnie, potrzebuje niezwłocznej maminej pomocy. Gdy jedno próbuje nakarmić drugie swoim obiadem...
Zdolności interpersonalne. Zdecydowanie rozwijają się na placach zabaw...
Kreatywność. Nikt nie jest tak kreatywny jak mama, która ma dosyć układania po raz milionowy tych samych puzzli i czytania trylionowy raz tej samej książeczki
Terminowość. Cóż, przy małych dzieciach po prostu nie ma opcji spóźnienia się np z jedzeniem.
Dobra organizacja. Czyli np zwykłe wychodzenie na spacer, tak, żeby żadne nie było głodne ani śpiące, i wygrużanie się z dzieciowo-zabawkowym majdanem z domu (z nieszczęsnego czwartego piętra), i zaliczenie spacerku wózkowo-rowerowego (z nie-do-końca współpracującym Rowerzystą) i zakupów przy okazji. Albo, w wersji dla zaawansowanych, dwudniowy wyjazd pod namiot (o tym w najbliższych dniach).
Umiejętność doprowadzenia do końca swoich projektów. Czyli nie odpuszczanie opieki nad dzieckiem przez pierwsze lata jego życia, chociaż bywa to męczące, monotonne i zwyczajnie wkurzające.
Jak bym czytała o sobie:).
OdpowiedzUsuńI czemu tak jest, że gdy karmię Małą, akurat wtedy mój dwulatek już, natychmiast musi siku:)?
Oh, jakże prawdziwy jest Twój wpis! :) a zdjęcia rodzeństwa cudne! !
OdpowiedzUsuńracja! obowiązkowa lektura dla pracodawców!
OdpowiedzUsuńFantastycznie to opisałaś, jaka szkoda, że pracodawcy zazwyczaj nie czytają takich rzeczy w cv. A macierzyństwo to dopiero jest.. niezła praca, co tam zwykłe siedzenie w biurze :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńale cudowne słodziaki!! Rozczulające jest widzieć dzieciaki razem, jak powolutku, powolutku nawiązują relacje, prawda? Pozdrowienia dla Was!
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁE MALUCHY
OdpowiedzUsuń♡
pozdrawiam,
Ola
Wszystko można przekuć w pozytywne strony :)
OdpowiedzUsuń