Lubicie historię? I historie? Opowieści o dawnych czasach? Ja bardzo.
Lublin ma historię bogatą i ciekawą,przez wiele lat stanowił trochę bramę między wschodem a zachodem, był wielokulturowy i otwarty.
Po wojnie miasto mocno się zmieniło, a odtwarzaniem jego dawnego kształtu zajmuje się ośrodek Brama Grodzka przy Teatrze NN, mieszczący się (jak nazwa wskazuje) w Bramie Grodzkiej, która jest jednym z najstarszych murowanych budowli lubelskich. Kiedyś była nazywana Bramą Żydowską, bo stanowiła przejście między (bardzo liczną) gminą żydowską, a starym miastem.
Ośrodek zajmuje się historią ludzi, zbiera relacje "świadków historii", gromadzi opowieści o tym, jak było dawniej, jak żyło się tzw zwykłym ludziom. To coś więcej niż dopełnienie lekcji historii, takie relacje dają pełniejszy i autentyczniejszy obraz dawnych czasów, są ciekawsze i bardziej angażujące niż suche historyczne fakty, daty, nic nie mówiące nazwiska i statystyki.
Moja Babcia urodziła się na lubelskim starym mieście, dzieciństwo i młodość spędziła mieszkając w lubelskim Rynku. Po kilku latach krążenia wokół tematu, wybrałyśmy się wreszcie do Bramy Grodzkiej, nagrać jej relację.
Spędziłam blisko trzy godziny na twardym krześle, słuchając jej opowieści o życiu w dawnym Lublinie, o zabawach w leju po bombie nad rzeką, o samolocie, który rozbił się o sąsiednią kamienicę, o Rosjanach, którzy mylili ich dom z sąsiednim domem publicznym i dobijali się do okien krzycząc "dawać diewoczki", o zapachu chleba na ulicy Koziej, o niemieckich żołnierzach, którzy brali kilkuletnią dziewczynkę z loczkami na kolana (i jej strachu, że już jej nie oddadzą mamie), o pradziadku wziętym do niewoli. "Było trudno, ale było też pięknie", babcia uśmiechała się do wspomnień a ja słuchałam zachłannie, bo zawsze takie opowieści lubiłam. Szczególnie, że ta była nie tylko ciekawa, ale też jakoś mnie przecież dotyczyła.
Poszłyśmy potem na kawę, bo w ich dawnym mieszkaniu teraz jest mała restauracja. "Tu była kuchnia, tam stał piec kaflowy, tu lustro, a pod tamtą ścianą tapczan, na którym urodziłam twojego tatę".
Polecam też rozmowy z dziadkami i wysłuchanie ich opowieści. To wspaniała okazja do poznania własnej historii, ale także własnych dziadków jako młodych ludzi, popełniających błędy, przeżywających przygody (choć w przypadku tego pokolenia nie wiem, czy można mówić o przygodach w naszym rozumieniu ), pierwsze miłości, mających pasje i zainteresowania. To dość niesamowite jest, zwłaszcza, że okazuje się, że jakie by nie były czasy i okoliczności, ludzie są w gruncie rzeczy tacy sami. Dorastają, zakochują się, kłócą, lubią dobrze zjeść i dobrze się bawić, mają dzieci i marzenia, chcą być zwyczajnie szczęśliwi.
uwielbiam takie opowieści:) kilka razy zdarzyło mi sie, że dosiadały się do mnie osoby, kiedy siedziałam na ławce. Dzieki temu wysyłuchałam jak wożoną ciała furmanką i jaki straszny smród był we Wrocławiu nad Odrą...byla też opowieść o czekaniu na syna- czekaniu kilkudziesięcioletnim. Mieszkam w Lublinie 4 lata...ale cały czas mam wrażenie, że go nie znam...niestety
OdpowiedzUsuńNiesamowite są historie, jakie można usłyszeć od obcych ludzi.
UsuńA Lublina ja też nie znam tak dobrze, jak bym chciała, choć mieszkam tu od zawsze;) Ale wszystko jest do nadrobienia.
Te stare zdjęcia są świetne! Co za klasa! Czy ten mały człowiek z balonikiem to Twój tata?
OdpowiedzUsuńMały człowiek z balonikiem to Babcia właśnie;)
OdpowiedzUsuńAle ze babcia ma zdjecie swoje w takim wieku! U mnie w rodzinie to raczej sie nie zachowaly zdjecia babć w wieku dzieciecym. Tym fajniejszy ten wpis teraz :) Martyna
OdpowiedzUsuńMoja babcia chetnie opowiada nam historie ze swojej mlodosci, z czasow wojny. Uwielbiam ich sluchac. Niezwykle jest to, ze pomimo dramatu okupacji, babcia wspomina te czasy z nostalgia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, okupacja, wojna, strach, a i tak "kiedyś było lepiej a trawa była zieleńsza"
Usuń(Eh nie ma to jak każdy komentarz z innego konta pisać:)
OdpowiedzUsuńMoja babcia niestety niedługo przed śmiercią (wtedy jeszcze nic tego nie zapowiadało) w jeden z pięknych dni zeszłego lata opowiedziała mi o uprawach i obróbce lnu w czasach jej dzieciństwa, to jedna z lepszych jej opowieści wywołujących u mnie zawsze olbrzymią falę emocji.