sobota, 24 maja 2014
coś srebrnego dzieje się w chmur dali
Kolejny idealny dzień w plenerze.
Rowery, slackline, hamak, piknik.
Miałam w planach takie małe wycieczki rowerowo-piknikowe w środku tygodnia, zamiast standardowych spacerków po osiedlu. Ale logistyka takiego przedsięwzięcia mnie przerosła i nie jestem niestety w stanie wybrać się z czwartego piętra z dwójką maluchów i ich licznymi gadżetami, wyciągając jeszcze z piwnicy rower i przyczepkę. Czekam z tym na przeprowadzkę , a tymczasem pozostają weekendy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudownie! A ostatnie zdjęcie zachwyca! :))
OdpowiedzUsuńu Ciebie pięknie, jak zawsze!
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta logistyka zawsze jest problemem. No bo jak.. zabrać ich we dwoje, po schodach na dół a jednocześnie nie zostawić żadnego z nich samego ani na chwilę.. potrzeba jednak dwóch osób.. przynajmniej w tym wieku, w jakim są nasze dzieci! zdjęcie z synkiem cudowne :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa akrobatka z Ciebie ..! ja jeszcze nie probowalam i bardzo jestem ciekawa czy bym chodzila tak pieknie jak Ty czy tylko spadala .. :) Pozdrawiam. M
OdpowiedzUsuńdziękuję!
OdpowiedzUsuń@Ruby, znoszę Małą w chuście przeważnie. A Starszak dzielnie schodzi sam (chociaż czasem to zajmuje mnóstwo czasu, gdy najdzie go ochota na badanie każdego schodka...;) ). Ale już piwnica i wyciąganie roweru, to TU MACZ;)
@ Mamsan - na początku łatwo nie jest - całe ciało się telepie i nie da się nawet stanąć na moment;) Ale praktyka czyni mistrza