I zaczęło się. Zakwitły forsycje i krokusy, czas ruszyć w drogę.
Chcieliśmy pojechać trochę dalej (i wyżej), ale uznaliśmy, że lepiej nie ryzykować porodem w Alpach... Tak czy inaczej, byliśmy pod wrażeniem. Godzina drogi wystarczyła, by znaleźć się trochę ponad światem, żeby trochę powgapiać się w ten świat jeszcze wyżej, nasycić uszy cichym i miarowym brzmieniem własnych kroków.
Spędziliśmy tez błogie chwile na kocu, delektując się pierwszym w tym roku piknikiem. Słońce przygrzewało, wietrzyk delikatnie powiewał, a świat pachnąc obłędnie i brzmiąc ptasimi trelami budził się do życia.
cudownieeee, u nas też czuć wiosnę. Malutka zaliczyła dziś swój drugi spacer w życiu.. a że zaczęła narzekać, zaliczyła też pierwsze picie w plenerze :) Piękne zdjęcia jak zawsze.. naprawdę o d p o c z y w a m, gdy do Ciebie zaglądam :)
OdpowiedzUsuńPięknie i bardzo wiosennie :D
OdpowiedzUsuńMi bliżej do morza i już nie mogę się doczekać pikników na plaży jeszcze niezatłoczonej przez turystów :)
OdpowiedzUsuńobłędnie... :-)
OdpowiedzUsuńA gdzie byliście a Alpach? ;-)
OdpowiedzUsuńlasoa, teraz nie byliśmy. Poprzednio http://www.odpoczywalnia.blogspot.fr/2013/06/w-gorach.html i http://www.odpoczywalnia.blogspot.fr/2013/07/ponad-nami-tylko-niebo.html
UsuńPrześliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCudownie to wyglada, wiosna w lutym!
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i wspaniały klimat :) Wyglądasz super, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń