wtorek, 14 sierpnia 2012
post dla zmysłów
Nasze zmysły są karmione na każdym kroku. Wręcz przekarmiane. Takim zmysłowym fast foodem - wszystkiego jest za dużo, za bardzo. Ciągły hałas, mrugające sztuczne światła, wszechobecne reklamy, zapachy... Bodźce są intensywne, agresywne, szybkie.
Dlatego raz na jakiś czas dobrze zafundować sobie higienę dla ducha. Zmysłową ascezę. Post od bodźców - z wyłączoną komórką i komputerem, bez brzęczącego radia. Chwila w totalnej ciszy, z zamkniętymi oczami, i oddychaniem jako jedyną aktywnością. Trochę mniej jeść przez parę dni. Odpocząć od kupowania i konsumowania.
Jak potem cudownie słucha się muzyki - prawdziwej, z dobrych głośników, z zamkniętymi oczami. Jak doskonale smakuje świeżo ugotowany kalafior, albo soczysty pomidor. Nie potrzeba przypraw, wzmacniaczy. Godzinami można wpatrywać się w ogień. Albo w wodę. Albo w niebo.
Nagle okazuje się że taka prostota jest cudowna i doskonała i że w gruncie rzeczy już nic nie potrzebujemy. "Nogi mają ziemię oczy mają niebo, nos ma powietrze. Więcej niekonieczne."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oj tak, przydałaby się taka chwila wytchnienia, leżenie na łące i gapienie się w gwiazdy...
OdpowiedzUsuńnie potrafię się odnaleźć gdy jestem gdziś na wsi bez ludzi niestety;)
OdpowiedzUsuńo tak, po takim wyciszeniu inaczej doswiadcza się świata...
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w sedno i przy okazji zdiagnozowałaś mój problem. Zastanawiam się, czy potrafię jeszcze robić jedną rzecz w pełnym skupieniu. Od razu szukam większej ilości bodźców - i właśnie sobie uświadomiłam, że to błędne koło.
OdpowiedzUsuń