poniedziałek, 29 listopada 2010
Morning found us calmly unaware
Nadeszła (tradycyjnie już niespodziewanie) zima. Za oknem masy śniegu, katastrofa komunikacyjna, autobusy w poprzek ulic, zawiej i zamiecie, a my w domku w ciepłych skarpetach, pijemy aromatycznego grzańca i dogrzewamy się świeczkami... (i marzymy o kominku).
Rowery definitywnie schowane do piwnicy, a jeszcze niedawno odbyliśmy listopadową przejażdżkę - aura była iście przedwiosenna, wrony krakały jakoś radośnie, trawa na polach była taka świeżo zielona, a słońce grzało jak w kwietniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
śliczniee ;D zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCzekam na wiosne:)
Bardzo ciekawe efekty. Przez to widać, że ręka fotografa została dotknięta Bożym palcem.
OdpowiedzUsuńO jak tu pięknie i klimatycznie;)
OdpowiedzUsuńWlasnie wlasnie...
OdpowiedzUsuńZawsze te same slowa w radiu: dzis zima zaskoczyla Warszawiakow, Polakow itd..
Piekne zdjecia, szczegolnie nr 3 :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze do listy zimowych zajec dodam jedno- planowanie i marzenie o letnich wyprawach ;)
w takich kolczykach to nawet w dresie można być a i tak będzie na wypasie;)
OdpowiedzUsuń