W prehistorycznych czasach bez dzieci uwielbialiśmy koncerty i festiwale muzyczne (na jednym z takich festiwali zostaliśmy parą...13 lat temu:) )
Ale odkąd mieszkamy we Francji i nie mamy komu podrzucić drobiazgu, ta przyjemność nas omija. Odpuściliśmy temat.
Za sprawą jednak dwóch wydarzeń z ostatnich tygodni sytuacja ciut się poprawiła - na tyle tylko żeby przypomnieć sobie to wspaniałe uczucie słuchania muzyki na żywo. I żeby zatęsknić mocno.
Pierwsze miało miejsce 21 czerwca, gdy cała Francja zatraca się w muzycznej uczcie. (tak było podczas Święta Muzyki w 2014 roku. A przynajmniej na początku). W tym roku zapakowaliśmy młodzież do nosideł, zaopatrzyliśmy w prowiant i przytulanki, i ruszyliśmy w miasto.
Przez parę godzin, do (niezbyt późnej) nocy, mieliśmy okazję poskakać w rytmie reggae, romantycznie potańczyć przy fontannie, do pięknie wykonanych jazzowych standardów, posłuchać kapitalnej orkiestry dętej, uciekać od zbyt głośnych bitów i zbyt mocnego rocka, i przystawać przy paru jeszcze scenach.
Dzieci nie narzekały, początkowo nawet uczestniczyły aktywnie, później córa zasnęła, a synek był zadowolony, że doczekał 'ksiełzyca'. Dobrze, że wzięliśmy nosidła, a nie np wózek i rowerek, czy nawet przyczepkę. Przy takiej ilości ludzi, dzieciom na pewno lepiej było na górze, a nie wśród nóg tłumu.
Cieszę się, że udało nam się zażyć trochę imprezy, mimo trzylatka i roczniaka na plecach.
Druga impreza pozostawiła większy niedosyt. W Vienne, miasteczku oddalonym 30km od Lyonu, od 35 lat odbywa się festiwal jazzowy. O jego renomie świadczą muzycy w nim uczestniczący - w tym roku między innymi Marcus Miller, Melody Gardot, George Benson czy Sting. Chcąc liznąć choć trochę tej atmosfery, zapakowaliśmy się w ostatni weekend do samochodu i ruszyliśmy na koncerty dzienne i otwarte dla wszystkich. Nie zdążyliśmy niestety na pierwszą część, dlatego pokrążyliśmy trochę po miasteczku (Samo w sobie zdecydowanie warte zobaczenia. Byliśmy tam przy okazji naszej pierwszej wycieczki Via Rhona. To miasto jeszcze z czasów starożytnych, z mnóstwem antycznych zabytków - w największym z nich, ogromnym amfiteatrze rzymskim, odbywają się główne koncerty.)
Amfiteatr. Jeden z największych w starożytnym świecie. W czasach świetności mieścił nawet 13tys. widzów. Tu widok z pobliskiego wzgórza. |
Widok z tego samego wzgórza na miasto i Rodan. |
Schody, schody, Tato nie zabieraj mnie, ja muszeeeeeeeee. |
Tak że ten. Jazzu posłuchaliśmy w domu, jak już młodzież poszła spać.
Ostatnia refleksja nie jest więc najpozytywniejsza ( ani najbardziej odkrywcza)... Koncerty i festiwale są fajniejsze bez dzieci. Pewnie łatwiej byłoby z pojedynczym dzieckiem, może łatwiej będzie jak będą trochę starsze... Tymczasem jednak, następnym razem, dzieciom zorganizujemy imprezę u dziadków, a sami posłuchamy trochę muzyki z zamkniętymi oczami.
Prawda . Za małe dzieci ;) moje niby starsze ale bez pytan sie nie obejdzie ....
OdpowiedzUsuńJa jestem za tym, żeby dzieci nie zabierać wszędzie - tak naprawdę męczą się i one i rodzice, bo zamiast odpoczywać, słuchać, czy oglądać coś pilnujemy itd. No i trzeba tez wracać do domu wcześniej. Oczywiście wszystko też zależy od wieku dziecka.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużo też zależy od charakteru dziecka. I od samej imprezy - są taki bardziej i mnie nadające się dla ludzi z dziećmi:)
Inna sprawa, że jakbyśmy mieli z kim zostawić maluchy, to pewnie nawet nie rozważalibyśmy takich kompromisowych rozwiązań;)
Ale dziadkowie daleko, zaufanej opiekunki brak, więc trzeba sobie jakoś radzić. Odbijemy sobie wyjścia bez dzieci, jak wrócimy do Polski.
Wiek dziecka byłby chyba dla mnie decydujący, alenie tylko. Także to czy dziecko jest przyzwyczajone do takich wyjść z rodzicami, czy chodzi bardzo wcześnie spać. Wszystko jest dla ludzi:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wszystko jest dla ludzi, a rodzic w końcu też człowiek:)
UsuńChyba w tym świętowania muzyki najważniejsze jest, że się wszyscy dobrze bawili. Widać na załączonym obrazku, jak rodzinka tancuje w rytm muzyki. Pomysł genialny i bravo dla rodziców za odwagę i za to, że im się zawsze chce zabierać ze sobą dzieciaki.
OdpowiedzUsuńZdjęcia, na których tańcujecie z dzieciakami po prostu mnie rozczuliły :)!!! Fantastyczni z Was rodzice / ludzie!!!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się jednak, że macie ochotę wybrać się gdzieś tylko we dwoje. Ja wykorzystuję każdą taką okazję, choć za wiele ich nie mam.
Pozdrawiam serdecznie :D!!!
Pierwsze zdjęcie jest po prostu cudowne!
OdpowiedzUsuńMy też zabieramy dziecko wszędzie, ale tak jak piszesz. Gdybyśmy mieli opiekę na miejscu w 80% zostawałaby z dziadkami. Ale w sumie nie narzekamy. Jakoś nam się dziecko mocno ulestaczniło dzięki temu i tak naprawdę, rzadko mamy opory czy dylematy przed wspólnymi, nie dokońca dzieciowymi wyjściami.
Masz rację z tym uelastycznieniem! Dlatego ważne jest, żeby dziecko nie było non stop tylko w wybitnie przystosowanych do dzieci warunkach:) Niech zasmakuje trochę prawdziwego, brutalnego świata;)
UsuńEluna, Ruda, bardzo Wam dziękuję za miłe słowa!
My też z tych kocertowych par i wyrzeczeń szczególnie latem wiele. Wybieramy małe plenerowe koncerty z dziećmi (15 mies. i 3,5) i z każdym kolejnym wyjściem jest coraz lepiej. Coś w tym jest z tym uelastycznieniem;)
OdpowiedzUsuńSAmych przyjemności wypadowych życzę:)
Cudowne te Wasze zdjęcia podczas tańca! Fakt, że są sytuacje podczas których jednak fajniej by było bez dzieci. No ale dzieci już z nami są i czasem nie ma innej opcji i bez sensu sobie wszystkiego odmawiać ze względu na nie. Na takie koncerty idealnie by było mieć dla młodych opiekę, ale skoro nie ma to cóż.. zawsze warto spróbować pojechać z nimi. Raz się uda lepiej, raz gorzej, może za 2-3 lata będzie to dla nich zupełna oczywistość :)
OdpowiedzUsuńA Wy i tak jesteście mega ogarnięci, wszystkie te Wasze wyprawy w góry, z rowerami i namiotami pozwalają wierzyć, że wakacje z dziećmi to nie tylko all inclusive z animacjami i inne takie oklepane sprawy, że jak człowiek ma zdrowe podejście to wiele (wiadomo - nie wszystko), ale naprawdę wiele można z dzieciakami zorganizować :)
Dzięki Agata!
UsuńWłaśnie ostatnio czytałam na blogu Mary w plecaku o off festiwalu z dzieciakiem:) Podobno się udało, czyli da się:D
Cudowne te Wasze zdjęcia podczas tańca! Fakt, że są sytuacje podczas których jednak fajniej by było bez dzieci. No ale dzieci już z nami są i czasem nie ma innej opcji i bez sensu sobie wszystkiego odmawiać ze względu na nie. Na takie koncerty idealnie by było mieć dla młodych opiekę, ale skoro nie ma to cóż.. zawsze warto spróbować pojechać z nimi. Raz się uda lepiej, raz gorzej, może za 2-3 lata będzie to dla nich zupełna oczywistość :)
OdpowiedzUsuńA Wy i tak jesteście mega ogarnięci, wszystkie te Wasze wyprawy w góry, z rowerami i namiotami pozwalają wierzyć, że wakacje z dziećmi to nie tylko all inclusive z animacjami i inne takie oklepane sprawy, że jak człowiek ma zdrowe podejście to wiele (wiadomo - nie wszystko), ale naprawdę wiele można z dzieciakami zorganizować :)