wtorek, 25 stycznia 2022

Zimowe Bieszczady, trochę inne niż planowaliśmy

Bardzo czekałam na ten wyjazd. Udało nam się wykrzesać trochę więcej czasu niż standardowy przedłużony weekend i wiązałam z tym wyjazdem niemałe nadzieje odpoczynkowe. W planie były długie górskie zimowe wędrówki, skrzypienie śniegu, widoki, spokój, i jedyna w swoim rodzaju, górska, zimowa cisza. Wyobrażałam to sobie w grudniu dość mocno, więc wizja w głowie była bardzo konkretna;)

A tymczasem, cóż, było trochę inaczej. ZNOWU.

poniedziałek, 3 stycznia 2022

2021 podsumowanie

Zdjęcie bardzo symboliczne, oto my, próbujemy ogarniać i cieszyć się światem mimo wiatru w oczy i innych przeciwności losu


 

Ach, co to był za rok. Co rok piszę, że było intensywnie, ale w tym roku chyba osiągnęłam granicę wytrzymałości, na Święta czułam się jak wyżęta ścierka. Zadowolona, szczęśliwa i usatysfakcjonowana ścierka, żeby nie było, ale wyeksploatowałam się na maksa.

wtorek, 7 grudnia 2021

jeszcze jesiennie


Łapanie rytmu mi kuleje, ciągle nie jest tak, że jesień mi zwolniła i uspokoiła. Niekończące się ostatki poremontowe, kolejne kwarantanny i infekcje u dzieci, intensywność i stres w pracy. Dużo tego.

Jestem zmęczona tym wszystkim, mocno i wielowymiarowo. Próbuję sie ratować jak mogę.

Na nerwy, zmęczenie i stres najlepiej sprawdza się natura. Powiem Wam, że sama jestem w szoku, jakie cuda działały różne wypady, krótsze i dłuższe w jesienny świat.W trudniejszych momentach, wystarczało popołudnie w pobliskim wąwozie, nasze tradycyjne okołolubelskie jednodniowe wycieczki, a w miarę możliwości także miłe, przedłużone weekendziki.

środa, 10 listopada 2021

wakacje na Jurze

 

Znowu było tak, że najbardziej ze wszystkiego zależało nam na namiotowym resecie.

Tradycyjne góry w tłumach, więc pomyśleliśmy o skałkach. Na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej byliśmy ostatnio tuż przed ślubem, więc już "chwilę" temu.

Rano jeszcze w pracy, a wieczorem już rozbijaliśmy namiot wśród aromatycznych sosen, rozwieszaliśmy hamaki, a szyszki kłuły nas w bose stopy.

środa, 3 listopada 2021

hop hop!


Wracam po przerwie nieplanowanej i przydługiej, po czasie intensywnym, chaosiastym i drenującym emocjonalnie.

Powoli w tej karuzeli odzyskuję równowagę, więc wracam i tu, do mojej myślodsiewni. Odkurzam wirtualne pajęczyny i mam nadzieję, że się z pisaniem trochę rozkręcę, i wróci mi łatwość pisania (bo póki co łatwo nie jest, tego posta też piszę już nieprzyzwoicie długo). Trudno się wraca po takim czasie, trudno się pisze, brakuje słów, każde zdanie wydaje się nie takie, wcale nie mam też pewności, czy to jeszcze ma sens, bo może co miałam do przekazania już przekazałam? Nie wiem, ale tęskniłam bardzo, lubię to miejsce:)

czwartek, 8 lipca 2021

o wakacyjności, co bucha znienacka


Wakacje. W tym roku to znów nie będą spektakularne wakacje pełne długaśnych i dalekich wyjazdów, inne sprawy mamy teraz na liście priorytetów, ostatnie, i najbliższe tygodnie to dużo pracy a także remont i w najbliższej przyszłości także przeprowadzka. Już nie łudzę się że uda się wydobyć spod ziemi jakoś specjalnie długi czas wolny. Dlatego skupiam się na tym, co w letnich wakacjach jest najważniejsze. Na chwilowej beztrosce. Na poczuciu lekkości. Na nicniemuszeniu, choć czasami. Na gapieniu się w chmury.

niedziela, 30 maja 2021

Bieszczady wiosną

 

Idzie się kawałek lasem, a potem kupuje się bilet w budce na początku szlaku. Bilet do raju.

A w raju młode listki fosforyzują na tle stonowanych brązowo-srebrzystych pni bukowych i ciemnej zieleni sosen. Ptaki świergolą. Słońce prześwieca przez rozkołysane korony drzew. Powietrze jest świetliste i rześkie.

Krok, krok, krok, z każdym kolejnym wywiewa się stres z głowy, różne "muszę" i "należałoby". Z każdym (lekko przyspieszonym) oddechem wypełniam się poczuciem sensu. Ze zmęczeniem fizycznym wyparowuje zmęczenie głowy. Galopujące myśli zwalniają a czasem nawet przysypiają kołysane marszem.

sobota, 24 kwietnia 2021

wiosna w naliczaniu minutowym

 

Czasem jest tak, że trzeba dobro z rzeczywistości łuskać jak słonecznik, albo przesiewać przez sito z błotem jak złoto.

Tak się ma aktualnie sytuacja z wiosną, trochę zołzowata w tym roku która przebłyskuje czasem jak promień słońca odbity od rozbitej butelki po piwie. 

czwartek, 1 kwietnia 2021

wiosenne wycieczki terapeutyczne

wycieczka do poleskiego parku narodowego

Jeśli cholerna pandemia dała mi coś dobrego, to jest to rodzaj soczewki na priorytety.
Chociaż zawsze wiedziałam raczej co jest ważne, a co ważniejsze i dobrze sobie tym balansowałam. Pandemia pokazała, że miałam rację. Że to, co ważne,  jest naprawdę bardzo, bardzo ważne. I że równowaga w tych różnych stopniach ważności bardzo wpływa na równowagę w życiu jako takim.

niedziela, 7 marca 2021

dzieci w pandemii


 

Temat krąży od prawie roku. Jednak, w obecnych czasach, gdy ciężko chorują i umierają ludzie, gdy upadają biznesy życia, gdy ogólna niestabilność, jest to temat odsuwany, bo doraźnie jakoś jest oganiany. JAKOŚ.

Dzieci w pandemii.

Uważam się za wyjątkową szczęściarę, bo moje prywatne dzieci są w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, wiec "błogosławieństw" zdalnego nauczania doświadczyliśmy stosunkowo niewiele.

niedziela, 28 lutego 2021

Puszcza zimowa



Wreszcie!

Do trzech razy sztuka, jak mówią.

Przyjechaliśmy na Podlasie wśród takich gwiazd, że można je było strącać grabiami, na gęsto rozsiane po niebie. Wysiedliśmy z samochodu, skrzypnął śnieg pod nogami, skrzypnęły drzwi naszego drewnianego domku i przepadliśmy, znowu.

sobota, 13 lutego 2021

i to zapiera dech że jest coś a nie nic



I to zabiera wdech
Że obok jest ktoś i że
Mogło być nic
A jest wszystko

Piszę* do Was tego posta z ciągnącej się w nieskończoność kwarantanny, która szczęśliwie się kończy, a trwa już jakieś pięćset lat. Nie był to najłatwiejszy czas, nauczanie domowe, strach o zdrowie bliskich, ciągła intensywna rodzinna bliskość, energia niewybieganych na dworze dzieci, brak przestrzeni dla siebie, i sytuacja w kraju, jak wisienka na gównianym torcie.

piątek, 29 stycznia 2021

zima zima


I przysypało.

cieszę się, bardzo się cieszę.

Śnieg przysypał szaro-błotniste chodniki i dygocące łyse drzewa, przeciągający się listopadowy smutek, i trochę też ciągnącą się od prawie roku stracho-niepewność i poczucie zagubienia i dezorientacji. 

czwartek, 14 stycznia 2021

bardzo długie ferie

ferie zimowe
 

Przełom 2020 i 2021 mieliśmy wybitnie rodzinny. Spędziliśmy go razem, ze sobą, wspólnie. Bardzo wspólnie, rodzina much w smole. Zlała się zdalna nauka z przedszkolną kwarantanną, Świętami, feriami, wolniejszym czasem w pracy i innymi i powstała z tego przedziwna dziura w czasoprzestrzeni. 

wtorek, 5 stycznia 2021

niedziela, 20 grudnia 2020

Zimowe Tatry z dziećmi


Oj tęskniło mi się za górami, bardzo bardzo.

Po niedoszłych wakacyjnych Dolomitach, miały być wrześniowe Bieszczady, październikowe Pieniny, listopadowy Beskid Niski.

Udało się z grudniowymi Tatrami.

środa, 9 grudnia 2020

Nie tylko dzwoneczki, czyli jak żyć w grudniu


Zaczęło się. Rozhulało się wręcz konkretnie

Internet pęka w szwach od prezentowników, zdjęć z pięknych świątecznych przygotowań, zdjęcia puchatych swetrów, skarpet w reniferki, migającymi światełkami. Czas chyba największego rozdźwięku między internetami a rzeczywistością. W świecie wirtualnym wszyscy od pierwszego grudnia nucą sobie sympatycznie świąteczne piosenki, ich wysprzątane domy przystrajane są pięknymi ozdobami, ich dzieci ubrane w białe wełenki, a oni (ci wszyscy) nie mają nic do roboty poza fikuśnym przystrajaniem pierniczków. Nikogo nie dotknął kryzys ani pandemia, wszyscy są zbyt zajęci zapalaniem świeczek o zapachu cynamonu.

wtorek, 10 listopada 2020

odtrutki

jak odpoczywać, jak się zrelaksować


czasy są jakie są, wiadomo.

Ale tak to już jest chyba, że czasy zawsze są jakieś... My żyjemy w puchu tak naprawdę od dłuższego czasu, o ciężkich czasach słyszymy, że były kiedyś, albo są aktualnie gdzieś daleko. Wojny, klęski, kryzysy... Mimo wszystko, wciąż znalazłoby się (bez trudu) gorsze miejsce i czas do życia.

Myślę, że warto to zauważyć, i nauczyć się zauważać, że w gruncie rzeczy nasz czas i nasze miejsce to wygrany los na loterii.

A tymczasem, niezależnie od pandemii i polityki, nasze życie trwa właśnie teraz.

środa, 28 października 2020

...



Wiecie, czekałam na tą jesień, naprawdę. W lecie, gdy byłam zmęczona pracą i dziećmi i wiosennym - jak się okazało preludium pandemicznym. 

Wrzesień miał być powrotem do rutyny, normalności, przewidywalności.

Tymczasem mamy wszystko, tylko nie normalność i przewidywalność.

Mamy szalejącą drugą falę epidemii. 

Mamy służbę zdrowia, która kompletnie sobie nie radzi z sytuacją. Umierających ludzi w karetkach odsyłanych ze szpitala do szpitala, bo nigdzie nie ma miejsc. Tych z dusznościami spowodowanymi covidem, ale też tych podejrzanych, bo ciężko im oddychać z powodu zawału serca. 

Mamy bankrutujące firmy, które mimo ogromnego wysiłku nie są w stanie przetrwać kolejnego zamknięcia.

Mamy władzę, upojoną władztwem, i okrutną decyzję tzw Trybunału Konstytucyjnego. Mamy zerwanie kruchego kompromisu, skazanie kobiet, dzieci, całych rodzin na potworne, niepotrzebne cierpienie. W momencie pandemii, gdy całe państwo się chwieje.

Mamy ludzi, doprowadzonych do ostateczności, na ulicy.

Mamy gniew. Ogromny, płonący gniew.

I jest jeszcze człowiek, samotny, zły człowiek, który na ten pożar wylewa kanister benzyny. Który szczuje na siebie swoich rodaków. Który wzywa do wojny. Nie wojny o lepsze jutro, wojny z wirusem, czy kryzysem. Do wojny między nami. 

Boję się o to, co będzie się działo. Boję się, że skoczymy sobie do gardeł. Boję się, że naprawdę poleje się krew. 

Nie dajmy mu się sprowokować. Walczmy o godność, walczmy o wybór, walczmy o zmiany. Ale nie walczmy między sobą.

"To those who can hear me, I say - do not despair
The misery that is now upon us is but the passing of greed - the bitterness of men who fear the way of human progress
The hate of men will pass, and dictators die, and the power they took from the people will return to the people" Charlie Chaplin, The Great Dictator

 


piątek, 18 września 2020

Wakacje na mazurach


                                              Te wakacje planowaliśmy już chyba od jesieni. Plan prezentował się ekscytująco: Dolomity, słońce, wędrówki, górskie jeziora, odpoczynek i przygoda, namiot w bajkowej scenerii.

Z upływem czasu, jak wiemy wszyscy, sytuacja zmieniała się dynamicznie, zarówno we Włoszech, jak i w Polsce, do tego urlop przesuwał się i nieco skurczył. Dlatego postawiliśmy na wakacyjną esencję, czyli odpoczynek i przygodę (z naciskiem na odpoczynek). No, i jeszcze ten namiot w bajkowej scenerii. Zmieniliśmy tylko bajkę - na polską, mazurską.

niedziela, 9 sierpnia 2020

jak zrobić sobie w wakacje w lato bez urlopu?

jak wypoczywać, uważność, mindfulness, natura na stres


...lub z ograniczonym urlopem? Jak odpocząć, gdy czasu brak?

W tym roku, choć już ponad połowa wakacji za nami, na porządny urlop z prawdziwego zdarzenia ciągle czekamy. Razem z dziećmi.

Jest jak jest, nie zawsze można odpoczywać całe lato, czasem na odpoczynek trzeba zapracować trochę dłużej i mocniej.

Ale, ponieważ na stanie mamy trójkę dzieci, do których niekoniecznie te powyższe mądrości docierają, i sami tez potrzebujemy trochę odetchnąć, walczymy. O oddech walczymy!

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Sielskość na stres

muzeum wsi lubelskiej, len, w skansenie z dziecmi


To nie jest typowe, wakacyjne lato.
Zmęczenie ostatnich miesięcy, gdy trzeba było łączyć (intensywną) pracę zawodową, zdalne nauczanie i ciągłą opiekę nad trójką dzieci daje się we znaki. Na urlop z prawdziwego zdarzenia wciąż nie mogę sobie pozwolić, mam nadzieję że już niedługo.

W ramach samoobrony przed stresem, zmęczeniem i wypaleniem, szukam ukojenia w Chwilach.
Jedną z takich chwil ostatnio była wizyta w skansenie.
Szybkie pakowanie piknikowe, i pojechaliśmy spędzić tam popołudnie.

piątek, 17 lipca 2020

ręce w kieszeniach


Jak tylko mogę, chodzę do pracy piechotą. Jestem Człowiekiem Który Chodzi Na Piechotę. Spacery leczą mi głowę, pisałam o tym zresztą wielokrotnie.)
Idę więc sobie ostatnio swobodnie, słońce nagrzewa asfalt charakterystycznym wakacyjnym zapaszkiem. Jest jeszcze świeżo, po deszczu z poprzedniego wieczoru. Powietrze bzyczy trzmielami. Pachną trawy, rumianki i powoje. I lipy, królowe początku wakacji, odurzają. Ogarnia błogość, beztroska, prawie szukam gumy do grania po kieszeniach.
Łapią mnie zupełnie niepostrzeżenie takie nostalgie letnie, majaczą się obrazki.

piątek, 10 lipca 2020

o bliskości w trudnych czasach


Jest dziwnie ciągle

3 miesiące później jest ciągle dziwnie, ale wszyscy do tego trochę przywykliśmy. Dzieciaki odruchowo wyciągają rączki do psiukania odkażaczem, normą jest naciskanie guzików przy światłach łokciem i otwieranie drzwi nogą.
Trochę przywykliśmy, ale trochę też mamy dość.
Ciągle razem, ciągle rodzinnie, co bywa zarówno wspaniałe jak i koszmarnie męczące.