Wracam po przerwie nieplanowanej i przydługiej, po czasie intensywnym, chaosiastym i drenującym emocjonalnie.
Powoli w tej karuzeli odzyskuję równowagę, więc wracam i tu, do mojej myślodsiewni. Odkurzam wirtualne pajęczyny i mam nadzieję, że się z pisaniem trochę rozkręcę, i wróci mi łatwość pisania (bo póki co łatwo nie jest, tego posta też piszę już nieprzyzwoicie długo). Trudno się wraca po takim czasie, trudno się pisze, brakuje słów, każde zdanie wydaje się nie takie, wcale nie mam też pewności, czy to jeszcze ma sens, bo może co miałam do przekazania już przekazałam? Nie wiem, ale tęskniłam bardzo, lubię to miejsce:)
Zobaczymy, co będzie dalej.
W każdym razie, co działo się u mnie przez te ponad trzy miesiące?
Tegoroczne wakacje, tak jak się spodziewałam, nie były jakimś pełnym przygód szaleństwem rekreacyjno-wyjazdowym. Ale byliśmy na to przygotowani, że szalone przygody tego roku to raczej przy wyborze sedesów, frontów kuchennych i miejsc na gniazdka elektryczne.
Ale było trochę tak, jak spodziewałam się w ostatnim wpisie, bywało błogo i rozkosznie. W tak zwanym międzyczasie, między płytkami a kablami, w czasie schnięcia parkietu, wymykaliśmy się życiu na chwilę (o wakacjach na Jurze mam wstępnie przygotowane parę słów, dajcie znać, czy chcecie czytać o lecie w listopadzie;))
Potem było tornado przeprowadzkowe.
Nie miałam do blogowania w tym czasie zupełnie głowy, kompletnie nie nadaję się na blogerkę która barwnie i szczegółowo relacjonuje remonty i urządzanie wnętrz. Chociaż te procesy, poza oczywistym stresogennym działaniem cieszą mnie i ekscytują, ale energii i entuzjazmu już nie starcza na relacje. Pewnie więc nasze nowe miejsce będzie się pojawiać trochę przy okazji, metamorfoz i upiększań nie będzie niestety (sama żałuję, bo bardzo lubię takie czytać i oglądać na innych blogach).
Z wrześniem zaczęła się szkoła, zajęcia, gile w nosie i kwarantanny. Rozpakowywanie miliona pudeł, końcówka remontu, zalewanie sąsiadów. A także bardzo przyjemne przerywniki w postaci weekendowych wypadów tu i tam, o nich chcę jeszcze napisać.
I moszczenie się w nowym miejscu.
Umościliśmy się. Dużo jeszcze do zrobienia, pokoje dzieci są zupełnie nie urządzone, czekają nas więc ich królestwa, poza tym obrazeczki, półeczki, doniczki itd. Ale chyba chwilę musimy odetchnąć, i pocieszyć tym co jest, a jest już pięknie.
Zanurzamy się w jesieni, szeleście liści i płyt (bo wreszcie uruchomiliśmy sprzęt grający), żywimy na zmianę dynią, papryką i burakami, serem kozim i winem (bo ratalne parapetówy w akcji).
Tak to w skrócie u mnie wyglądało. Wraz z odzyskaniem względnego balansu (przerywanego choróbskami dzieciaków), zamierzam też wrócić tutaj. Odezwijcie się proszę, że jesteście!
Jestem! I oczywiście, że chcę czytać o wakacjach na Jurze ♥️
OdpowiedzUsuńAgata/Ruby
no wiadomo :D
UsuńJestem, cieszę się, że wrociłaś
OdpowiedzUsuńteż się cieszę!
UsuńJestem, z utęsknieniem czekałam na kolejne posty
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło:*
UsuńUwielbiam ten blog i czekam na każdy wpis. Jura latem może być nawet na Boże Narodzenie :) Marta
OdpowiedzUsuńAch, jak mi miło ! Jura w najbliższym czasie:D
UsuńNo jasne, że jestem i czekam na wszystko: na Jurę, weekendowe wypady i kadry z nowego m. Na wszystko czekam i dobrze, że już wróciłaś.
OdpowiedzUsuńjej, jak się cieszę:)
UsuńZaglądałam regularnie i cieszę się, że wracasz. Pięknie żyjesz i pięknie piszesz o zwyczajnych sprawach. Miałam przyjemność znać Twoją mamę. Ciebie i Szymona pamiętam z dzieciństwa. Na bloga trafiłam przez przypadek, a może właśnie to był bardzo potrzebny mi przypadek. Jesteś bardzo podobna do swojej mamy i dziadka Hieronima. Jesteś tak samo dobra. Dziękuję za wzruszenia. Niech Ci się wiedzie jak najlepiej w nowym domu. Cierpliwie czekam na kolejny wpis. Barbara
OdpowiedzUsuńCo za piękny komentarz, serdecznie dziękuję za te słowa! Cieszę się bardzo, że ktoś tak miło mówi o mojej Mamę i Dziadziu. Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie!
UsuńDziękuję za pozdrowienia i miłe słowa. Twojego dziadka znałam lepiej niż mamę, bo częściej go widywałam. Ale wiem, że Twoja mama jest nieodrodną córką swojego taty, bo jest dobra, ciepła i szlachetna. Twojego dziadka pamiętam jako bardzo dobrego człowieka, który dawał innym to co najlepsze. Był dla mnie bardzo serdeczny i pięknie zapisał się w mojej pamięci. Ile razy jestem u moich rodziców na Lipowej zapalam też światełko na grobie Twojego dziadka i jego pierwszej żony. Dziadek byłby szczęśliwy patrząc na Ciebie. Twojej mamie też należą się gratulacje, bo dobrze Cię wychowała. Proszę przekaż jej serdeczne pozdrowienia ode mnie. Barbara Serwin
UsuńJestem i czekam na kolejne wpisy. Tak się po ostatnim poście zastanawiałam, jak można czerpać garściami z lata, jak remont w natarciu. U mnie też remontowe historie i kompletnie na nic nie mam czasu. Część wakacji I piękna jesień minęła nie wiadomo kiedy. Pozdrawiam, panna lilla
OdpowiedzUsuńOj, nie powiedziałabym,że czerpaliśmy garściami, raczej garstkami:D Remont wciąż nie daje o sobie zapomnieć;)
UsuńPozdrawiam mocno i powodzenia w remontach!!
Jestem 😊!!! Kukałam tu co jakiś czas i czekałam na wieści od Was!!! Dziś bardzo miło mnie zaskoczyłaś 😊!!!
OdpowiedzUsuńJustynka, jak się cieszę:*
UsuńJestem!!Czekam z niecierpliwością na każdy post.Dobrze ,że wracasz.
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję najmocniej!
Jestem, fajnie że wróciłaś. Często zaglądałam w poszukiwaniu nowego wpisu. Czekam z niecierpliwością na kolejne. Ania
OdpowiedzUsuńciesze się bardzo!
UsuńNareszcie jesteś !!!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńCieszę się, że wróciłaś, bardzo lubię twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńja też się cieszę :D
UsuńDziewczyno, jak dobrze Cię widzieć ! ( I czytać).
OdpowiedzUsuń