Czasem jest tak, że trzeba dobro z rzeczywistości łuskać jak słonecznik, albo przesiewać przez sito z błotem jak złoto.
Tak się ma aktualnie sytuacja z wiosną, trochę zołzowata w tym roku która przebłyskuje czasem jak promień słońca odbity od rozbitej butelki po piwie.
Taki mamy klimat, chciałoby się zacytować klasyka, kwiecień plecień, wiadomo, chociaż serio uważam, że w tym roku porządne osiemnaście na plusie i słońce bardzo by nas wszystkich pandemicznie zestresowanych poratowało.
Ale jest jak jest, pozostaje nam zatem, wiosna w naliczaniu minutowym. Każda chwila bez śniegu i wichru jest na wagę złota, każdy promień słońca chciałoby się multiplikować lustrami. Gorliwie sprawdzamy prognozę pogody, odczytujemy emocje ze słów powitania pana synoptyka w audycji u redaktora Strzyczkowskiego, wróżymy z zachowań mrówek. I dostosowujemy się, polujemy na okna pogodowe, by czerpać i napawać się wiosennością.
Trochę nam się udało dotychczas wiosny złowić, może tym bardziej ją doceniamy teraz.
Tęsknię tak naprawdę bardzo mocno, jak wszyscy, do wiosny bez granic, w każdym tych słów znaczeniu. Tęsknię bardzo za swobodnym polegiwaniem na trawie, za odsłanianiem bladych nóg, za wydarzeniami w plenerze bez przejmowania się zimnem i wirusem. Chce mi się wycieczek i podróży, chce mi się cieszyć światem bez ograniczeń.
skojarzyło mi się z lembas bread... |
Jak zwykle piękne zdjęcia ! Jesteście mistrzami w łapaniu dobrych momentów.
OdpowiedzUsuńJest dobrze... jak się patrzy na Waszą fajną rodzinkę... w głowie są same pozytywne myśli. Kwiecień dał nam popalić, ale się już kończy. Przed nami zielony miesiąc maj 💚!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😁!!!