Jeśli będziecie się kiedyś wybierać do Lublina, to rozważcie maj. To oczywiście dość proste rozwiązanie, bo taką upojną wiosną nawet Zabrze (przepraszam Zabrzan) jest miejscem pełnym uroku. Ale i tak rozważcie, bo jak jest cudownie, to może być cudownie do potęgi.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rower. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rower. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 23 maja 2016
wtorek, 19 kwietnia 2016
Close to the light
Ach jak mocno mi brakowało tej włóczęgi przez ostatnie miesiące.
czwartek, 7 kwietnia 2016
rowerem w wiosnę
Wreszcie odkurzyliśmy (w sensie metaforycznym jedynie, bo kurz rzeczywisty niestety ma się w najlepsze) nasze rowery. Sama jestem zadziwiona, że na rowerze nie jeździłam od sierpnia, choć to jedna z moich ulubionych form aktywności.
wtorek, 25 sierpnia 2015
Weekend na Roztoczu
Za taką polską sielskością tęskniłam.
Odbyliśmy ostatnio małą wycieczkę na Roztocze. To piękny region na wschód od Lublina, o wspaniałej przyrodzie, cudnych lasach, klimatycznych (przynajmniej dla turysty) wioskach, zupełnie inny świat.
środa, 27 maja 2015
Nad rzeką, wśród gór, na rowerze przez dwa dni
Powiedzieć, że nasza ostatnia wycieczka rowerowa była pełna wrażeń, to nic nie powiedzieć.
Było pięknie i cudownie, słonecznie, niezwykle malowniczo, ale też sponiewierała nas nieźle traska (w sumie ponad 100km, silny wiatr i podjazdy - same w sobie nie jakieś dramatyczne, ale z obciążeniem dały się we znaki) i niesympatyczne urozmaicenie w postaci (dość łagodnego na szczęście) wirusa brzusznego atakującego to tu, to tam.
Było pięknie i cudownie, słonecznie, niezwykle malowniczo, ale też sponiewierała nas nieźle traska (w sumie ponad 100km, silny wiatr i podjazdy - same w sobie nie jakieś dramatyczne, ale z obciążeniem dały się we znaki) i niesympatyczne urozmaicenie w postaci (dość łagodnego na szczęście) wirusa brzusznego atakującego to tu, to tam.
czwartek, 30 kwietnia 2015
wtorek, 21 października 2014
Genewa
Wiedziałam, że Genewa będzie piękna jesienią.
Była.
Trzeba przyznać, że pogoda trafiła nam się idealna. Wspaniałe słońce i ciepło.
Etykiety:
aktywnie z dziećmi,
Genewa,
moda rowerowa,
podróże i wycieczki,
podróżowanie z dzieckiem,
przyczepka rowerowa,
rower,
rower z dzieckiem
piątek, 19 września 2014
Come on look into the expanse and breath all these around
Kolejna wycieczka rowerowa. Tym razem po pagórzastej (znowu!) krainie Dauphiné.
Piękne przestrzenie, trochę nam się zrobiło sentymentalnie, bo krajobraz był jakiś taki polski, czułam się trochę jak w okolicach Kazimierza Dolnego. Tylko zabudowania przypominały nam, gdzie jesteśmy.
Piękne przestrzenie, trochę nam się zrobiło sentymentalnie, bo krajobraz był jakiś taki polski, czułam się trochę jak w okolicach Kazimierza Dolnego. Tylko zabudowania przypominały nam, gdzie jesteśmy.
czwartek, 24 lipca 2014
some are born to sweet delight
Zamęt związany z przeprowadzką i deszczowa pogoda nie sprzyjały rowerowaniu. Ale za to ostatnio udało nam się wybrać na miłą przejażdżkę nad pobliskie jezioro.
piątek, 30 maja 2014
wycieczka po złotej krainie Beaujolais
Początek kolejnego długiego weekendu spędziliśmy na rowerach. Wybraliśmy się do krainy Beaujolais, znanej nie tylko z wina, ale także z uroczych miasteczek zbudowanych z pięknego, żółtego kamienia i malowniczych, pagórzastych krajobrazów. Całość, oświetlona słonecznie, robi trochę wrażenie Toskanii. Jest sielsko i bardzo klimatycznie.
czwartek, 22 maja 2014
Królewska Przyczepka Rowerowa
Często o niej wspominam, bez niej nie bylibyśmy nawet w połowie tak aktywni jak teraz, rowery leżałyby zapomniane, a wiele wycieczek nie doszłoby do skutku. Przyczepka rowerowa!
sobota, 10 maja 2014
rowerowo
Młodsza młodzież skończyła miesiąc. Okrzepliśmy trochę, oswoiliśmy się wszyscy z nową sytuacją i ruszyliśmy na rowery.
Dzień był słoneczny i ciepły, pachniał czarny bez,a w ogromnym parku na przedmieściach Lyonu było zadziwiająco pusto. Dlatego zupełnie spokojnie rozłożyliśmy obfitość naszych bambetli, koce, bagietki, traktory i piłki. Rozwiesiliśmy slackline. Osłoniliśmy przyczepkę, żeby nie zakłócać Snu. I czas mijał nam na rozmowach, jedzeniu, spaniu, popijaniu cydru/mleka/wody, leżeniu i patrzeniu w chmury, przesypywaniu piachu do traktorka i szukaniu biedronek, chodzeniu po slacku, i innych miłych czynnościach lub bezczynnościach.
wtorek, 10 września 2013
where will we be when the summer's gone
Mały, trzydniowy wypad, wyciskanie wakacji do samego końca.
Ruszyliśmy rowerami na północ od Lyonu, do krainy drobnych jeziorek la Dombes. Udało nam się zapakować graty na rowery (łącznie z namiotem!).
Byliśmy też w parku ptaków. Ogromny teren pełen najróżniejszych gatunków z całego świata, robiło wrażenie. Spędziliśmy tam cały dzień (na terenie parku, jak to we Francji, było kilka knajpek z jedzeniem, i oczywiście, miejsca na piknik).
Przysiedliśmy sobie w którymś momencie w spokojniejszym miejscu, by mały rozentuzjazmowany ornitolog zażył drzemki. I gdy przechodząca obok para zrobiła jakieś pięćdziesiąte zdjęcie spacerującemu pawiowi (każde z nich robiło swoim aparatem), pomyślałam sobie, jak bardzo typowe jest ostatnio oglądanie świata przez obiektyw aparatu (lub komórki). Trzeba przyznać, że dość mocno ogranicza to wizję, nie tylko w dosłowny sposób. Sami tworzymy sobie w ten sposób jakąś barierę między nami a światem, odgradzamy bezpiecznym ekranem.
Tak mocno skupiamy się na pozornym łowieniu wspomnień, że zapominamy o autentycznym przeżywaniu tego, gdzie jesteśmy i co robimy tu i teraz.
Efektem są tysiące kiepskich zdjęć i nudnych filmików, których nikt potem nie chce oglądać, brak faktycznych wspomnień, obrazów dźwięków, czy zapachów w głowie. Szkoda tak na własne życzenie pozbawiać się wspaniałych doznań...
wtorek, 23 lipca 2013
Via Rhôna
Burze pokrzyżowały plany górskie, nad jeziorem tłumy, więc zdecydowaliśmy się na rzekę.
I co się okazało, wzdłuż Rodanu jest trasa -Via Rhôna, świetnie opisana, oznaczona, jedzie się pięknie. Były piękne krajobrazy, sympatyczne wioski, miasteczka, dzikie wysepki ( z miejscami do dyskretnego obserwowania przyrody). Wrócimy na pewno, może z namiotem.
sobota, 16 marca 2013
La révolution passera par le vélo
Kolejny miły spacer. Mamy niedaleko do rewelacyjnego parku, nad rzekę (a tam pięknie zagospodarowany brzeg), do centrum. Na rowerach szybko i sprawnie. Królewska przyczepka odkurzona, pokochana na nowo przez pasażera (juz bez niemowlęcego hamaczka)
Rowery w Lyonie mają status świętych krów. Momentami aż do przesady, ale jest nam to bardzo na rękę, bo często poruszamy się właśnie w ten sposób. Mnóstwo ścieżek rowerowych, a jeśli ich nie ma, to i tak bardzo wygodnie można się poruszać po ulicach, buspasach i pod prąd... Na każdym kroku rowerowe parkingi, i oczywiście rewelacyjny velo'v, czyli miejski system wypożyczania rowerów. Rowerami jeżdżą tu wszyscy, na obcasach i w dresach, do pracy, sklepu, na spacer.
(Dużą popularnością cieszą się też rolki, deskorolki i hulajnogi - do szybkiego przemieszczania się rewelacyjne. W okolicach południa widuje się np rodzica z dzieciakiem na hulajnodze, jadących razem na obiad, albo po południu, wracających do domu)
sobota, 25 sierpnia 2012
Kazimierz D.
W tym roku na nowo odkryłam Kazimierz Dolny. Urocze miasteczko nad Wisłą, niecałą godzinę drogi z domu ( czyli akurat czas drzemki Małego Człowieka). Pakujemy cały cygański majdan do samochodu, i jedziemy w to bajkowe miejsce. Jeśli akurat nie trwa jakiś festiwal, ani nie jest to niedziela, w Kazimierzu panuje przyjemna senność i rozkoszna błogość.
To idealne miejsce na wakacyjny dzień (albo na emeryturę - piękną emeryturę w którymś z tych uroczych domów na wzgórzach) Rowerami po fantastycznych wąwozach lessowych i pagórkach przepięknych. Wśród starych sadów (nic tak nie smakuje jak ciepłe od słońca sierpniowe jabłko) i
cudnie malowniczych pól. Potem piknikowanie z widokiem na Wisłę. Lody na rynku. Plaża.
A na deser, zupełnie niesamowita piosenka Marka Grechuty, "Kazimierzu nasz"
Robi wrażenie, szczególnie tekst, melorecytacja i wciskanie dodatkowych sylab w wersy...
Subskrybuj:
Posty (Atom)