Młodsza młodzież skończyła miesiąc. Okrzepliśmy trochę, oswoiliśmy się wszyscy z nową sytuacją i ruszyliśmy na rowery.
Dzień był słoneczny i ciepły, pachniał czarny bez,a w ogromnym parku na przedmieściach Lyonu było zadziwiająco pusto. Dlatego zupełnie spokojnie rozłożyliśmy obfitość naszych bambetli, koce, bagietki, traktory i piłki. Rozwiesiliśmy slackline. Osłoniliśmy przyczepkę, żeby nie zakłócać Snu. I czas mijał nam na rozmowach, jedzeniu, spaniu, popijaniu cydru/mleka/wody, leżeniu i patrzeniu w chmury, przesypywaniu piachu do traktorka i szukaniu biedronek, chodzeniu po slacku, i innych miłych czynnościach lub bezczynnościach.
Fajnie tak odpoczywać :-)
OdpowiedzUsuńAle podziwiam Cię, że ledwo miesiąc minął od porodu a ty już na rowerze śmigasz :-D
Cudownie, idyllicznie wręcz! zdjęcia na rowerze przepiękne..i Ty,jak zawsze promieniejesz :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSielsko-anielsko :) Błogie chwile z najbliższymi spędzonymi na kontemplowaniu (bądź nie) ciszy daje powera :) Pięknie wyglądasz :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjakież Ty masz piękne włosy na tych zdjęciach! Kurcze, mamy czteromiesięczną córę i ja tak bardzo tęsknię za rowerem, ale troszkę się boję tej przyczepki, w które Wy wozicie dzieciaczki.. czy to jest zupełnie bezpiecznie?
OdpowiedzUsuńdziękuję:) Jeszcze nie zaczęły wypadać poporodowo;)
UsuńW kwestii przyczepki - jest arcybezpieczna! W najbliższym czasie będzie o niej post:)