niedziela, 24 czerwca 2018

głowa na macierzyńskim


Dzisiaj zapraszam na kolejną część cyklu o dbaniu o nierodzicielską część siebie na macierzyńskim. Pisałam już o tych bardziej zewnętrznych aspektach. Świadomie w takiej kolejności, bo często efekty dbania o to, w co się ubieramy czy dbania o formę fizyczną widać dość szybko. A poza tym zewnętrze wpływa na wnętrze. Bo dzisiaj będę mówić o wnętrzu. O tym, o czym myśli mama niemowlęcia.


Opieka nad niemowlęciem jest niewątpliwie angażująca, także głowę. Ale nie czarujmy się, prawda jest taka, że jeśli zafiksujemy wszystkie nasze myśli i uczucia na dziecku, nie wyjdzie nam to na dobre. Dlatego warto ubrać się inaczej niż w dresy, dlatego warto dbać o ciało, kochane ciało, które wykonało niezwykły wysiłek.
Dobrze jest też pomyśleć o głowie. Naprawdę, bycie mamą nie oznacza, że musimy już teraz myśleć tylko i wyłącznie o dziecku.
Myślenie o dziecku jest dobre i potrzebne, dla dziecka oczywiście, dla więzi i  dla samej mamy też zresztą może być rozwojowe (patrz tekst o tym co wpisać do cv po macierzyńskim). Chodzi mi o unikanie takiego 100% skupienia na dziecku.
Ten rok, rok macierzyńskiego wbrew pozorom może być dla kobiety bardzo rozwijający, nie tylko pod względem kompetencji z rozszerzania diety, wiedzy o szczepieniach i sprawnego zmieniania pieluchy. Po pierwszych tygodniach otrzaskiwania się z nową rzeczywistością, robi się naprawdę fajnie, i całkiem sporo jest przestrzeni na kwestie nie związane z dzieckiem. To dobrze, wykorzystajmy te przestrzenie, wyjdzie to na dobre całej rodzinie.

Zdjęcia zrobiliśmy podczas ostatniego Warszawskiego Weekendu Bez Dzieci
 
Najważniejsze to trochę zmienić perspektywę. Mama na macierzyńskim nie jest tylko mamą.
Rodzicielstwo bliskości oznacza bliskość, a nie totalny fokus na dziecku. Tak jak pisałam już kiedyś, nie raz zresztą, dziecko wkracza do rodziny nie jako jądro, ale jako pełnoprawny jej członek - pełnoprawny członek jak mama i tata. Co oznacza, że uwaga-uwaga, mama i tata są równoprawnymi członkami tej komórki społecznej a nie obsługiwaczami potrzeb małego człowieka.

Co to dla mnie oznacza w praktyce?

No, prawie bez dzieci;)



Mamo, wyjdź z domu

Przede wszystkim, mama z dzieckiem może wyjść - i to niekoniecznie na standardowy spacerek okołodomowy. Niemowlak, taki jeszcze niechodzący, w chuście, nosidle lub wózku, to idealny kompan na różne wyjścia. Nie nudzi się, nie ucieka i nie grymasi, mama jest obok, to dla niego priorytet.
Ja z moimi kolejnymi dziećmi w chuście bywałam w muzeach, galeriach, na mniejszych i większych wycieczkach, na rowerze (z przyczepką rowerową) , na imprezach i w kinie.
Takie wyjścia w zupełnie cudowny sposób odświeżają, pomagają złapać dystans, dają bodźce inne niż dziecięce, budzą uśpione szare komórki-nie-odpowiedzialne-za-dziecko.
Teraz, gdy jest ciepło, wychodzę więcej niż w poprzednich miesiącach, zima nas jednak trochę powstrzymała, bo przewijanie i karmienie w plenerze zimą to nie jest oczywista sprawa. Wiosną i latem nie ma problemu, można karmić na dowolnej ławce, przewijać się na kawałku trawki i w sumie niewiele więcej dzieciakowi potrzeba.


Bez dziecka

Można! Naprawdę!
Na długo i krótko, do sklepu, do kina, na spotkanie, na koncert. A mama bez dziecka regeneruje się bardzo szybko. Te wizyty w Lidlu, wyczekane, jak jakieś wakacje pod palmami, te dwie godzinki w kinie, inspirujące jak cała fura festiwali kulturalnych, załatwianie spraw w urzędzie stymulujące jak milionowe kontrakty. Chwilowy brak dziecka otwiera nowe drzwi w naszych głowach, bardzo polecam, w miarę potrzeb i możliwości.

No cześć.

Intelekt

Jest taki stereotyp o odpieluszkowym zapaleniu mózgu, ale wbrew temu, macierzyński to ten czas, kiedy można zrobić dla głowy naprawdę sporo.
Np. czytanie.
Uwielbiam karmić piersią, także między innymi dlatego, że tylko przystawiam dziecko, a głowę mogę zająć czymś zupełnie innym. Można smyrać w smartfonie (i frustrować się idealnym internetowym światem) ale można tez poczytać na czytniku. Książki najróżniejsze, smakowite powieści, nie Tracy Hogg ani Searsowie. Wspominam tu o czytniku, bo przy karmieniu jest on dużo wygodniejszy niż klasyczna książka, zwłaszcza jeśli mówimy o grubszych pozycjach. Dobrze sprawdzi się też na spacerkach;)
Z innych dobrodziejstw technologii, są audiobooki, podcasty i samouki językowe do słuchania przy sprzątaniu, wieszaniu prania, prasowaniu (jeśli ktoś prasuje;) ), gotowaniu i całej masie innych czynności. Nie dość, że jakoś lżej się te gacie składa, to jeszcze jakoś się mózg odświeża i jest zwyczajnie przyjemniej. I naprawdę, to, że ich słuchamy nie oznacza, że w jakiś sposób zaniedbujemy dziecko, nie musimy wiecznie do niego gugać, może sobie maluch posłuchać jakiejś dobrej literatury. Ja polecam Audiotekę i darmowy Librivox, i Podcast Addict. Jeśli chodzi o szlifowanie języków nie mam teraz żadnej fajnej dedykowanej aplikacji, słucham książek, radia i podcastów w obcych językach po prostu.
Są też wszelkiego rodzaju łamigłówki, w wersji analogowej i mobilnej.

Ludzie

Mama zamknięta w domu to mama zdziczała niestety. Prawda jest taka, że jeśli nie spotykamy się z ludźmi, to tracimy pewne społeczne umiejętności, znam to niestety z własnego doświadczenia, i wtedy człowiek czuje się ta zakompleksioną kurą domową, co to zna się tylko na kupkach i zupkach, więc coraz mniejsza jest motywacja do spotykania się...i koło się zamyka. Powstaje oczywiście pytanie, z kim się spotykać, bo przecież większość znajomych pracuje w ciągu dnia wieczór przy małym dziecku bywa nieoczywisty. Najprostsza odpowiedzią jest szukanie innych w podobnej sytuacji. Warto też rozejrzeć się za spotkaniami / warsztatami / zajęciami dla mam z dziećmi, to - poza fajnie spędzonym czasem okazja do poznania nowych ludzi. Zresztą, niech to będzie odwiedzenie koleżanki też na macierzyńskim i wspólne narzekanie na zmęczenie, czy rozmowa o rozwoju pociech, ale wychodźmy z domu i odzywajmy się do innych dorosłych ludzi.

Pustka

Polecam też wyciszenie, przerwy i drzemki. Nie bombardujmy się ciągle sieczką niusów i obrazków z internetu. Wyciszmy. Będąc z dzieckiem czasem można sobie po prostu potrwać w ciszy. Tu i teraz. Nicnierobienie też jest odświeżające.

Pasja

Ta pustka, to zwrócenie się do środka, no i nowa rola, i odejście od dotychczasowego schematu życia, wyzwalają pewien rodzaj pytań i poszukiwań. O sens, o sposób przeżywania życia, jakie znaczenie ma to, co robimy. I co tak naprawdę lubimy. Fajnie jeśli te poszukiwania nie polegają na szukaniu co lubi instagram, tylko co lubię ja - a to jest różnica, choć w dzisiejszych czasach coraz częściej to się zaciera.
W każdym razie, macierzyński to dobry moment na odkrycie pasji. Bo może, karmiąc piersią przypomnimy sobie o dawnym zainteresowaniu Indianami z Ameryki Północnej, bezsenne noce zainspirują nas do poszukiwania wiedzy o kosmosie, przemierzając kilometry po mieszkaniu zaczniemy szukać estetykę i odkrywać design. Być może taniec z dzieckiem w chuście nakieruje nas na taniec, jogging z wózkiem popchnie do maratonów, śpiewanie kołysanek obudzi muzykalność. Bądźmy otwarte, miejmy dobrą wolę. Tylko proszę pamiętajcie, że pasja naprawdę nie musi przekształcić się w dochodową firmę, ma nam przede wszystkim dawać radochę.

Praca

Jest jak najbardziej możliwa i realna. Z kilkumiesięcznym dzieckiem może być wbrew pozorom łatwiej niż z półtoraroczniakiem czy dwulatkiem, serio :)

Ja pracuję (w domu) od jakiegoś czasu, napiszę Wam o tym więcej za jakiś czas.



I jeszcze. Ja wiem oczywiście, że dzieci są różne, są high need babies, bywa ciężko. Czasem jedyne, czego potrzebuje nasz mózg, to sen.  Ale, tak, jak pisałam wcześniej - z nikim się nie ścigajmy, to nie zawody. Absolutnie nie chodzi mi o kolejne poprzeczki dla mam. 
Dbajmy o siebie dla siebie - tak jak pisałam kiedyś, "nie używane cechy osobowości i intelektu kurczą się i usychają", nie zatracajmy się w tym macierzyństwie do imentu.

22 komentarze:

  1. Pięknie napisane, a Ty wyglądasz kwitnąco.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie wyglądasz i interesujący wpis :)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia i piękne słowa. Każda mama potrzebuje chwili dla siebie bo w końcu jest kobietą i musi o siebie dbać w różnych aspektach

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny artykuł:) A do tego pięknie wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewna mama dwójki dzieci powiedziała mi, że kiedy kobieta jest sama i musi (bo nie ma innego wyjścia) wszystkie swoje myśli skupić na dzieciach, to po prostu się fiksuje. Współczuła mi, że gdy kiedyś będę miała dziecko, tak naprawdę na emigracji zostanę w domu całkiem sama.
    Męża nie biorę pod uwagę dlatego, że po ostatniej rozmowie okazało się, że ma stereotypowe poglądy na ten temat, co mnie zniechęciło do rodzicielstwa.
    Czy całkiem sama i non stop z dzieckiem, można nie-oszaleć? Może z niemowlakiem tak, ale później sprawa zaczyna się robić bardziej absorbująca.

    Zastanowiło mnie jak wygląda sprawa z niemowlakiem w kinie. Wspomniałaś też o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, udało mi się nie oszaleć:) we Francji w sumie byłam całkiem sama z dziećmi, mąż pracował dość długo - chociaż absolutnie nie mogę na niego narzekać, był jak najbardziej zaangażowany. Ale lekko nie było, dlatego walczyłam o siebie jak mogłam:)
      Jeśli chodzi o niemowlaki w kinie - chodzi o specjalne seanse dla rodziców z dziećmi - jest cichszy niż standardowo dźwięk, nie jest całkiem zaciemniona sala.No i dostępna podłoga, poduchy, jakieś zabawki. Tak przynajmniej to wygląda u nas, w Centrum Kultury w Lublinie takie fajności:)

      Usuń
    2. W Łodzi takich kin jeszcze nie stawiają, ale świetna inicjatywa.
      Mój mąż ma dobre serce, ale wychowany jest po staremu i pewne ma już zakorzenione we krwi. Przyszłości nie mogę stawiać na czarną kartę. Może też nie oszaleję? A może zamknę się w lodówce i wyrwę sobie włosy? :P
      Tak czy owak, chciałam Ci powiedzieć raz jeszcze to co kiedyś, że pokazujesz macieżyństwo w realnym, ale i cudownym świetle. Trudno nie kojarzyć więc tego okresu z samym dobrem.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. U nas to tez nie całe kino, po prostu takie seans:)
      A przed rodzicielstwem warto przegadać wszystko wiele razy z mężem, czego od siebie oczekujemy, i jak sobie wyobrażamy pewne rzeczy:)
      Bardzo się cieszę że tam to odbierasz - bo macierzyństwo jest przepiękne, ale zdecydowanie nie jest nieustanną sielanką

      Usuń
    4. Nominowałam Cię, bo uważam, że warto polecać Twój blog dalej. Piszesz ciekawie, brzmisz pozytywnie, a przede wszystkim ucisz radości, którą w pełni czerpiesz z macierzyństwa. Jesteś takim wzorem dla przyszłej matki może ;) Więc niech się dzieje.
      Zapraszam po szczegóły: http://ekstraktzycia.blogspot.com/2018/07/mystery-blogger-award.html

      Usuń
  6. Boże, jak ja bym chciała wziąć w ramiona takiego bobolka :D!!! Macierzyństwo nie jest łatwym kawałkiem chleba, ale... daje tyle szczęścia i satysfakcji, że nie wyobrażam sobie teraz innego życia :)!!!
    Podpisuję się pod każdym Twoim słowem :). Na macierzyńskim warto znaleźć sobie odskocznie. Wbrew pozorom, nie jest to takie trudne :D!!!

    Ach!!! Przepięknie wyglądasz :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dużo ciekawych wątków ejst na tym blogu według mnie.Jak chodzi o ten wątek to Przepięknie wyglądasz .

    OdpowiedzUsuń
  8. super mądrze napisane (jak zwykle;) poza tym piękna kiecka:)
    gdzie w warszawie uświadczyłaś taki napis w plenerze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci:)
      ten napis to pod Warszawą, hotel Las Woda:)

      Usuń
  9. Wpadam po raz kolejny, by zaznaczyć swoją obecność :) bo oczywiście czytałam ten wpis i to nie raz, kiwałam głową, że tak mądrze napisane i inspirująco (ale w tym dobrym znaczeniu) i rozesłałam nawet gdzie trzeba, niech młode mamy czerpią garściami! Moja głowa ostatnio zupełnie sobie nie radzi z natłokiem dzieci, ale też muszę wziąć się w garść, a rady sobie do serca. Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana :*
      Wiesz, ja Tobie za wiele poradzić nie mogę, generalnie jedziemy na tym samym wózku, trzymaj się wśród tych dzieci!

      Usuń
  10. W ciąży zastanawiałam się jak to będzie z tym macierzyństwem i legendarnym brakiem czasu, ale po ponad trzech miesiącach stwierdzam, że nie jest tak źle jak się obawiałam. Da się kończyć doktorat i malować;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Godzina spędzona w samotności, bez dziecka potrafi dodać energii na cały długi dzień. A jaki człowiek stęskniony wraca do swojej pociechy! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!