Wróciliśmy
Zadomawiamy się na nowo. Powracamy do naszych zakątków, z radością odkrywamy nowe miejsca ( o tym następnym razem).
Sprawdzamy, czy naleśniki w parku ciągle smakują taka samo niebiańsko, jak się miewają żyrafy, i o ile posunęły się pobliskie budowy (niewiele).
Przed domem bezustannie kilku Messich, jeden Ronaldo i jeden bezimienny reprezentant drużyny francuskiej rypią w piłę.
Ciągle poszukujemy idealnej piekarni w pobliżu.
Dzieciom zdecydowanie potrzebny był już powrót do naszej rutyny.
Młodsza Młodzież odzyskała w miarę regularny sen
Starszak, który za moment przekroczy żłobkowe progi, co chwilę powtarza, że tu jest "nasz dom".
Czy nasz?... Wynajęte mieszkanie, które staramy się maksymalnie oswoić, przy minimalnych nakładach kosztów. W kraju, który jednak jest obcy i w którym nigdy nie będziemy do końca u siebie. A jednak nasz. A jednak to tu jesteśmy teraz u siebie.
Oj, znam to uczucie bycia jedną nogą gdzieś indziej, tak to już jest z emigracją, że trzeba sobie ciagle powtarzać, że to teraz jest dom. Mieszkając w prawdziwym domu nie trzeba tego powtarzać, bo jest tak oczywiste, że nikt się nawet nad tym nie zastanawia. Na szczęście wyemigrowaliście w fajne miejsce, do fajnego kraju (z fajną tradycją kulinarną itp.:)..myślę, że w takim miejscu łatwiej się zaaklimatyzować.. no i ten tego.. życzę, byście zbudowali tam swój prawdziwy wspólny dom!
OdpowiedzUsuńPola jesteś boska, uwielbiam ten spontan! Fotki odlotowe :)
OdpowiedzUsuńOla, dzięki:D:D
OdpowiedzUsuńRuby, dzięki za życzenia, ale nie planujemy tu budować prawdziwego domu;) Do Polski wracamy na pewno, nie wiemy tylko kiedy dokładnie