Pokazywanie postów oznaczonych etykietą góry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą góry. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 lipca 2016

niedziela, 5 lipca 2015

Alpy z dziećmi i namiotem

alpy z dzieckiem, trekking z małymi dziećmi,

To był prawdopodobnie ostatni wypad w Alpy w najbliższym czasie. Ostatni, ale za to niezapomniany. Bajkowa zupełnie rzeczywistość, odlot estetyczny, ta jedyna w swoim rodzaju medytacja kroków i oddechu, górska, nasycona brzmieniami cisza... Będzie mi tego brakować.

piątek, 17 kwietnia 2015

Mont Luisandre

Udało nam się wreszcie wypróbować w plenerze drugie nosidło. Teraz już oba cesarzątka podróżują wygodnie na plecach rodziców - mułów, w towarzystwie koniecznego ekwipunku wycieczkowego.

piątek, 20 marca 2015

Podróże Józefa


Potencjalnie wycieczkowy weekend zapowiada się niestety deszczowo (po pięknym tygodniu). Dlatego planowane testowanie drugiego nosidła raczej nie wypali.

Pozostając jednak w klimacie podróżniczym, chciałabym pokazać Wam trochę Józefa w Podróży.

poniedziałek, 9 marca 2015

Ask the Mountains

W Lyonie, wygląda na to, że wiosna mości się na dobre. Nadeszła ze swoimi kwiatkami na coraz zieleńszych trawnikach, zapachem ziemi i fiołków, śpiewem ptaków.

czwartek, 1 stycznia 2015

sobota, 7 czerwca 2014

Weekend w Vercors. Czy warto podróżować z małymi dziećmi?


Masyw Vercors. Piękne skały, wodospady, zapierające dech widoki. Wiatr.

Pojechaliśmy tam na dwa dni. Pochodzić, pooddychać, nacieszyć oczy i przetestować dzieciowy duet w warunkach namiotowych. Sprawdziło się.

środa, 26 lutego 2014

pierwszy piknik


I zaczęło się. Zakwitły forsycje i krokusy, czas ruszyć w drogę.
Chcieliśmy pojechać trochę dalej (i wyżej), ale uznaliśmy, że lepiej nie ryzykować porodem w Alpach... Tak czy inaczej, byliśmy pod wrażeniem. Godzina drogi wystarczyła, by znaleźć się trochę ponad światem, żeby trochę powgapiać się w ten świat jeszcze wyżej, nasycić uszy cichym i miarowym brzmieniem własnych kroków. 

Spędziliśmy tez błogie chwile na kocu, delektując się pierwszym w tym roku piknikiem. Słońce przygrzewało, wietrzyk delikatnie powiewał, a świat pachnąc obłędnie i brzmiąc ptasimi trelami budził się do życia.








wtorek, 9 lipca 2013

Ponad nami tylko niebo


 
 
Krok.
Krok.
Krok.
Oddychanie.
Krok.
Wyżej. I wyżej.
Tradycyjne postanowienie "Jak wrócimy do domu, zacznę biegać codziennie o 6, zanim Młode się obudzi". (to przy akompaniamencie radosnych okrzyków dochodzących z pleców, jakby czytał w myślach i bardzo go to ubawiało...).
Krok.

A potem się wychodzi z lasu. I odbiera oddech z zachwytu. Jest przestrzeń zupełnie niesamowita. Piękno w najczystszej postaci, nieskalane.

A potem, wyżej, jest tylko piękniej. Można się wgapiać godzinami. Chce się już tylko być.


Tym razem byliśmy z namiotem. (co niestety oznaczało duże ciężary na plecach, a co za tym idzie zmasakrowane nieprzystosowane do takich ciężarów kolano Murzyna tachającego Panicza Oraz Jego Akcesoria - ale było warto).












Dziecior był wspaniały. Zadowolony, szczerzący się do wszystkich, śpiewający, gadający... Zachwycony namiotem pięknie przespał noc na 2100m.n.p.m.
Jest w sumie przyzwyczajony od maleńkości do przeróżnych wypadów i szurgania po świecie. (ale nigdy nic na siłę)
Po pierwsze i najważniejsze - Młodzian zawsze miał poczucie bezpieczeństwa, czyli mamę i/lub tatę na podorędziu. Maluch jest w sumie obojętny gdzie jest i gdzie właśnie wloką go szaleni, spragnieni wrażeń rodzice - ważne, że ci rodzice są obecni i dostępni. Oczywiście dochodzi do tego poczucie komfortu, czyli żarko na czas, ukochany kocyk, ciepło/zimno, ilość bodźców dostosowana do wieku... I okazuje się, że przy dziecku, nie trzeba zmieniać wszystkiego i rezygnować z siebie.

piątek, 21 czerwca 2013

w górach

 

Udaliśmy się ostatnio na małą wycieczkę.


Alpy jak zawsze zachwycające. Piękne, monumentalne, ogromne. A do tego puste, cudowne jest to, że po drodze w zasadzie nie spotyka się ludzi (a jeśli już, są to pasterze, a nie osobnicy w japonkach z reklamówką i pytaniem "którędy na orlą"). Ponad nami niebo, wokół nas wspaniała przestrzeń.

A dziesięć kilo nas plecach zachwycone wycieczką (najbardziej psami pasterskimi). Myślę, że już załapuje bakcyla...






 Annecy jest uroczym, niewielkim miasteczkiem ze sporym jeziorem, przy granicy ze Szwajcarią. Miły, wakacyjny klimat, trochę lazurowe wybrzeże.







poniedziałek, 7 stycznia 2013

One day like this

Stary i nowy rok balansowały sobie w przedziwnej równowadze, w zawieszeniu jakimś...

Uwielbiam stwierdzać upływanie kolejnych lat w górach. Może dlatego, że czas tam płynie zupełnie inaczej. Wolniej i gęściej. Jak miód.

Światło sączy się po mgłach, kołysane zimnym wiatrem. Delikatnie ślizga wśród drzew, tańczy na śniegu. Góry stoją statecznie - w Beskidach jest sam spokój, te góry przypominają trochę starego kocura grzejącego się na słońcu. Cudowne na spacery na skraju roku. Na niespieszne podsumowania, na plany, marzenia, rozmyślania - z kojącym akompaniamentem kroków. Na rozmowy - jakieś trochę inne niż tam w dole. Na oddychanie pełną piersią. 

Jest dobrze. Wszystko się układa i odpowiednio wartościuje.
Warto jeździć w góry.