Nie zaskoczę Was zapewne, gdy powiem, że gdybym miała spisać ranking wiosennych przyjemności, z pewnością wysoko na takiej liście znalazłyby się nieduże rodzinne wycieczki w naturę.
A jak wycieczki, to i pikniki, nieodłączny składnik udanej wycieczki. Piknik gdzieś w pięknych okolicznościach przyrody to esencja szczęścia i sielanki.
Piknik zbiera w sobie najlepszości: bycie w naturze, poczucie wolności i swobody, relaks i odpoczynek, ucztę dla oczu, uszu, no i ucztę smakową rzecz jasna.
Jeszcze w kwestii uczty dla oczu. Znamy oczywiście wszyscy z te piękne zdjęcia z lnianymi obrusami, wiklinowymi koszykami i kieliszkami błyskającymi schłodzonym rosé, deską pełną serów i (niezgniecionymi) winogronami.
Rzeczywistość bywa raczej pełna plastikowych pojemników z różnokolorowymi przykrywkami, papierków i nieestetycznych folijek, z których nie zawsze da się zrezygnować. Ale to zupełnie nie szkodzi, uczta dla oczu to raczej okoliczności przyrody, nie dajcie się perfekcjonistycznym insta-wizjom, piknik z plastikowymi pokrywkami daje radę aż miło, zaraz Wam udowodnię:D
Na całodniowe wycieczki zazwyczaj wybieramy się rowerami, z przyczepką i sakwami, więc jakąś przestrzeń załadunkową mamy (ale nie na kosze i kieliszki;) ). Na piknikowe przekąski bierzemy przeważnie miękką, turystyczną lodówkę, i ewentualnie dodatkowo materiałową torbę.
No dobra, ale do rzeczy.
Co jeść na pikniku?
(Odsyłam również do wpisu sprzed kilku lat o tym, co jeść na pikniku, pisanego jeszcze we Francji.)
Drożdżówki.
Od paru lat domowe drożdżówki stały się nieomal symbolem wycieczki. Zawsze korzystam z przepisu Liski, z jej książki "White Plate. Słodkie". Wychodzą zawsze, są delikatne i puszyste, zmieniam tylko nadzienie - w zależności od tego, co mam pod ręką (jagody - mrożone i świeże, dżem śliwkowy, przesmażone czereśnie, wiśnie, maliny).Większość zjadają dzieci, które różnie podchodzą do moich innych piknikowych pomysłów.
7g drożdży instant
250ml ciepłego mleka
100g masła
450g mąki
60g cukru (w oryginalnym przepisie 100g)
1/2 łyżeczki soli
120g ugotowanym, utłuczonych ziemniaków
Drożdże rozrobić z 1 łyżeczką cukru, zalać kilkoma łyżkami mleka, dodać łyżkę mąki i odstawić na 15minut. Następnie dodać pozostałe składniki i zagnieść ciasto. Przykryć i zostawić do wyrastania na 1-1,5 godziny, aż podwoi objętość.
Po tym czasie uformować bułeczki (mnie wychodzi około 15 sztuk, robię raczej mniejsze). Na środek położyć owoce, i zawijać ciasto wokół nadzienia.
Przykryć ściereczką i odstawić na ok. pół godziny. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 200stopni. Piec około 20 minut.
Wytrawne, warzywne babeczki / muffinki.
Super wychodzą z cukinią i serem (roladka kozia lub cheddar). Robię je "na oko" i na szybko.1 większa lub 2 nieduże cukinie (obrane, bez gniazd nasiennych, starte na dużych oczkach)
około pół dużego jogurtu naturalnego
2 jajka
zioła prowansalskie, sól i pieprz
ząbek czosnku
Mieszam
Dodaję pokruszony ser
Do tego dodaję
około półtorej szklanki mąki
płaską łyżeczkę proszku do pieczenia,
płaską łyżeczkę sody
Ilość mąki modyfikuję w zależności od tego, ile cukinia puściła soku. Dlatego całość dobrze jest robić raczej szybko, żeby soku było mniej, i tym samym mniej mąki. Konsystencja ma być jak gęsty jogurt. Masę przekładam do foremki na babeczki i piekę w temperaturze 180 stopni około 40 minut, do zezłocenia.
Zawijasy z placków do tortilli.
Prosta, szybka rzecz.Placki można zrobić samemu, ja kupuję gotowe. Smaruję połowę kozim serkiem, układam plastry wędzonego pstrąga lub łososia i pokrojone wzdłuż ogórki, posypuję koperkiem. Placek zwijam jak naleśnik wokół tych ogórkowych słupków. Łatwo się transportuje w pudełku, na pikniku zwinięte naleśniki kroję w plastry.
Kotleciki warzywne.
To trochę bardziej praco- i czasochłonne, ale warto, bo są pyszne i zdrowe. Korzystam zazwyczaj z przepisów Jadłonomii. Pyszne są np kalafiorowe, lub buraczane.Wspólna zasada to starte warzywa, ugotowana (wręcz rozgotowana) kasza jaglana, olej, mąka ziemniaczana i przyprawy, kotleciki piecze się w piekarniku i są pyszne na ciepło i na zimno, fajnie pasują do zwykłej masłowej sałaty.
Sałata to zresztą fajny dodatek do wszystkiego, zwłaszcza o tej porze roku. Bierzemy sałatę umytą i wysuszoną w zamykanym pudełku, a zabełtany winegret w oddzielnym słoiczku.
Placuszki
Ja robię placuszki, gdy zostanie jaglanka ze śniadania - czyli taka ugotowana na wodzie, z dodatkiem rodzynek i masła, osłodzona brązowym cukrem. Takie jaglankowe resztki (przeważnie około szklanki) miksuję w blenderze z dwoma jajkami.Do tej masy dodaję:
około pół szklanki maślanki lub kefiru
i mąkę (parę łyżek tak, żeby całość miała konsystencję gęstej śmietany)
i po pół łyżeczki sody i proszku do pieczenia.
Dodaję pokrojone jabłko.
Smażę na patelni z odrobiną masła sklarowanego.
Hummusy i pasty.
Uwielbiamy. Można kupić bardzo smaczne ( i z dobrymi składami) gotowe, to fajna opcja, gdy nie mamy czasu lub ochoty na przygotowania.Można też się pobawić samemu.
O moich ulubionych pastach pisałam już w poście o kanapkach, dodam jeszcze
Baba ghanoush, korzystam z przepisu z Jadłonomii. Najlepiej smakuje oczywiście z bakłażanów upieczonych przy żywym ogniu w piecu chlebowym , ale z tych z piekarnika też bardzo daje radę.
Przepis jest prosty - upieczone bakłażany, najlepiej, gdy skórka jest opalona, czarna, wtedy też dobrze odchodzi, do tego łyżka pasty tahini, sok z połowy cytryny, ząbek czosnku, kumin.
Pesto z pieczonej papryki - tu podobnie, przeważnie korzystamy z okazji rozpalonego pieca chlebowego, papryka opieka się na czarno, i skórka sama odchodzi.
Potem wyjmuję gniazda nasienne, dodaję przyprażony na suchej patelni garść pestek słonecznika, garść startego parmezanu, ząbek czosnku, sól i pieprz i oliwę z oliwek.
Nie podaję dokładnych proporcji, bo tu nie ma prawa się coś nie udać, wszystko jest kwestią osobistych preferencji smakowych.
Pasta z pieczonej dyni i suszonych pomidorów, ten przepis z Jadłonomii.
Do past bierzemy chleb, czasem bułki (wiejskie z Lidla).
Fajną opcją są też sałatki z różnymi kaszami, np ta z quinoą.
Albo:
kasza gryczana (ugotowana)
i pokrojone:
awokado
pomidor
czerwona cebulka
serek kozi/tofu wędzone
trochę oleju, np dyniowego lub orzechowego
można posypać nieaktywnymi płatkami drożdżowymi, albo czarnuszką.
Można wymieszać i włożyć do pudełka i nawet jak te pomidory i awokado się rozwalą, nic się nie stanie, nie będzie może najestetyczniej, ale za to smaki fajnie sobą przejdą.
Dla dzieciaków zawsze sprawdzają się cienkie kabanoski i musy owocowe wyciskane z tubek.
Do tego pomidorki koktajlowe, rzodkiewki, pokrojona marchewka, papryka.
Na wycieczki piesze, gdy cały ekwipunek mamy na plecach, zwykle ograniczamy się do klasycznych kanapek.
Na pieszych wycieczkach starszaki biorą swoje plecaki, a w nich śniadaniówki |
I tak dalej.
Pyszne, piknikowe przekąski są super oczywiście, ale wszyscy wiemy dobrze, że nie w nich tkwi istota pikniku. Na pikniku chodzi przede wszystkim o to wszystko, o czym już pisałam. O te okoliczności przyrody, o świeże powietrze, o uziemienie - fizyczny kontakt, dotykanie ziemi (wcale nieoczywista sprawa). Wtedy wszystko smakuje obłędnie.
no proszę ..a ja własnie z letniego pikniku nad jeziorem ...a w koszyku piknikowym - falafel , ajvar i pasta z ciecierzycy i czerwonej cebuli ( z jadlonomi ) ;)
OdpowiedzUsuńfalafel jest genialny
wow, brzmi pysznie!!!
UsuńTeż uwielbiam takie pikniki! Chociaż gdy wracaliśmy znad morza i rozłożyliśmy swój koc na trawie za parkingiem okazało się, że mamy bardzo minimalistyczny skład. Chleb, kabanosy. Herbatę, kawę i orzechy. Wszystkie warzywa wyjedliśmy na śniadanie, więc było wyjątkowo nie instagramowo. Wiesz. Chleb i kaban. Zero winogron , o kieliszkach z Rose nie wspominając ��
OdpowiedzUsuń:D ale jak swojsko! Ja tam lubię ;)
UsuńHaha, chleb i kiełba, brzmi super;) choć instagram by chyba Ci się rozinstalował sam:D:D
UsuńU nas zazwyczaj kanapki, ciasto z kruszonką i woda w termosie. W śniadaniówce jakieś warzywa, owoce, orzechy. Nic nadzwyczajnego. Noszenie bagażu na plecach i czasami też najmłodszego skutecznie ogranicza możliwości ładunkowe. Ale to nic nie szkodzi, okoliczności przyrody zazwyczaj wynagradzają te drobne niedogodności. Zresztą w domu na kolację czeka na nas zazwyczaj jakaś zupa, żeby szybko wydać posiłki zmęczonym i zmierzłym potomkom.
OdpowiedzUsuńPanna lilla
O zupka po wycieczce to idealna sprawa!
UsuńMniam, ależ pyszności!!! U nas to zazwyczaj kanapki, owoce, ciacha(zaczej sklepowe) i woda. Inspirujesz mnie do ambitniejszego podejścia do temaru :D!!!
OdpowiedzUsuńFotki jak zawsze mnie rozczulają :D!!!
Pozdrawiam serdecznie :D!!!
Ojtam ambitniejszego, my po prostu jesteśmy łasuchami;) Pozdrawiam bardzo!!!
UsuńPrzeklikałam właśnie kila... dziesiąt postów wstecz, od tak dawna tu zaglądam, nie mogę w to uwierzyć. Najwyższa pora podziękować za to miejsce, piękne, mądre i inspirujące, i wciąż tak cudownie niekomercyjne. DZIĘKUJĘ, hej! Anka
OdpowiedzUsuńJejku jejku, jak mi to miło czytać! Dziękuję Ci za ten komentarz, pozdrawiam!
Usuń