Żaden George Michael, żadne dzwoneczki, zdjęcia kubków z kakao i piankami, ani światełka i listy prezentowe, ani nawet kalendarz adwentowy, i przygotowania (te bardziej i mniej przyjemne).
Święta Bożego Narodzenia dla mnie najbardziej robią zapachy.
Najpierw powietrze pachnie śniegiem. Czasem nawet już w październiku zawieje charakterystycznie i wtedy ta pierwsza myśl przychodzi, że kurczę, to już za chwilę przecież.
Potem mandarynki. Mandarynki kojarzą mi się nieodłącznie z Mikołajem i tylko w czasie około mikołajowym mają dla mnie sens.
I na targu też zaczyna pachnieć. Kapustą kiszoną, suszonymi grzybami, później suszonymi owocami do tradycyjnego kompotu i olejem - czasem na nasz ulubiony targ przyjeżdża jedna pani, która ma trzy metalowe kanki - z olejem rzepakowym, lnianym i konopnym. Kupuje się takie świeżo przelane do butelek po wódce.
A w warzywniaku pod domem, oprócz zaaferowania przedświątecznego, czuć niepodrabialną mieszaninę śledzi, korzenia chrzanu, kapusty i tych mandarynek... Mieszanka pozornie odrzucająca, zresztą zapachu śledzi nie lubię, ale teraz ją uwielbiam.
Potem jest tylko lepiej. Potem w całym domu unosi się obłędny aromat cynamonu, goździków, kardamonu, imbiru i pieprzu, połączony z masłem i miodem... uwielbiam robić piernikowy zaczyn i zawsze parzę sobie język wyżerając płynną miodowo przyprawowo maślaną masę. Drugi raz pachnie tak samo gdy pierniczki pieczemy, wśród emocji, chaosu i mąki.
I ten dzień, gdy dzieciaki z tatą jadą "do choinkarium". Przywieźli w tym roku rozłożystego potwora, weszli z nim do domu i buchnęło w nozdrza tą leśnością zimową.
Następnego dnia dochodzi jeszcze piwniczny zapach kartonowego pudła z ozdobami choinkowymi. Do ubierania włączamy jeszcze tradycyjną ścieżkę dźwiękową (obowiązkowo "Trzeszcząca płyta" Kaczkowskiego).
Można dorzucić jeszcze zapach gotującego się barszczu, kiełbasy od znajomych ze wsi, pieczonego ciasta drożdżowego, ale to już ten moment. Już są Święta.
I już nie można się nie uśmiechać. Ścisnąć kochaną dłoń. Przytulić owijające się wokół nóg, półprzytomne z emocji przedszkolaki, zerknąć na gugającego do światełek niemowlaka. I okiem mokrym błysnąć dziękując za to wszystko.
Wszystkiego dobrego Wam życzę!
pieknie napisane... bardzo lubie do Ciebie zagladac i dobrych, swiatecznych swiat, takich na miare skrojonych dla Ciebie i bliskich Ci Ludzi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Joanna
ale cudowne uliczki :)
OdpowiedzUsuń_____________
♥ Blog dla kobiet daria-porcelain.pl ♥
Piękne zdjęcia, piękne miasto.
OdpowiedzUsuńAch,jak pięknie napisane.Dużo,dużo serdeczności dla całej rodzinki.Halina
OdpowiedzUsuńPięknie się czuje te zapachy u Ciebie opisane! Umiesz uwiecznić magię Świąt w literach:)
OdpowiedzUsuńI znów polały się łzy.... wzruszenia :)!!! Uwielbiam Cię za to Paulinko :)!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)!!!
Wspaniałe te Wasze zapachy (chociaż do George'a i kakao z piankami też nic nie mam :)
OdpowiedzUsuń