piątek, 1 grudnia 2017
weź mnie nad rzekę
Listopad, u schyłku swego żywota przebierał się dzielnie za marzec lub nawet kwiecień. Czy mu się to udało, to inna kwestia, ale próby zdecydowanie doceniam. Słońce i zielona trawa i błoto tez jakoś wiosenne, bardzo umilały nasze ostatnie spacery.
Zdecydowanie tez było łatwiej wyciągnąć na spacer zagluconą dzieciorzyznę zakopaną w książkach o dinozaurach i jakoś ostatnio na spacery niechętną. Serio, dobrze, że słońce zrobiło robotę, bo chęci do wyjścia ledwo starcza dla siebie, a tu trzeba jeszcze motywować młodocianych.
I wyszliśmy, i słońce migotało sobie frywolnie w rzece i było tak optymistycznie, że prawie już wyciągaliśmy koce piknikowe i letnie kapelusze. Nie zdążyliśmy oczywiście, bo nim minęło południe, słońce zaszło za horyzont i odarło listopad z jego kunsztownego przebrania, niczym północ kopciuszka. I jak kopciuszkowa suknia na powrót stała się łachmanami, tak błoto wiosenne stało się błotem listopadowym, a gałęzie na których już-prawie-były-pączki, zmieniły się w gałęzie rozpaczliwie nagie i wyczekujące śniegowego okrycia.
Wróciliśmy czym prędzej, żeby to miłe wrażenie nie zatarło się całkowicie, ale ten spacer jakoś przytulił nas wewnętrznie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepięknie, sama słodycz tej wiosny ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzypuszczam, że opisujesz tu dwa przyjemne dni sprzed zeszłego weekendu :D. Też byłyśmy nad rzeką... dokarmiać kaczki. Przemiły to był czas i aż dziw bierze, patrząc na świat w bieli, że to niewiele ponad tydzień temu było :).
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolorki przywdziałaś :)!!!
U nas tej bieli coś nie możemy uświadczyć za bardzo...
UsuńDzięki!
piękny poetycki opis i jak zwykle przepełniony ciepłem
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńJa bym sobie życzyła by taka pogoda była na zimę :)
OdpowiedzUsuńJa bym się nie obraziła na trochę śniegu, ale takie słoneczko, tak tak!
UsuńNiby zwykłe dni a tak pieknie opisane że zrodziło się we mnie coś na kształt zazdrosci 😄
OdpowiedzUsuńBo często te zwykłe dni są właśnie najlepsze:)
UsuńPiękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu męża :)
UsuńPiękne miejsce i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDzięki, miejsce uwielbiam!
UsuńA ja odpowiem pytaniem na pytanie z instagrama :)
OdpowiedzUsuńDlaczego pytasz córeczkę o lubienie koloru różowego,
a nie pytasz syna o lubienie niebieskiego ? :P
Przecież kolor to kolor, w czym niebieski jest lepszy od różowego ? Nie czaję tej nagonki na różowe ubranka, brokat, kokardki itp.
Nie pytam go bo on nie ma takiej fiksacji na niebieski - lubi różne kolory, a córka ma na różowy prawdziwy radar;)
UsuńCo do nagonki - powiedziałabym, że jest wręcz przeciwnie, wystarczy pójść do dowolnego sklepu dziecięcego, spojrzeć na cokolwiek co jest dedykowane chłopcom lub dziewczynkom (a wszystko jest niestety oddzielne dla chłopców i dziewczynek, nawet zwykłe kredki), dla chłopców jest niebiesko, czarno, szaro, zielono, dla dziewczynek - różowo.
I nie mam nic przeciwko różowemu, tak jak piszesz, kolor jak kolor. Mam raczej alergię na coś, co nazwałabym "różowym stanem umysłu", na księżniczkowość, na zabawki dla dziewczynek pt "wybieramy śliczne sukienki", "idziemy na zakupy", "urządzamy przyjęcia" (a dla chłopców zabawy w odkrywców, konstruktorów, robienie doświadczeń), na małe lolitki z pomalowanymi paznokietkami - uważam że to jest zwyczajnie szkodliwe.
Pozdrawiam:)
Jeśli chodzi o zabawki, to się nie wypowiem, bo zbyt mało siedzę w temacie. Natomiast jeśli chodzi o kolory dla chłopców i dziewczynek, od jakiegoś czasu obserwuję trend, który w ogóle mi się nie podoba. Konkretnie mam wrażenie, że kolor różowy traktuje się jako gorszy, jako tandetny, natomiast niebieski jako niewiadomo jak fajny.
OdpowiedzUsuńSąsiedzi moich kuzynów chcieli kupić różowy wózek dla córeczki, która za parę m-cy powita ten świat. Spotkali się z oburzeniem rodziny, bo jak to różowy wózek, a jak drugi urodzi się chłopak to co, będzie jeździł w różowym wózku ? Na pytanie o to jaki wózek najlepiej kupić (w sensie koloru) usłyszeli, że niebieski bądź granatowy. Dziewczyna się wkurzyła, bo dlaczego jej córeczka miałaby być wożona niebieskim wózkiem i dla wszystkich byłoby to ok, a ewentualny chłopak (chociaż ona wolałaby drugą córkę) w różowym jeździć nie powinien ? Nie wiem jaki kolor wózka ostatecznie kupili, ale dla mnie był to kolejny już przykład na faworyzowanie męskiej płci. Bo chłopiec musi mieć chłopięce kolory, a dziewczynkę też się wrzuci w niebieskie, paskudne śpioszki, niebieski wózek, bo ona mniej ważna ?
Pozwólmy dziewczynkom na róż, na czerwień, na jasne, ładne, dziewczęce kolory. Gdy będziemy je ubierać w szarzyzny, niebieskie, czarne, poczujemy się lepiej ? Co nam to da ?
Są (oczywiście skrajne) przypadki, że ubieranie w męskie kolory i fasony dziewczynek odbije się na ich psychice, poczują, że może były niechciane, niekochane, nie akceptowano ich płci.
Bo dlaczego brat miał chłopięce, niebieski spodnie, a ona nie miała różowych czy czerwonych, tylko ubierano ją w takie same jak brata ?
Dlaczego brat nie nosił czerwonych, pomarańczowych spodni, a ona musiała nosić znienawidzone niebieskie ?
To niby tylko kolor, ale jednak we wczesnych miesiącach/latach życia kolor potrafi być ważny.
Jeśli córka ma radar na różowy, może podświadomie czuje, że w jej otoczeniu tego różu po prostu brakuje ? Być może widzi, że koleżanki/sąsiadki mają np. różowy, dziewczęcy płaszczyk i czuje, że też by taki chciała ?
Nie twierdzę, że tak jest, to tylko przypuszczenia.
Nie uważam też, że na działach dziewczęcych jest tylko różowo - ja widzę tam też pomarańczowy, czerwony, żółty, biały, trochę dziewczęcego, jasnego fioletu itp.
Pozdrawiam kolorowo