Ostatni weekend to prawdziwy fenomen pogodowy. Po pięknej sobocie w Genewie, cieszyliśmy się tą ostatnią letnią niedzielą (27 stopni!) w parku.
Słońce oświetlało złociście lekko mgliste powietrze, liście szeleściły, chrupały pod stopami i pachniały.
Dzień doskonały do ładowania akumulatorów, nasycania się światłem, pakowania tej złocistości po kieszeniach, by czerpać w dni szare i smutne.
Niesamowita taka temperatura! U nas już bardziej zimowo niż jesienne, niestety. Zdjęcia jak zwykle piękne!:)
OdpowiedzUsuńwow faktycznie ciepło! A ja już w zimowym płaszczu! Fota na rowerach z Młodocianym świetna :)) Taka stylowa mamuśka - na luzie, ale pełna klasa. Mogłabyś się urodzić Francuzką chyba! - w dobrym tego słowa znaczeniu:) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńZdjęcia prawdziwie letnie i pozytywne. Az miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńWow, ostatnie zdjęcie jest magiczne :)
OdpowiedzUsuńjej 27 stopni! naprawdę zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń