wtorek, 3 czerwca 2014
wpływ macerzyństwa na cv
Jest taka obiegowa opinia, że czas spędzony z dzieckiem, to w oczach pracodawcy czas stracony. Że "siedząc" z dzieckiem w domu, mama (lub tata) cofa się intelektualnie, zawęża horyzonty i tematy rozmów do kup, miksowania zupek i problemów ze spaniem i generalnie zostaje daleko w tyle w kwestii rozwijania umiejętności niezbędnych w pracy zawodowej.
Jako mama dwojga (która mimo wszystko czyta książki, wychodzi z domu w celach innych niż przepisowy spacerek wokół domu, żywi się niekoniecznie resztkami po swoim dziecku i nawet zdarza jej się dobrze wyglądać) pragnę zadać temu kłam. Albowiem, bycie menadżerem domowego ogniska i codzienne czelendżowanie licznych kejsów, z których absolutnie wszystkie są na ASAP, całkiem solidnie tjunignuje nam nasze CV.
piątek, 30 maja 2014
wycieczka po złotej krainie Beaujolais
Początek kolejnego długiego weekendu spędziliśmy na rowerach. Wybraliśmy się do krainy Beaujolais, znanej nie tylko z wina, ale także z uroczych miasteczek zbudowanych z pięknego, żółtego kamienia i malowniczych, pagórzastych krajobrazów. Całość, oświetlona słonecznie, robi trochę wrażenie Toskanii. Jest sielsko i bardzo klimatycznie.
sobota, 24 maja 2014
czwartek, 22 maja 2014
Królewska Przyczepka Rowerowa
Często o niej wspominam, bez niej nie bylibyśmy nawet w połowie tak aktywni jak teraz, rowery leżałyby zapomniane, a wiele wycieczek nie doszłoby do skutku. Przyczepka rowerowa!
niedziela, 18 maja 2014
w dzień targowy
Dzień targowy jest codziennie - tylko w różnych miejscach. Ale zdecydowanie najbardziej klimatycznie jest w sobotę nad rzeką. Tam co tydzień można zakosztować sielankowej, na wskroś francuskiej Francji. Nacieszyć zmysły estetycznymi, pachnącymi straganami z sezonowymi wspaniałościami.
Kupić pęczek pięknych szparagów od starszego pana w berecie, przesłodkie truskawki od sympatycznej pani częstującej synka pierwszymi w tym roku czereśniami. Porozmawiać o serach z ich producentem. Zachwycić się młodymi karczochami. Niespiesznie wybierać młode marchewki do nierównej, metalowej miski.
A potem usiąść na brzegu rzeki, zjeść truskawy i cieszyć się majem.
Kupić pęczek pięknych szparagów od starszego pana w berecie, przesłodkie truskawki od sympatycznej pani częstującej synka pierwszymi w tym roku czereśniami. Porozmawiać o serach z ich producentem. Zachwycić się młodymi karczochami. Niespiesznie wybierać młode marchewki do nierównej, metalowej miski.
A potem usiąść na brzegu rzeki, zjeść truskawy i cieszyć się majem.
wtorek, 13 maja 2014
a night at the opera
źródło
"W zasadzie są dwa rodzaje oper. Są takie ciężkie, poważne opery, gdzie ludzie śpiewają po zagranicznemu i to idzie tak: "och, och, och, umieram, och, och, och, to właśnie robię". I masz takie lekkie, weselsze opery, gdzie śpiewają po zagranicznemu i to idzie tak: "piwo! piwo! piwo! piwo! kocham pić dużo piwa!"(...) I to w zasadzie cała opera, tak po prawdzie"." T. Pratchett Maskarada
Ostatnio wybraliśmy się na dzień otwarty do Opery Lyońskiej. Przyznam, że zrobiła na mnie wrażenie, zwłaszcza sala baletowa usytuowana pod samą kopułą, ze wspaniałym widokiem. Kulisy produkcji spektakli, i kulisy jako takie. I ten labirynt korytarzy, wąskie schody, charakterystyczny zapach... Zatęskniłam.
Widok z kopuły. Dziesięć pięter w górę (z dwulatkiem na rękach...) Tutaj znajduje się baletowa sala ćwiczeń. Przyjemne miejsce do pracy...
Niektóre kostiumy
...i rekwizyty
projekt scenografii
"W zasadzie są dwa rodzaje oper. Są takie ciężkie, poważne opery, gdzie ludzie śpiewają po zagranicznemu i to idzie tak: "och, och, och, umieram, och, och, och, to właśnie robię". I masz takie lekkie, weselsze opery, gdzie śpiewają po zagranicznemu i to idzie tak: "piwo! piwo! piwo! piwo! kocham pić dużo piwa!"(...) I to w zasadzie cała opera, tak po prawdzie"." T. Pratchett Maskarada
Ostatnio wybraliśmy się na dzień otwarty do Opery Lyońskiej. Przyznam, że zrobiła na mnie wrażenie, zwłaszcza sala baletowa usytuowana pod samą kopułą, ze wspaniałym widokiem. Kulisy produkcji spektakli, i kulisy jako takie. I ten labirynt korytarzy, wąskie schody, charakterystyczny zapach... Zatęskniłam.
Widok z kopuły. Dziesięć pięter w górę (z dwulatkiem na rękach...) Tutaj znajduje się baletowa sala ćwiczeń. Przyjemne miejsce do pracy...
Niektóre kostiumy
...i rekwizyty
projekt scenografii
sobota, 10 maja 2014
rowerowo
Młodsza młodzież skończyła miesiąc. Okrzepliśmy trochę, oswoiliśmy się wszyscy z nową sytuacją i ruszyliśmy na rowery.
Dzień był słoneczny i ciepły, pachniał czarny bez,a w ogromnym parku na przedmieściach Lyonu było zadziwiająco pusto. Dlatego zupełnie spokojnie rozłożyliśmy obfitość naszych bambetli, koce, bagietki, traktory i piłki. Rozwiesiliśmy slackline. Osłoniliśmy przyczepkę, żeby nie zakłócać Snu. I czas mijał nam na rozmowach, jedzeniu, spaniu, popijaniu cydru/mleka/wody, leżeniu i patrzeniu w chmury, przesypywaniu piachu do traktorka i szukaniu biedronek, chodzeniu po slacku, i innych miłych czynnościach lub bezczynnościach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)