"W zasadzie są dwa rodzaje oper. Są takie ciężkie, poważne opery, gdzie ludzie śpiewają po zagranicznemu i to idzie tak: "och, och, och, umieram, och, och, och, to właśnie robię". I masz takie lekkie, weselsze opery, gdzie śpiewają po zagranicznemu i to idzie tak: "piwo! piwo! piwo! piwo! kocham pić dużo piwa!"(...) I to w zasadzie cała opera, tak po prawdzie"." T. Pratchett Maskarada
Ostatnio wybraliśmy się na dzień otwarty do Opery Lyońskiej. Przyznam, że zrobiła na mnie wrażenie, zwłaszcza sala baletowa usytuowana pod samą kopułą, ze wspaniałym widokiem. Kulisy produkcji spektakli, i kulisy jako takie. I ten labirynt korytarzy, wąskie schody, charakterystyczny zapach... Zatęskniłam.
Widok z kopuły. Dziesięć pięter w górę (z dwulatkiem na rękach...) Tutaj znajduje się baletowa sala ćwiczeń. Przyjemne miejsce do pracy...
Niektóre kostiumy
...i rekwizyty
projekt scenografii
Co za klimat!! Francuskie miasta mają w sobie jakąś magię. Są.. takie .. estetyczne! Jakże mi tego brakuje w naszym kraju :)
OdpowiedzUsuńAleż cudowne zdjęcia-przepiękne widoki i tak klimatycznie :-). A dzięki Tobie to wszystko na wyciągniecie ręki :-) jestem zachwycona, oczarowana i... czekam na więcej takich wspaniałości :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCudownie... boski klimat i w ogóle wspaniały blog. Uwielbiam tu zaglądać. Sama w sierpniu przeprowadzam się do Lyonu, także może wpadniemy na siebie któregoś pięknego dnia :) Mąż już na miejscu, a ja z naszymi dziewczynkami przebieram niecierpliwie nóżkami ;))) Pola z Igą również zachwycone Twoim spojrzeniem na świat :) Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo mi miło:) Na pewno fajnie będzie się spotkać. Przeprowadzacie się na stałe? W jakim wieku dziewczynki? pozdrawiam!
Usuń