Tak, wiem, że tu nasuwa się zdanie o tym jak wspaniała jest zima pod ciepłym kocem z dobrą książką w
A do tego dochodzi świadomość, że taki stan rzeczy trwa w naszej szerokości geograficznej prawie pół roku.
Jak żyć chciałoby się zapytać, gdy w gardle drapie, z nosa kapie.
Każdy ma pewnie swoje sposoby.
Ja chciałabym polecić przede wszystkim porządną rozgrzewkę wewnętrzną.
Na początek dnia - na rozgrzewkę, pobudkę i ogólne wzmocnienie, boski napój: gotujemy w wodzie parę plastrów imbiru, i wodę tą (lekko wystudzoną) wlewamy do przygotowanej wieczorem mieszanki - wyciśniętego soku z cytryny z miodem. Wypijamy. Arcyproste.
Idąc dalej tym tropem - ciepłe śniadanie! Jaglanka z imbirem i gruszką (i rodzynkami i daktylami), owsianka z jabłkiem i cynamonem, grzanki, naleśniki... Ma być ciepłe.
Generalnie, kwestia jedzeniowa, traktowana często po macoszemu, jest szalenie ważna. Warto zaprzyjaźnić się z przyprawami takimi jak imbir, kardamon, cynamon, goździki, gałka muszkatołowa, papryka... I zupy jeść warto. Dyniową z imbirem i skórką pomarańczy, porową albo cebulową z grzankami, wspaniałą pomidorówę z cynamonem, czy tradycyjny, dłuuugo gotowany rosołek. Trochę ograniczyć wychładzacze (czyli to, co tak wspaniale orzeźwia latem) - jogurty, zieloną herbatę, cytrusy. Pomaga, przetestowane.
Ruch na świeżym powietrzu. Tak, wiem, banał nad banały, ale się sprawdza. Szybki spacer, przebieżka, ciąganie sanek z dziecięciem (a także bieganie za dziecięciem, bawienie się z nim w a-kuku, lepienie bałwanów i inne) itp. Rozgrzewa, dodaje energii.
Dla twardzieli (i dobrze zacząć wczesną jesienią) - gorąco - lodowate prysznice. Tylko ważne jest, żeby mieć silne ciśnienie w słuchawce prysznicowej, inaczej nie ma efektu zdecydowanie. Wspaniale rozgrzewa skórę, pobudza krążenie, w ogóle wszystko pobudza. I wzmacnia odporność.
Sauna - jak wyżej, w przyjemniejszym wydaniu (choć nie każdy może).
Na mnie działa też terapia kolorami. Otaczam się czerwonym, pomarańczowym, żółtym, unikam bladych błękitów.
Ciepłe gacie! Wiem, że brzmię coraz lepiej, ale to ważne naprawdę, żeby nie marznąć w okolicach brzucha.
A co u Was się sprawdza?