Wreszcie, po 15 latach blogowania, przeniosłam się na własną domenę:D
Zapraszam tu: https://odpoczywalnia.pl/
Wreszcie, po 15 latach blogowania, przeniosłam się na własną domenę:D
Zapraszam tu: https://odpoczywalnia.pl/
Uwielbiam to, że w zasięgu godzinki mamy takie cuda.
Gdy, zwłaszcza teraz, po zimie, splotą się szczęśliwie wolny weekend i ładna pogoda, ruszamy. Ładujemy na dach i hak samochodu pięć rowerów (ale już bez przyczepki!). Pakujemy koce piknikowe i hamaki. I obowiązkowo piknikowe przekąski, w końcu mieszkało się trochę w Shire, we Francji.
Bardzo ograniczyłam użycie telefonu ostatnio.
Zauważyłam, jak pewnie wszyscy, jak dużo czasu bezwiednie kradły mi różne aplikacje, jak często potem musiałam pędzić gdzieś na złamanie karku żeby się nie spóźnić, jakie miałam ciągle wszechogarniające uczucie chomika w kołowrotku, trudności w koncentracji i ogólnego kaca intelektualnego.
Jak zmęczona psychicznie, i często sfrustrowana, byłam "odprężającej" sesyjce z instargamem
Jaką widziały mnie dzieci, które też zaczynają wchodzić w świat smartfonów i które chcemy nauczyć zdrowej relacji z internetem.
Nie oznacza to, że stałam się jakimś przodownikiem pracy, i chodzę jak uosobienie higienicznego trybu życia i produktywności.
I powiem Wam, to był strzał w dziesiątkę. Wreszcie parę dni po moich urodzinach nie myślałam o tęsknie wiośnie.
Myślałam o śniegu, o mrozie, i o zorzy. (I niestety o infekcji jednego dziecka).
Nie znosiłam ich. I nie sądziłam że to się kiedykolwiek zmieni.
Okazuje się jednak, że w okolicach czterdziestki jedni kupują Lamborghini, a inni odnajdują nieoczekiwaną przyjemność w myciu łazienek na początek weekendu.
Złapałam się ostatnio na tym, jak zmienia mi się nastrój, gdy wychodzę, zwycięska, zdejmując gumowe rękawice.
Otoczenie wpływa na nastrój. O tym wiem od dawna, i nie dyskutuję. W uporządkowanej, nie zagraconej przestrzeni lepiej mi się myśli, mam więcej cierpliwości, skupienia, no i ogólnie jest po prosu dobrze przebywać, to oczywiste.
Jednak zawsze było mi na to szkoda sobót. Oczywiście teraz też nie jest tak, że każda sobota to u mnie obowiązkowe porządki, absolutnie nie. Czasem sobota oznacza pracę, a czasem sobotnie wycieczki wygrywają z tą sprzątaniową rutyną. Ale gdy już jest tak, że z różnych względów weekend spędzamy bardziej domowo, to solidne sprzątanie w sobotę wpisuje się idealnie, jako jeden z elementów tego dobrego, domowego weekendu. Pokrzykuję na dzieciaki, żeby brały się do roboty w swoich pokojach, po czym zakładam słuchawki, włączam audiobooka i ruszam do roboty.
Nie wiem, może to jest kwestia tego, że jest to stosunkowo mało skomplikowane, nie ma trudnych relacji międzyludzkich, nie wymaga podejmowania decyzji, odpowiedzialności i analizy. Po prostu sprzątam, odkładam rzeczy na miejsce, wyrzucam śmieci, czyszczę brudy.
I po chwili mam efekt, natychmiastowy, zauważalny, konkretny, satysfakcjonujący estetycznie. Proste i skuteczne:)
Potem już mogą wjechać kolejne zimowe rytuały, czyli spacerek po pobliskim lesie, albo chociaż okoliczny miejskim wąwozie. Rosołek, płyta winylowa, herbata i ciacho. Prosty człowiek ze mnie.