To już nasza wycieczkowa tradycja się zrobiła. Kolejny rok na pierwszą wycieczkę w sezonie wyruszamy do Poleskiego Parku Narodowego. Wyruszamy w szarość i burość podbitą cudownym, coraz mocniejszym słońcem. Wyruszamy w błoto, w zeszłoroczne liście, w suche badyle. I to marcowe Polesie, z tą szarością, burością i badylami i błotem, jest takim uosobieniem wszystkiego, co najwspanialsze w nadchodzącym sezonie. Słońce, rowery, ptaki, tropy zwierząt, piknik. I powietrze jakieś inne, natlenione, odżywcze, świeże.
Pojeździliśmy, łowiliśmy słońce, wwąchiwaliśmy się w tę świeżość przedwiosenną. Zrobiliśmy miły piknik nad wodą. A woda migotała, odbijała promienie słońca i niebieskie niebo. Listki rosły, bociany i żurawie wracały do swoich gniazd, bobry ścinały młode drzewka. Odbywało się całe to cudowne, wiosenne zamieszanie, które daje taki spokój.
Przeczołgała mnie ta zima. Ale warto było ją przeżyć dla tego końca marca, gdy wszystko przed nami, małe weekendowe wypady, kilkugodzinne wakacje, zastrzyki z naturą. Leczy mi ta perspektywa wszystkie kryzysy.
wrzucanie do wody kamyczków i patyków, ciągle w czołówce ulubionych zabaw |
człowiek fotowoltaiczny |
Ale super! Piękna trasa. Co to za ścieżka w PPN? Dotychczas wędrowałam jedynie ścieżką "spławy". Pozdrawiam już wiosennie! Agnieszka
OdpowiedzUsuńŚcieżkę "Czachary" masz jeszcze jak na Wereszczyn
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie kupić sobie rower 😃!!!
OdpowiedzUsuń