Oj, obudził mnie mocno ten dzień.
Pisałam ostatnio o minimalizmie zmysłowym, że zima daje odpoczynek od wszelkich doznań zmysłowych w przyrodzie, jest cicho, bezwonnie i czarno - biało.
I przyszedł luty i, chociaż tej zimy to jeszcze hoho, to luty od razu takim słońcem się zaczął, że wszystko się zmieniło. Drgnęło życie. Ptaki się ośmieliły i odzywają jakoś radośniej, mokrość topiącego się śniegu ożywiła kolory - póki co tylko tysiące odcieni burości, ale nawet ta burość jakby świeższa i bardziej energetyczna. Pachnie powietrze, kiełki i hiacynty.
Zwykły niedzielny spacer przedłużony o tropienie śladów nad rzeką.
Koniecznie okropnie potrzebuję remontować, wyrzucać, zdzierać. Sukienki zakładać, włosy obcinać. I tańczyć.
tropiciele tropią tropy |
Pięknie to napisałaś. Tak właśnie jest, jakby weselej, lekko mi ostatnio odbija, wiosna się zbliża bardzo wyczuwalnie.
OdpowiedzUsuńdzięki:)
Usuńoj tak, trochę odbija, tak pozytywnie:D
Hej... tylko nie obcinaj tych włosów za bardzo ;)... wyglądasz prześlicznie!!!
OdpowiedzUsuńHaha, czyżbyś się zmówiła z moim mężem? ;)
UsuńChyba nie obetnę, bo zawsze potem prędzej czy później żałuję;)
minimalizm to podstawia! super blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - https://www.wolfiepoli.com/
Cudny kapelusz! Gdzie taki można uplować?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie!
Piękna stylizacja! Stylowo i elegancko.
OdpowiedzUsuń