W szumie wiatru jestem na śmierć zakochany.
Jeszcze spróbuję, jeszcze raz,
w zieloną noc sierpniową...
W to lato dojrzałe pojechaliśmy. Jeszcze, choć na parę dni jeszcze sycić się tą natura najdoskonalszą i latem w jego najczystszej postaci.
W zieloność pojechaliśmy. W las. W pierwotność i sielskość.
Wypełnialiśmy się po brzegi słońcem, zapachem nagrzanej ściółki leśnej, brzmieniem wiatru i owadów. Oddychaliśmy tym natlenionym intensywnym lasem na zapas.
Telefony wyłączone przez większość czasu. Gdy jechaliśmy gdzieś samochodem, radia nie włączaliśmy z premedytacją.
Wychodziło się rano z namiotu, i buchał ten sosnowy zapach od razu.
Słońce migotało w jeziorze.
Szyszki kłuły w stopy.
Puszcza chwytała za serce milionem odcieni zieleni.
Dzieci czasem trochę jękoliły, ale tego się przecież nie pamięta zupełnie.
Rower sunął sobie cicho po leśnych ścieżkach.
Wieczorne ogniska trzaskały, hipnotyzowały i usypiały.
Nasza czterolatka robiła trasy nawet po kilkanaście kilometrów. |
Nowa funkcja przyczepki rowerowej. Czyli |
...lub do ognia |
Wnętrze restauracji Carskiej. Wygląda fantastycznie, ale ceny 60-80zł za danie trochę nas zniechęciły;)
Leśniczówka "Dziedzinka" w której mieszkała Simona Kossak |
Żeby mieć "lazy bag" trzeba się trochę nagimnastykować;)
Banda |
Bo dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe |
Bardzo szczęśliwe w popiele |
Hodowla małży |
Gdy masz dosyć kiełby z ogniska |
PS. Jeśli chcecie przeczytać konkretniejszy wpis o tym cudownym miejscu, to zapraszam , dwa lata temu pisałam więcej co robiliśmy z dziećmi na Podlasiu.
Super :D!!!
OdpowiedzUsuńTen rok macie megawyjazdowy :D!!! Ciekawe, gdzie Was jeszcze poniesie jesienią ;D???
Cieszy nas to bardzo. Niedługie te wypady i nie super daleko, ale trochę jeździmy:)
UsuńMam nadzieję, że jesienią też damy radę:)
Dokładnie, życie w podroży. A ty wyglądasz przepięknie :) Także nie mogę się doczekać gdzie wybierzecie się tej jesieni, może i mnie skusicie na jakiś jesienny wyjazd ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńMam nadzieję, że wyjdzie jeseinny wyjazd:)
Nie mam słów, po prostu pięknie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam chodzić po linie, choć to w Szwajcarii popularne hobby.
Dzięki Ania!
UsuńU nas slackline też coraz popularniejszy, zwłaszcza w Lublinie, za sprawą Sztukmistrzów:)
Wow. Niesamowity klimat! <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńUwielbiam takie miejsca! Spokój, cisza i odpoczynek! P.S. Na linie jeszcze nie próbowałam balansować, ale od pewnego czasu się tym interesuje:) Trudno jest zacząć?
OdpowiedzUsuńPoczątek jest najtrudniejszy, bo taśma jest elastycza i sprężynuje, i błędnik wariuje. Trzeba ćwiczyć żeby w ogóle stanąć;)
UsuńCzytam i oglądam zdjęcia i wiem jedno, musimy kupić namiot.. i rowerową przyczepkę:D Wasze wakacje wyglądają jak wakacje moich marzeń.
OdpowiedzUsuńP.S. Jakiś konkretny model rodzinnego namiotu polecacie?:D
:):):)
UsuńNasz namiot to Hannah Space4, polecamy:)
Taki reset w tak cudownym miejscu, to musiało być niesamowite. Sama chętnie bym się tam przeniosła.
OdpowiedzUsuńOj tak, idealne miejsce na reset!
UsuńPrzepięknie zdjęcia! Aż sama mam ochotę na Podlasie we wrześniu, bo mam akurat dość długie wakacje. Dzięki wielkie za inspirację.
OdpowiedzUsuńDZiękuję, i udanych wakacji jeszcze!
UsuńW życiu nie byłam na podlasiu, a patrząc na te zdjęcia stwierdzam, że nie rozumiem swojego postępowania :) Bardzo klimatyczne miejsce
OdpowiedzUsuńNie ma to jak powietrze w tym rejonie :)
OdpowiedzUsuń