Siłą rzeczy, to z nim wiąże się większość przeżyć. On jest też chyba główną, najświeższą przyjemnością. Te wszystkie niemowlęce triki, wypracowane przez ewolucję, które mają za zadanie chwycić za serce dorosłych, zakochać ich w sobie, działają. Działają jak złoto. Dzidziuś, chociaż płakać i nie zasypiać potrafi bardzo dobrze, potrafi się też uśmiechać - tym bezzębnym, trochę błędnym uśmiechem, i gruchać, i patrzeć coraz uważniej i wtulać się. A to bezbłędnie chwyta za serce i zakochuje mnie w nim jak diabli. Biorę go na ręce, a on uspokaja się momentalnie i jeszcze tylko wzdycha, nad swoimi strasznymi przeżyciami z przed chwili - to jest jedna z tych chwil, kiedy zatyka ze wzruszenia.
I z tego wszystkiego, z tego wzruszenia (doprawionego hormonami pewnie) inaczej też patrzę na starszaki. Że przecież oni też, tak niedawno... I że w gruncie rzeczy, choć tacy wielcy i dorośli, to tacy mali jeszcze i oni też przecież jak jęczą i awanturują, to jak to małe potrzebują po prostu rodzica...
Tak że tak, rodzicielsko, choć czasem jest jazda bez trzymanki, to jest też miód z lukrem.
Ale. Nie samymi dziećmi człowiek żyje. Co jeszcze robi najmilsze jesienne chwile?
Jesienne jedzenie
Jedzenie, a jakże. O ile w lecie uwielbiam tę witalność, świeżość, prostotę i prosto-z-ziemi, tak jesienią przyjemność jedzenia jest... dojrzalsza, spokojniejsza, bardziej wyrafinowana i chyba pełniejsza.Papryka. Ostatnio często pieczemy kilka czerwonych papryk w piecu chlebowym (można też w piekarniku oczywiście), obieramy, dodajemy pestki słonecznika, czosnek, oliwę i parmezan i mamy fantastyczne, czerwone, jesienne pesto do makaronu lub bagietki.
Ciasta, takie bardziej sycące. Ucierane ze śliwkami. Klasyczne drożdżowe z kruszonką. Marchewkowe z cynamonem. Buraczane brownie.
Jak coś piekę, dorzucam parę buraków z folii aluminiowej. I takie pieczone buraki idealnie potem smakują, np na ciepło z serem kozim. Albo - w glazurze miodowo rozmarynowej - w prostym makaronie z pietruszką i camembertem. Albo z mozarellą w zimowej wersji caprese. Albo z awokado i rucolą.
Jest jeszcze królowa jesieni, czyli dynia. Dynia pasuje do wszystkiego, z jej łagodnym smakiem można ją przyprawić na sto sposobów i w ogóle się nie nudzi. Jemy risotto z dynią i gorgonzolą. Albo prosty makaron z pieczoną dynią i gałką muszkatołową (podsmaża się cebulkę na maśle, dodaje świeżo startą gałkę, sól i pieprz, do tego upieczoną dynię i śmietankę). Albo aromatyczne placuszki dniowe z serkiem, pomarańczą i cynamonem. Albo zupę dyniową - z imbirem, albo z gałką, albo z pomarańczą, albo z papryką. Ostatnio hit to dyniowa pasta na kanapki.
Jesienny las
Jak jesień, to las. Jeździmy do lasu najczęściej jak się da. Spacerujemy do dywanach z liści, wdychamy sobie leśne jesienne powietrze. Zupełnie poważnie podejrzewam, że w lesie stajemy się lepszymi ludźmi.Jesienna domowość
Spacery spacerami, ale uwielbiam też jesienią te mroczniejące popołudnia w domu. Za oknem deszcz bębni w parapety, a my siedzimy na dywanie i układamy puzzle. Albo gramy w planszówki. Albo na gitarze. Albo ciasteczka pieczemy i zjadamy sobie, z kakałkiem lub herbatą.Jesienne czytanie
Jesień to też książki. Te książki pod ciepłym kocem, z gorącą herbatą... Wiecie, ten klimacik, na który za rzadko ma się czas tak naprawdę. W tym roku zupełnie bezkarnie pochłaniam książki na kindle'u, karmiąc maleństwo.Dotychczas zdecydowanie największym hitem były Niksy. Bardzo mi się spodobała ta książką, już dawno nie czytałam czegoś z takim zachwytem. Fantastycznie sportretowane postaci, przyjemne (ale nie chaotyczne) skoki w czasie, świetny styl. Bardzo polecam.
Podobno Nathan Hill bywa porównywany do Johna Irvinga. Zainspirowało mnie to do sięgnięcia do tego autora, bo zdałam sobie sprawę, że dotychczas znałam tylko Świat według Garpa. Najpierw był Regulamin tłoczni win - jak bardzo na czasie z tematem sieroctwa, aborcji i położnictwa! Fantastyczna, potoczysta historia, bardzo filmowa (właśnie się zorientowałam, że jest film na jej podstawie!) i dużo do przemyślenia. Potem Czwarta ręka - trochę mniej mi się podobała, ale nie narzekam zupełnie, na pierwszy rzut oka trochę śmieszna i lekko absurdalna, ale pod tą lekką powierzchnią zwykłe ludzkie szukanie szczęścia (które dzięki tej lekko satyrycznej formie nie jest kiczowate). W każdym razie w kolejce czekają kolejne książki Irvinga!
Król Szczepan Twardoch. Wreszcie przeczytałam, choć ociągałam się długo. I kurczę, dlaczego tak długo? Ach, jaka smakowita opowieść!
Całe życie Robert Seethaler. To maleństwo, niecałe dwieście stron, do którego na pewno jeszcze wrócę. Do bólu lakoniczna, prosta historia zupełnie zwykłego człowieka. Jakoś rusza.
Pozytywna dyscyplina. Hm, hmm. Jeszcze ją czytam, zazwyczaj w okolicach kryzysów wychowawczych... Generalnie sam termin pozytywnej dyscypliny do mnie przemawia, bo zawiera w sobie zarówno szacunek do dziecka, jak i szacunek do rodzica (o czym często w dzisiejszym podejściu do wychowania się zapomina mam wrażenie). Nie jest dla mnie jakaś bardzo odkrywcza, ale trochę porządkuje i pomaga.
A teraz czytam Okruchy dnia, zainspirowana Noblem dla Kazuo Ishiguro. Filmu też nie widziałam, ale już teraz czytając widzę Anthony'ego Hopkinsa. I odruchowo się prostuję.
Jesienne filmy i seriale
Tych było mniej, bo te słynne długie jesienne wieczory są u nas zredukowane do tego krótkiego czasu między momentem padnięcia przedszkolaków, a naszym padnięciem, co często sprowadza się do jednej marnej godzinki.Obejrzeliśmy za to ostatni sezon Grantchester, ten serial niezmiennie mi się podoba.
Drugą cześć Stranger Things o ciągle fantastycznym klimacie
Teraz zaczęliśmy The Expanse, jeszcze nie wiem, czy mi się podoba.
Z ciekawszych filmów:
Baby driver - który kojarzył mi się mocno z pogodniejszą wersją Drive ze świetnym, trochę teledyskowym klimatem
The Big sick - lubię ten typ komedii romantycznych, trochę wymykający się schematom, z fajnymi dialogami, nienachalnym humorem
Kolejne jesienne przyjemności, to robienie na drutach, tradycyjnie z audiobookami z XIXw Anglii.
I porządki w zdjęciach.
Wracam też powoli do ćwiczeń, napiszę Wam o tym jakoś niedługo.
I tak to u nas wyglądają przyjemności jesienne.Przypuszczam, że dalsza część jesieni będzie wyglądała podobnie. Może spacery będą krótsze, może więcej domowości.
A ponieważ już trochę okrzepliśmy wszyscy, może zaczniemy trochę więcej wychodzić, może nawet uda mi się jakieś bezdzietne wyjście?
A jak Wam mija jesień?
Podziwiam jak jesteście zorganizowani i z trójką dzieci potraficie tak wspaniale zaaranżować swój jesienny czas. Lubię poczytywać tego bloga,bo pokazujesz normalną,a zarazem świetną rodzinę, pokazujesz,że w zwykłej codzienności można odkryć piękno. Dzięki za te wpisy! Pozdrawiam serdecznie! Agnieszka
OdpowiedzUsuńDzięki za ten komentarz! Bardzo mi miło:)
UsuńDynia rządzi nie podzielnie
OdpowiedzUsuńi burak i batat i kuchnia indyjska- jak nigdy imbir, kurkuma, kolendra i ...czosnek kuszą i smakują
Co ciekawe Irvinga w tym roku czytywałam i to dokładnie to ci Ty ;)
i Okruchy dnia ....I Król , od kiedy przeczytałam w grudniu ubr polecam każdemu, a najlepiej w wersji audiobooka w wykonaniu Stuhra młodego, to już majstersztyk
zresztą moje codzienne podróże wykorzystuje na audiobooki i dzięki nim odkrywam na nowo np Lema - Solaris w tej wesji intryguje jak nigdy
i dalej lecę Lemoteką i nie mogę się oderwać ....
i TOkarczuk lepiej brzmi ....Prawiek czytałam i mnie nie porwał, jako audiobook już i owszem....
kończe , bo ksiązkach mogę i mogę i mogę opowiadać
Oj tak, te intensywne przyprawy bardoz teraz pasują:)
UsuńPamiętam, że mi polecałaś Króla!
Ja słucham audiobooków w ramach szlifowania angielskiego, głównie klasyki - przez aplikację Librivox. Ale może warto tez posłuchać rodzimej literatury? Lema np nie znam w sumie. A Tokarczuk w wersji pisanej tez mi specjalnie nie podchodziła, może faktycznie warto posłuchać? Jak robisz organizacyjnie? Gdzie kupujesz audiobooki, jak słuchasz?
audioteka.pl sciagam na telefon ;)
Usuńa slucham jezdzac do pracy w sumie po 3 h- 5 dni w tygodniu
dobrze wykorzystany czas w aucie ;)
albo jeszcze publio.pl
UsuńMało mi tych przyjemności na co dzień. Odkąd zaczęłam pracować dzień za dniem mijają w zastraszającym tempie. W weekendy nadrabiamy, ale czuję niedosyt :).
OdpowiedzUsuńLas... uwielbiam jesienne spacery po lesie :)!!!
Oj tak, etat, to straszny zjadacz czasu!
UsuńWystarczy dobra organizacja i wszystko można zrobić
OdpowiedzUsuńNo, prawie wszystko;)
UsuńDla mnie zdecydowanie to jedzenie jest największą przyjemnością... Ale o każdej porze roku 😁
OdpowiedzUsuńHehe, ja tez lubię jeść;) Najgorzej jest wczesną wiosną, bo jeszcze nie ma świeżych rzeczy, a te zimowe już się przejadły
UsuńGotowanie, czytanie, spacery i robienie na drutach - jesień idealna :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Jeszcze mogłoby być więcej tej złotej polskiej jesieni
UsuńWasze jadłospisy są niesamowite i zawsze myślę o nich trochę z zazdrością;) W zasięgu naszych słoikowych umiejętności i czasu leży chyba tylko makaron z pieczoną dynią i gałką muszkatułową, w tym tygodniu musimy go spróbować;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen makaron jest arcyprosty! Ale inne przepisy tez nie są specjalnie skomplikowane, paprykę można upiec w piekarniku, potem sama się praktycznie obiera i wystarczy tylko zmiksować, te z burakami rzeczy tez nie są trudne, naprawdę, ja też nie lubię się nadmiernie narobić w kuchni:D
Mniam, to opisane jedzenie bardzo na mnie podziałało, i mimo że akurat siedzę sobie przed kompem, nabrałam wielkiej ochoty by przenieść się do kuchni i upiec tę dynię co to leży na blacie od tygodnia :)
OdpowiedzUsuńA mały wzruszacz to już złapał mnie za serce :) Niemowlaki są takie cudowne! <3
I zazdroszczę że tyle czytasz, mnie się to ostatnio średnio udaję, tzn. czytam ale nie tyle ile bym chciała. Ostatnio Isabel Allende, całkiem dobrze się zapowiada. Ale Twoje typy dopisuje do listy, "Król" Twardocha czeka w kolejce :).
Hehe, z dynią tez tak mam czasem, że leży tygodniami, bo nie mogę się zdecydować, co z niej zrobić:D
UsuńA czytam teraz, bo mogę, karmienia są do tego idealne:)
Jesień jest wspaniała. Ilość i rodzaj rzeczy, które możemy robić o tej porze roku całkowicie broni niską temperaturę, która jej towarzyszy. Ja też wybieram ciepło domowego ogniska, ale też sporo aktywności na świeżym powietrzu. Byle zima nie dała nam popalić.
OdpowiedzUsuńDokładnie! I jeszcze letnia energia nie wymarzła całkiem:) Zimą jest już trudniej
UsuńPodobna ta nasza jesień:) karmienia, książki...już nawet czekam na zimę, kiedy jest jeszcze przytulniej:)
OdpowiedzUsuńUściski dla Was od naszej (już!) czwórki:)
Świetny post. Kapitalnie czyta się twoje teksty. Robienie na drutach bardzo relaksuje, warto wygospodarować sobie wieczorem trochę czasu na drobne manualne przyjemności.
OdpowiedzUsuńJesień, a więc sezon na wypieki z naprawdę dużą ilością cynamonu i wanilii rozpoczęty. No i świeczki, które zawsze wprowadzają magiczny nastrój. I piękne wrzosy na balkonie. I to chwytanie każdego słonecznego promyka. I to cieszenie się z każdego pogodnego dnia, kiedy można spokojnie balkonować pranie :) I las, oczywiście, który jak dla mnie jest rewelacyjny o każdej porze roku. I ja cała w pluszach, kiedy już trochę przymrozi z rana i wieczorem :) Oj, dużo by wymieniać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!