Pikniki są we Francji chyba tak samo ważne jak biurokracja, wino i język (francuski oczywiście).
Piknikują wszyscy i przy każdej okazji, generalnie często pretekstem do wycieczki pieszej, rowerowej, czy samochodem jest właśnie jedzenie na kocu w jakimś ładnym miejscu.
Pamiętam parę lat temu, gdy pierwszy raz wybraliśmy się ze znajomymi Francuzami na trekking w Alpy, zrodziło się skojarzenie z Hobbitami i tak już zostało. Gdy my, nieświadomi jeszcze zwyczajów i skupieni na wspaniałych górach, wzięliśmy ze sobą zwykłe kanapki, żeby posilić się na jakimś postoju, nasi znajomi już od 11 rozglądali się za odpowiednim miejscem na piknik. Gdy takie znaleźli, w południe, czyli o świętej godzinie jedzenia, zaczęli rozkładać swoje koce, wyciągać przekąski, wypieki, sery, wino, oraz turystyczną kafeterkę. Trochę nas to rozbawiło wtedy, (a trochę też mieliśmy poczucie profanacji jakiejś świętości - wychodziliśmy z założenia, że góry są od podziwiania, zdobywania, bycia trochę w niebie, a nie do robienia sobie pikników) ale trzeba przyznać, że z biegiem lat wiele z tych zwyczajów przejęliśmy.
I teraz, sfrancuzieliśmy na tyle, że na każdą wycieczkę pakujemy koc i różne przekąski. Lubimy też odkrywać nowe miejsca piknikowe. Ostatnio pojechaliśmy o przepięknego parku niedaleko Lyonu. Byliśmy pod dużym wrażeniem. Przepiękny, ogromny teren, trochę łąk, trochę leśności, trochę wygodnej, zielonej trawki, place zabaw, kawiarenki i restauracje (wiadomo).
Swoją drogą, zastanawiam się, czy to zamiłowanie Francuzów do pikników i spędzania czasu na świeżym powietrzu przyczyniło się do powstania tak dużej ilości pięknych miejsc, czy to fajnie zagospodarowana przestrzeń natchnęła ich do wychodzenia z domu...
Och ja tez kocham piknikowac :):) moze bez wina ... Nie musiałam sfrancuszczec (?!) zeby stworzyć własną tradycje :):) lubie i już :):)
OdpowiedzUsuńDziewczęco wygldasz :):)
Jestem zakochana w kulturze i języku francuskim, ale jak do tej pory nie miałam jeszcze okazji odwiedzić Francji. Wycieczka tam to obecnie jedna z moich czołowych pozycji na liście marzeń. ;)
OdpowiedzUsuńMój blog- ultradefenceless
Oj to chyba niejedna wycieczka będzie, Francja to tak dużo więcej niż Paryż:) Szczęśliwie nie jest tak bardzo daleko, więc marzenie jest dość realizowalne;) Pozdrawiam!
UsuńAle te pikniki to naprawdę super tradycja. Jedyna rzecz, która czasem mnie mierzi to niestety alkohol. Taka sytuacja- pojechaliśmy nad zalew, zabraliśmy koc, jedzenie, napawamy się widokiem, ciszą, słońcem... podjeżdza samochód, bum, bum, bum na cały regulator z głośnika, wysiadają panowie wyciągaja piwo, chłepczą przy głośnej muzyce, śmieją się- właściwie rechoczą, rzucają puszki na trawę, po pół godzinie odjeżdzają, zostawiając mega śmietnisko.
OdpowiedzUsuńA ja marzę o takiej kulturze francuskiego piknikowania i jak tylko mam czas, to go realizuję :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Myślę, że to niekoniecznie kwestia alkoholu... Tutaj zdarzają się niepijący z zasady, ale też nie szanujący współpiknikujących - z dymiącymi grillami, muzyką, pozostawionymi śmieciami... Generalnie fajnie jak się przestrzega zwykłej zasady nie uprzykrzania życia innym:)
Usuńi ja pozdrawiam!
Woso, super zdjęciaa! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
VANILLAMADNESS.com
Będą w Paryżu uwielbiałam siedzieć w parku z bagietką z serem i butelką wina :)
OdpowiedzUsuńO, czekam na Wasze przekąski piknikowe.
OdpowiedzUsuńMy chyba też mamy coś z Francuzów, bo uwielbiamy pikniki. Nasz duży piknikowy, czerwony koc w kratę to prawdziwa legenda. Kupiłam go dzień przed urodzeniem Młodego - już nawet skurcze miałam, gdy rysowałam memu mężowi wizję, jak ten koc nam jest potrzebny na rodzinne pikniki właśnie. No i powiem Ci że tak właśnie służy. Gdzie tylko jesteśmy rozkładamy naszą jadalnię i zabieramy się do spożywania. Chociaż ostatnio mało dbamy o przekąski, nie mamy czasu więc ograniczamy się do bagietek lub zapiekanych kanapek, marchewek w słupki i innych ogórków, wielkich oliwek i kupnych mazideł w stylu guacamole lub hummusu. Na deser jakieś jabłka, gruszki, bakalie. Tak jest najszybciej, chociaż mam tę wizję jak piekę pyszne bułeczki i paluchy, albo muffiny, i jak to wszytsko pięknie serwuję na pikniku. No cóż, zwykle wpadamy do Biedronki w ostatniej chwili i łapiemy jedzenie i pędzimy na plażę. Zawsze ten wybór - czy ma być perfekcyjnie, czy też więcej czasu poświęcić na relaks. My zwykle wybieramy opcję nr 2 :)
Dobrze, ze zdążyłaś z zakupem:D
UsuńMy na ogół przygotowujemy wieczorem piknikowe jedzenie, lubię jak jest szybko i prosto, ale chociaż rzecz na ogół wypiekam, jak przystało na Hobbita;)
Uwielbiam lato, przebywanie na świeżym powietrzu, wycieczki i pikniki :D!!!
OdpowiedzUsuń