środa, 13 sierpnia 2014
czumbała, czumbała, czumbałałajka...
Już od ponad dwóch tygodni bawimy na Ojczyzny łonie.
Dwa tysiące kilometrów, dwa dni w podróży, tradycyjnie już z przygodami. Dzieciaki spisały się wspaniale, kawa działała skutecznie, długa droga zmęczyła, ale daliśmy radę.
Polska przywitała nas upałem, szpetnymi bilbordami, dziurawymi drogami, wspaniałym Wrocławiem i nie mniej wspaniałym Lublinem, żniwami. Doskonałą botwinką, malinami i twarogiem.
Teraz cieszymy się wakacjami. Stęsknieni dziadkowie z radością zajmują się młodzieżą, młodzież korzysta z wszystkich atrakcji (tyle babć i dziadków, cioć i wujów! Do tego ogród do dyspozycji, z piaskownicą, basenem i największym hitem - stonką!) A my z radością umożliwiamy im spędzanie czasu z wnukami i cieszymy się odświeżająca samotnością lub spotkaniami z przyjaciółmi.
Jest dobrze. Jest bardzo dobrze.
A ostatnio minęło nam siedem lat małżeństwa. Udaliśmy się do Nałęczowa. Klimat emerycki, w parku rozbrzmiewały pieśni z dawnych lat, można posmakować zgniłojajecznej wody Jan albo pysznej wedlowskiej czekolady do picia. Trochę nuda w sumie... Ale to nuda we dwoje była. Tylko we dwoje. Bardzo miła...
Przy okazji dorocznego przeglądu ciuchów, części z nich chciałam znaleźć nowych właścicieli. Zapraszam na aukcje tutaj. W najbliższych dniach dorzutka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale Ci pięknie w tym kapeluszu. Spokój i relaks bije ze zdjęć. I taki, powiedziałabym.. romantyzm? ;) lubię takie spokojne miejsca, z kochaną osobą u boku to już w ogóle. Musiało być super :)
OdpowiedzUsuńFajnie, wypoczywajcie!! A jakbyście potrzebowali postoju w drodze powrotnej to Katowice (i okolice) zapraszają :)
OdpowiedzUsuńinteresujące *.*
OdpowiedzUsuń