Pisałam już, że Lyon to miasto światła. Tak się składa, że francuscy pionierzy kinematografii, która przecież ze światłem ma wiele wspólnego, nazywali się Lumière (czyli światło właśnie). Do muzeum im poświęconego wybraliśmy się ostatnio, w ramach "gdzie by tu się ruszyć, gdy zimno i pada".
Muzeum znajduje się w imponującej willi Antoniego Lumière (ojca wynalazców). Była nazywana także zamkiem Lumière, co nie dziwi, gdy patrzy się na rozmach z jakim została zaprojektowana. Nie jest duże, ale pozwala zapoznać się z historią powstania kinematografu i kina jako takiego. Bracia Lumière mieli też spory wkład w rozwój fotografii, wynaleźli np autochrom - technikę otrzymywania kolorowych fotografii, na specjalnej szklanej płytce.
Makieta "zamku Lumière"
prehistoria kina, czyli zabawa iluzją.
Klimatyczny plakat zapraszający na pierwsze pokazy filmowe.
Pierwsze zdjęcia w ruchu
A to sypialnia Augusta Lumière.
Nienarodzone Dziecię już się ukulturalnia <3 Ślicznie wyglądasz, Pola, pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńChętnie poszłabym do takiego muzem.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz!
Uwielbiam patrzeć na kobiety w ciąży :) Mam nadzieję, że na samo patrzenie nie jestem za młoda :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMagiczny plakat, magiczne miejsce. Zupełnie jak Twój blog. Miło tu zawitać.
OdpowiedzUsuń