niedziela, 28 kwietnia 2019

Momenty wiosenne.


Czas już nawet nie pędzi, rozkręcił się tak, że nawet nie próbuję go złapać, zatrzymać. Pamiętam, że chwilę temu dzieliłam się wieścią o Nowym z brzuchu - a tymczasem Nowe śmiga po zjeżdżalniach, psuje gramofon i każe sobie czytać jak to Lalo gra na bębnie. Pamiętam, że przedwczoraj wracaliśmy z Francji, a tymczasem dłużej już jesteśmy tu na miejscu niż w sumie byliśmy tam. Zresztą, te cydne studenckie wagary, gdy urywaliśmy się z wykładu z gramatyki opisowej, żeby przysiąść na pierwszej aromatycznej trawce z piwkiem, to przecież też było zupełnie niedawno, prawda? Prawda??


Ostatnio z tym pędem przestałam się ścigać, przestałam walczyć. Czasem po prostu, z tego niewygrywalnego wyścigu dyskretnie się wycofuję na boczek, i zalegam na trawce. Urywam sobie, trochę nielegalnie (bo tyle do zrobienia!) minutki i Gapię Się Bez Celu. Gapię się, i dostrzegam. Momenty, drobiazgi, które zakotwiczają w rzeczywistości, zakochują w życiu.


Pierwsze rzodkiewki, nieduże i szczypiąco ostre, z ogródka mojej mamy. Najpyszniejsze.

Zapach nagrzanych słońcem główek dzieci na pierwszych tegorocznych wycieczkach.

Cisza, która ogarnia, gdy wjedzie się rowerem do lasu.

Dywan z zawilców w lesie.

Odkrywanie świata zwierząt. Oglądamy ślady i kupy, zastygamy nieruchomo nad jaszczurką zmieniającą skórę, liczymy bociany. Najlepsze lekcje przyrody, których nie miałąm w szkole, odbywam z dziećmi.

Gdy moje przytulenie leczy do zera rozpacz totalną. Ma się te supermoce.

Skóra pachnąca słońcem.

Uczucie po posprzątaniu szafy.

Migotliwe zajączki w mieszkaniu i plamy światła wpadające przez umyte (kochany mąż) okna.


Moment, gdy spakowani (po dach, jak zwykle), z kawą w kubkach termicznych, włączamy muzykę uśmiechamy się do siebie i wyruszamy w drogę, na wycieczkę.

Uczucie lekkości po obcięciu włosów.

Gra światła między pierwszymi, jasnozielonymi listkami.

Wszystkie rysunki  podarowane mi przez Iskrę, wszystkie tańce Pirata, wszystkie lego-budowle Wilczka.

Pierwszy piknik wśród tego wiosennego festiwalu życia. I hamak pierwszy.

Zachwycające, obłędnie pachnące, fioletowe plamy fiołków na trawnikach.

Gdy razem z Piratem przychodzimy po starsze rodzeństwo do przedszkola, ich powitanie, jego czucie się jak u siebie i potem wspólny spacer (prowadzą go za rączkę!) na plac zabaw.
I leniwe doglądanie potomstwa, radośnie brudzącego się w piaskownicy.

Zielona sukienka łopocząca na wietrze.







zielona sukienka

9 komentarzy:

  1. I wzięła i obcięła 😉!!! Ślicznie wyglądasz Paulina 😊!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, obcięła, takie odświeżenie na wiosnę ;)

      Usuń
  2. Z pozoru drobne rzeczy a mogą wnieść bardzo dużo radości w nasze życie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie wykonane zdjęcia. Czekam na więcej i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne zdjęcia. Masz fajne buty kupiłaś je z tej strony ? https://butymodne.pl/meskie-lucca-c532.p215.html bo widziałam że są tam identyczne i zastanawiałam się czy będą wygodne na moich stopach. Zawsze chciałam sprawić sobie taką parę. Dla swojego męża również szukam jakiś nowych inspiracji

    OdpowiedzUsuń
  6. 37 yr old Structural Engineer Eleen Franzonetti, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like Conan the Barbarian and Flying disc. Took a trip to Works of Antoni Gaudí and drives a Prizm. Podobne strony

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!