Nostalgia, nostalgia, nostalgia.
Jednym z pierwszych objawów dorosłości jest zauważenie młodszych pokoleń i stwierdzenie, że za naszych czasów było lepiej. Od jakiegoś czasu krążą po internetach różne teksty, memy i obrazki pisane przez i skierowane do ludzi urodzonych w latach 80. O tym, jakie mieliśmy szczęśliwe dzieciństwo. Bezpretensjonalne, bezproblemowe, piękne. A dzisiejsze dzieci generalnie nie podnoszą wzroku znad komputera, są grube, sfrustrowane, nieszczęśliwe i zagubione w wirtualnym świecie.
Tak się składa, że z własnym narybkiem bywam na różnych placach zabaw, w parkach i na boiskach. Które są pełne dzieci. Dzieci młodszych i starszych, krzyczących i biegających, wymyślających zabawy, jeżdżących na rolkach, rowerach i hulajnogach. Skaczących na skakankach, a nawet grających w gumę.
Nie wiem oczywiście, ile w tym czasie gubi się w wirtualnej rzeczywistości zajadając czipsami i frustrując, że nie ma najnowszego ajfona.
Ale, place zabaw nie są puste, na pewno. Są pełne dzieciaków, pewnie lepiej od nas ubranych i z porządniejszym sprzętem, ale przede wszystkim dzieciaków, które chcą się po prostu dobrze bawić.
Naprawdę nie jest tak, że nasze pokolenie jest jakoś lepsze, czy
nawet szczęśliwsze ze swoimi trzepakami, oranżadką w proszku i płynem
lugola. To, że nie mieliśmy tylu resoraków co nasze dzieci, nie daje
nam prawa do jakiegoś wywyższania się, że dzisiejsza młodzież już nie
potrafi się bawić. Bawi się. Tak samo jak my, wymyśla zabawy,
kreatywne, śmieszne, mądre i durnowate.
Jedliśmy lody
wodne za 35 groszy i flipsy czekoladowe, a nie Algidę i Laysy, ale to
nie daje nam paszportu do wiedzy wszystkiego. Graliśmy w zająca zbierającego jajka a później w Montezummę na
Atari, a nie w Assasin's creed nie dlatego, że tak wybraliśmy. Nasze
place zabaw były wybetonowane, metalowe i zardzewiałe, ale to nie czyni z
nas weteranów wojennych. A my wychodziliśmy na dwór sami, bo taka była
norma, a nie dlatego, że nasi rodzice byli tacy odważni
Wszystkie dzieci się bawią - tym, co mają. Patykiem i kamieniem,
szmacianą lalką, klockami Montessori, resorakiem, czy konsolą. Zgadzam
się, że generalnie dzisiejsze dzieci mają za dużo zabawek i bodźców, a
to wpływa na niecierpliwość, niedocenianie tego co się ma, nienasycenie,
szybkie nudzenie się. Ale, to nie dzisiejsze dzieci są znudzone i
nienasycone, to rodzice (i dziadkowie... I ciocie, i znajomi ... No,
dorośli. Czyli generalnie ci wychowani w dawniejszych, niby lepszych
czasach) zawalają je co chwila nowościami. To nie dzieci są
pierdołowate, to dorośli bywają nadgorliwi, wyręczają dzieciaki we
wszystkim, przegrzewają, podwożą wszędzie.
To nie dzieci są niesamodzielne, to my nie pozwalamy na samodzielność. My.
Społeczeństwo nie pozwala. Tak się porobiło, że wożenie samochodem do
szkoły, strzeżone osiedla i zajęcia dodatkowe stały się jakąś normą od
której nikt nie chce odbiegać. Nikt nagle nie chce być nowym pionierem i
sprawdzać, czy ktoś naśle opiekę społeczną, jeśli puści się
sześciolatka samego przed dom.
Pewnie, można sobie ponarzekać, że to niefajnie, że tak się porobiło. Sama mam wielki sentyment do własnego dzieciństwa, tych betonowych placów zabaw, zabaw w podchody i robienia zup błotnych.
Ale wierzę, że moje dzieci, za dwadzieścia kilka lat będą miały podobnie piękne wspomnienia. Bo dzieciństwo to dzieciństwo. To przeżywanie na maksa, to świeżość i bezpretensjonalność. A potem pewność, że kiedyś trawa była zieleńsza.
Dobry tekst , ale z Montezumą i Atari to pojechałaś , ja nie miałam komputera , pierwszy kupiłam po studiach IBM i wtedy grałam w necie w Ogame ;)
OdpowiedzUsuńAle właśnie net uwazam , za cud świata - bo czytając książki z dziećmi sięgam by coś im pokazać - co to jodłowanie - a taki charakterystyczny rodzaj śpiewu , posłuchaj ! Co to wysypisko śmieci - zobacz , takie góry śmieci które mieszczą przyrodę i dlatego segregujemy i dlatego to ważne
To jak z dobrodziejstw cywilizacji korzystamy zależy od nas , dorosłych
I te przebodzcowane dzieci , to tez dorosłych odpowiedzialność .... Bo włączają bajki nawet na 20 minut podróży autem .... Bo przecież dziecko nie wysiedzi ....
Z jednej strony dajemy "za dużo " gadżetów , za dużo wyręczamy , za dużo kontrolujemy , a za mało poświęcamy czasu odsyłając po przebodzcukący telewizor ;) za malo responsabilujemy i sami za mało widzimy w tym własnej odpowiedzialności ....
Ja tam uwazam że moje dzieci maja cudowne , beztroskie dzieciństwo , kolorowe , bezstresowe ...
A reszta to nasz wybór - ze bez telewizora , że jedzą na wieś , gonia po lesie , a w samochodzie śpiewamy piosenki czy gramy w Alfabet i rozmawiamy .... Bardzo dużo , o życiu , o świecie i o rodzinie
Napisałam, że w zająca łapiącego jajka, a późnej w Montezummę;) Ja jestem rocznik 84 i grałam:D
UsuńMasz rację, to do nas zależy w jaki sposób będziemy korzystać z dzisiejszych czasów i wszystkiego, co ze sobą niosą.
Ps. Jakie ładne słowo "responsabilujemy":)
Myślę, że w czasach naszego dzieciństwa też wychowywało się pierdołowate i mało samodzielne dzieci - rodzice zawsze mieli skłonności do nadopiekuńczości.
OdpowiedzUsuńTelewizja też już wtedy była - no dobrze, ja jestem rocznik 88, jeśli ktoś się urodził wcześniej, to za czasów jego dzieciństwa w tej telewizji tak wiele nie było.
Ale w latach '90 też oglądało się "bajki" - i to nie takie fajne jak dziś, a te wszystkie japońskie kreskówki, wcale nie do małych dzieciaków adresowane przecież.
Brutalne i seksualnością ociekające.
I choć komputery były rzadkością, to były gry telewizyjne!
O Boże, spędzało się przy tym godziny całe, psując sobie wzrok na tych starych, kineskopowych telewizorach.
Generalnie moim zdaniem dzieciństwo można zepsuć dziecku na wiele różnych sposobow - ale nawet nadmiar korzystania z laptopów, tabletów i telewizora nie zaszkodzi dziecku tak, jak brak miłości i szacunku.
Można być dzieckiem biednym.
Można być dzieckiem mało samodzielnym.
Można być dzieckiem przebodźcowanym.
Ale to wszystko nic w porównaniu z dzieckiem, które jest po prostu niekochane.
Najpiękniejsze dzieciństwo mają dzieci kochających rodziców.
Japońskie kreskówki też oglądałam:D
UsuńA z tym kochaniem i szacunkiem... pięknie napisane, masz 100% racji
Pola, czytasz mi w myślach z tymi tekstami! :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNostalgia :)!!!
OdpowiedzUsuńJa mialam jeszcze fajniej, bo na wsi nie mielismy nawet betonowego placu zabaw. Ganialismy calymi dniami po lakach i lasach i ubaw byl po pachy. Nikt nie martwil sie, gdzie jestesmy.
Teraz nie wyobrazam sobie puscic dziewczynki same na dwor. No, ale male sa. Zobaczymy co bedzie za lat kilka :)!!!
Fajne fotki, te nowe i te z przed lat:).
To zupełnie jak Dzieci z Bullerbyn, zawsze tak chciałam :)
UsuńNie lubię tego tekstu "za moich czasów,kiedyś postanowiłam sobie, że nie będę go używać. Użyłam raz, chociaż często mogę robić porównania, kiedy uczę. Potem w duchu sama siebie skarciłam, bo to nie jest tak, że dzisiejsze dzieci sa bardziej niegrzeczne albo gorsze, bo pozbawione "naszych" zabaw. Zawsze powtarzam, że inne nie znaczy gorsze. Teraz rozwijają się dużo szybciej, dużo więcej łakną wiedzy i poznawania świata, to stąd wynika nasze poczucie zepsucia. My mamy utarte schematy, a dzieci stale zaskakują innowacyjnym spojrzeniem. Fajne zdjęcia :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa czasem używam;P Jak mi dzieciaki zalezą za skórę to stwierdzam, że my byliśmy zdecydowanie grzeczniejsi;)
Usuń