sobota, 14 grudnia 2013
Festiwal Świateł
Lyon jest miastem światła; słowo Lumière przewija się tutaj w różnych kontekstach. Między innymi to tutaj bracia Lumière nakręcili swój pierwszy film. Od wielu lat, Lyon pracuje również nad doskonaleniem systemu świetlnego, zmniejszeniem zanieczyszczenia światłem. I od 15 lat odbywa się tu Festiwal Światła.
W weekend okalający 8 grudnia (święto maryjne, na pamiątkę cudownego ocalenia miasta od epidemii. Mieszkańcy początkowo stawiali w oknach zapalone świece) miasto ogarnia świetlne szaleństwo. Przybywają tłumy z całego świata (w ubiegłym roku 4 miliony zwiedzających). Są przeróżne, mniejsze i większe, instalacje, rewelacyjnie wykorzystujący fasady budynków mapping (wsparty muzycznie), rzeźby, mini spektakle. Wszystko na ogromną skalę, z prawdziwym rozmachem.
Nie udało nam się niestety zobaczyć wszystkiego. Nasz maluch nie jest już tak mały, żeby zasnąć sobie beztrosko w chuście, ani tak duży, żeby impreza specjalnie go zainteresowała. Do tego ogromne tłumy i hałas - dlatego oglądanie rozłożyliśmy na trzy dni, z Młodzieńcem w nosidle (wózek to stanowczo zły pomysł na takie imprezy). Ale to, co widzieliśmy zrobiło wrażenie. Olbrzymia instalacja chińska w parku - z prawdziwym lasem lampionów, teatrem cieni, kwiatami lotosu na jeziorze, niezwykłe historie opowiadane na murach zabytkowych budynków, czy rozświetlone konewki na skwerku... Podobało nam się.
Wiele osób mieszkających w Lyonie na stałe narzeka na powtarzalność, na to, że instalacje są co roku podobne. Może i są, przyznam zresztą, że poprzedni Festiwal Świateł zrobił na mnie większe wrażenie, ale przypuszczam, że to głównie ze względu na totalną swobodę czasową i beztroskę bezdzieciową.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
przepiękne.. brak słów! na żywo to musi być niesamowity efekt.. i klimat :)
OdpowiedzUsuń