sobota, 1 lutego 2025
Bieszczady na początek roku
czwartek, 9 stycznia 2025
2024. Podsumowanie
niedziela, 29 grudnia 2024
międzyczas
Jak ja lubię ten czas zawieszenia między Świętami a Nowym Rokiem.
Wyświętowalismy się. Wszystkie około świąteczne rytuały spełnione. Piękna, pachnąca choinka stoi w najlepsze, ozdobiona pierniczkami pieczonymi parę dni przed Wigilią. Kalendarz adwentowy jeszcze wisi, prezenty (pakowane 23 grudnia o 23), ciągle jeszcze na wierzchu. Jest ciągle świątecznie, ale to już nie jest to świąteczne, dziko migoczące szaleństwo, a raczej spokojny, ciepły i jednolity blask.
poniedziałek, 25 listopada 2024
jesieniarstwo dla zaawansowanych
Łatwo jest lubić jesień złocistą, słoneczną i ciepłą.
Schody zaczynają się z mrokiem zapadającym o 16, porannym skrobaniem szyb w samochodzie, brakiem pomidorów i słońcem, ukrytym tak dobrze za chmurami, że zaczyna się nabierać wątpliwości czy istnieje ono naprawdę. To jest ten czas, kiedy jesień mówi, "sprawdzam, zobaczymy, czy dalej jesteś jesieniarą".
I ja wtedy mówię "potrzymaj mi piwo" (grzane, z pomarańczą i cynamonem).
środa, 20 listopada 2024
Roztocze jesienią
czwartek, 24 października 2024
zdjęcia
piątek, 27 września 2024
Schody
Mamy dwupoziomowe mieszkanie. Największą zaletą tej
dwupoziomowości jest to, że dość wyraźnie wyznacza się granica między sferą
publiczną, czyli dołem, z salonem i kuchnią, a prywatnym bordello na górze. Na
dole porządek zaprowadza się łatwiej, jest mniej rzeczy, a te, które zostają na
dole mają swoje jasne miejsce. Reszta w trakcie szybkiego ogarniania trafia na
drewniane stopnie schodów. Mało jest chwil, gdy schody są puste i nie ma na
nich przeczytanych książek dzieciaków, małych autorskich budowli z lego,
rysunków i innych rzeczy do wyniesienia przy okazji.
Na schodach siedzi Pirat podczas wspólnego oglądania filmów, bo stamtąd, w razie straszniejszych momentów, może się szybko schować do swojego pokoju.
Przy schodach stajemy, wrzeszcząc do dzieci, że trzeba już wyjść do szkoły, albo że śmieci są do wyniesienia, albo żeby zeszły na obiad. Przy schodach (na górze) stają dzieci, pytając za ile dni będzie Boże Narodzenie, ile zer ma bilion, i czy mogą czystą kartkę.
Schodzę codziennie wieczorem po szklankę wody. I mam tak, że zatrzymuję się na środku schodów, tuż przed takim jednym skrzypiącym. Nigdy nie wiadomo, co może kogoś obudzić. I to jest ten moment zawsze, kiedy ogarniam rzeczywistość, łapię dystans. Kiedy patrzę na dom. Dom bezpieczny, ciepły, nasz. Stoję tak pomiędzy, i patrzę z góry na salon i kuchnię, we względnym porządku, wieczorne książki na niewielkim trochę podniszczonym drewnianym stoliku. Stara, wciąż wygodna kanapa, dębowy stół po babci, na nim kwiaty. Cicho szumi zmywarka i pompy w akwarium. Za dużymi salonowymi oknami spokojna noc szumi sobie w liściach wierzby. Wracam na górę, ze szklanką wody. Mijam troje drzwi, za którymi śpi troje zdrowych, zadowolonych z życia dzieci. Być może mają brudne stopy. Oddychają spokojnie.