W weekendach najbardziej chyba lubię przełamanie rutyny.
Lubię też, mimo niedogodności, tymczasowość mieszkania poza Polską. To ta tymczasowość napędza nas do sycenia się na potęgę tym miejscem, do korzystania, ile się da, z tutejszych miasteczek i wiosek, z okolic bliższych i dalszych, z wspaniałych krajobrazów, okoliczności przyrody, a także z samego Lyonu, który ma wyjątkowo dużo do zaoferowania (jeśli tylko chce się z tego skorzystać).
Ostatnie Święto Świateł i jeden mapping natchnął mnie do ponownego odwiedzenia tutejszego muzeum sztuk pięknych.
Nie jestem jakąś ogromną fanką oglądania muzealnych wystawek łupków i monet, ale tutaj jest co oglądać. Poczynając od egipskich sarkofagów sprzed 9tys lat, greckich i rzymskich rzeźb, poprzez sztukę starożytnego Iranu i Japonii, obrazy siedemnastowiecznych mistrzów flamandzkich, rzeźby Rodina i malarstwo impresjonistów, aż po sztukę współczesną. Robi wrażenie!
Dawno nie byłam w żadnej galerii. poza handlową. Wstyd! A przecież kiedyś uwielbiałam takie miejsca, teraz jakoś nie uwzględniałam ich na wyjścia z rodziną. Ale wiesz co - masz rację - przy najbliższej okazji, kiepskiej pogodzie itd. zamiast jechać do Ikei.. uderzamy do Kato do muzeum :)
OdpowiedzUsuńFajnie:)
UsuńA rodzina spisała się zaskakująco dobrze i oglądała "objazy" z dużym zainteresowaniem. (Pamiętam zresztą, jak pisałaś u siebie, jak Twój synek ogląda albumy o sztuce)
Zwiedzanie rozleglych muzeow, urzadzonych w starym stylu z malymi dziecmi czasem moze byc trudne, ale jak sama wyprobowalam da sie :) Nowoczesne, multimedialne muzea zwykle maja tez cos do zaproponowania dzieciom wiec jest juz latwiej. Polecam np. podziemia pod Rynkiem w Krakowie. Maja tam fantastyczny kacik dla dzieci co bardzo ulatwia zwiedzanie rodzicom a maluchy maja tez troche rozrywki. Tez w muzeum etnograficznym w Krakowie moj trzylatek wcale sie nie nudzi :)
OdpowiedzUsuńByłam w tym muzeum pod rynkiem w Krakowie z synkiem, miał wtedy z 7mcy, w chuście;) więc kącik nie był potrzebny, ale faktycznie świetnie zrobione.
UsuńA muzea w starym stylu są jak najbardziej ok, jeśli faktycznie jest tam co oglądać:)
Jak ja uwielbiam takie miejsca, aż mnie skręciło w środku, że tak dawno nigdzie nie byłam. Jak synek był ograniczony ruchowo to faktycznie można było szaleć ale teraz kiedy osiągnął moc tornada ograniczam straty do minimum czyli omijamy cenne eksponaty:) Rozwiązaniem jest wyjście bez urwisa i delektowanie się ciszą i spokojem ojj tak to jest znakomity pomysł:) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńDzieciaki lubią jak się coś dzieje :). Nieważne, czy to plac zabaw, czy muzeum. Jest mama, jest tata, jest super :). To rodzicom musi się chcieć ruszyć z domu :D.
OdpowiedzUsuńP.S. Pola, coraz bardziej się napalam, żeby latem odwiedzić wujka Tristana w Lyonie :D