czwartek, 6 grudnia 2018

A przecież stoisz taki młody, taki młody

Nie ma ich tak dużo, tych momentów. Ale, gdy już się pojawią, tym bardziej robią robotę.

Szczególnie teraz, gdy tak często mam to uczucie nieogarniania, mrugam okiem i mija dzień, trzy razy westchnę i mija tydzień. Grudzień zaczął się dwie chwile po styczniu. A ja ciągle w niedoczasie, ciągle jakaś spóźniona, coś zawalam, nie dopilnuję...
I tylko dzieci coraz większe. "I tylko popiół masz".


Ale są takie chwile, takie rozbłyski. Łapię się ich kurczowo, zakotwiczam nimi w rzeczywistości, przywracam się nimi do równowagi.
To teraz chyba czuje się najbardziej. Teraz rozbłyski błyskają zdecydowanie gęściej. Może koniec roku - może atmosfera przedświąteczna. Emocje chwytające za serce. Dziecięcość w najsielankowszym wydaniu, czyli oczekiwanie na Mikołaja, zadania z kalendarza adwentowego, "Jingle bells" z obowiązkowym podrygiem i pirłętem kilkuletniej nóżki, rumieńce i oczy błyszczące.



 
Patrzę sobie na nich, całą trójkę.
Podobni do siebie wszyscy, a im młodsze dziecko tym większy chochlik w oczach.

Wilczek, wrażliwy i mądry, przyrodnik i wędrowiec. Cudowna ciekawość świata, zachwycone chłonięcie wiedzy, które wzrusza do bólu i o które tak się boję gdy pójdzie do szkoły.

Iskra, sam żywioł. Ledwo dotyka ziemi, tańczy i śpiewa. Jak strzela focha, to spektakularnie, jak przytula, to najsłodziej.

I Pirat, obserwujący bystro starszą dwójkę, płaczący pod drzwiami, gdy idą do przedszkola. Uosobienie bezinteresownej, najczystszej radości życia. Coach optymizmu.



Coraz mocniej do mnie dociera, jak wiele z tych momentów, to już po raz ostatni. Ostatni w życiu.
Te ciastka dla Mikołaja.
Radość ze śniegu.
Czytanie wieczorne.
Naleśniki na kolację.
Te łapki ciepłe garnące się do mnie.
Wyprzytulanie smutków.
Spacery pełne odkryć. 

Rysunki produkowane w ilościach przemysłowych. I historie do tych rysunków.
Pytania  niekończące się.
Największe na świecie sekrety szeptane do ucha ciepłym chuchem.
I nawet te jęki, że mamoooo... Mamooo gdzie moja kredka którą przed chwilą trzymałam, mammooo zooobacz, mamooo patrz, mamoo chooodź. To bywa czasem sto miliardów maaaaam. Ale za dwie chwile już tego nie będzie, spadnę z tego znienawidzonego czasem piedestału, i zatęsknię. Z pewnością zatęsknię.

21 komentarzy:

  1. Dobry post, oj dobry! Mam teraz cholera wyrzut sumienia "za wczoraj", że mi się nie chciało czegoś przeczytać, ze jak dzieckoooo zawołało po raz piąty "pić" leżąc już w łóżku, to włos mi się zjeżył. Oj przytuliłabym to dzieckoooo teraz, nadgoniła to z czego sama zrezygnowałam wczoraj...dobry post, oj dobry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzena, ja takie wyrzuty sumienia mam bardzo często ;) Ale w końcu matka też człowiek, też ma prawo do jakiś emocji;)

      Usuń
  2. Jak zawsze wspaniale,wzruszająco.Wszystkiego dobrego.Ciepłych,radosnych,rodzinnych,pogodnych Świąt Bożego Narodzenia życzę całej Pani rodzince.I czekam,czekam na wpisy,może w nowym roku trochę częściej?Pozdrawiam serdecznie Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję! I z wzjemnością oczywście:)
      Mam nadzieję, że będzie częściej, ale bywa ciężko z czasem

      Usuń
  3. Pięknie napisane. Wiele pięknych chwil w naszym życiu zbyt szybko przemija. Śliczne dzieciątka i jakie pomocne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Refleksyjne słowa. Tak, to kiedyś będzie tylko wspomnieniem, ale jakże pięknym. Kiedy Ci dzieci wydorośleją, a ty siądziesz w fotelu i będzie przeglądać zdjęcia na tablecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałabym w albumie te zdjęcia, muszę nadrobić wywoływanie;)

      Usuń
  5. Pamiętam, jak niespełna 3 lata temu, ze ściśniętym gardłem, dumałam, jak to będzie, gdy Hania i Hubson będą mieli po te swoje 7 i 5 lat. Nie umiałam sobie wyobrazić, że ten Wielki Mały Człowiek, przyodziany w pieluszkę, będzie kończył przedszkole, a ta starsza - wciąż rozczochrana - Dziewczynka, drapiąca ziemię palcami (😉) pójdzie do pierwszej klasy. No i stało się. Szybciej, niż mogłam sobie to wyobrazić. Przyszło naturalnie, a ja wciąż patrzę na te Dwa Doskonale Życia i nawet nazwać nie umiem wdzięczności, że ich mam. Są momenty, że znowu zaczynam dumać: "jak to będzie, jak Ona będzie miała naście lat, a On - wciąż dwa lata młodszy - z nosem w komórce...". Pssssttt, wyłącz myślenie! (radzę sama sobie). Od myślenia to tylko głowa boli, jak mawiała bacia 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, też sobie czasem wyłączam na siłę takie myślenie!

      Usuń
  6. Jakże celne i potrzebne dziś słowa.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. I znów łzy kapią na telefon, przez Twoje słowa... jakże prawdziwe. Myślę jednak, że kolejne etapy życia będą nas cieszyć równie mocno :)!!!

    Pozdrawiam Was serdecznie :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko. Myślę o tym samym każdego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie to myślenie, ta świadomość trochę pomaga w cieszeniu sie tym, co jest teraz:)

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo wzruszający tekst. Zawsze,gdy coś się skończy, gdzieś w środku się za tym tęskni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej ;) Wpadłam poczytać o motywacji dzieci do górskich wędrówek i już chyba zostanę... Bo czytam i czytam i naczytać się nie mogę - jak pięknie piszesz! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!