
Gdzieś pomiędzy naszym wędrowaniem zatrzymaliśmy się na chwilę w domu. Było powolniej niż zazwyczaj, spędziliśmy błogie chwile bezczynnie, po prostu intensywnie będąc.
Czas powoli przesypywał się przez palce, światło migotało przez gałęzie drzew, owoce pęczniały i nabierały kolorów i wszystko to razem trwało sobie spokojnie.






