
Znowu las. Kiedyś pisałam, że najpiękniejszy jest jesienią. Ale teraz też jest najpiękniejszy. Ożył. Z całym zastępem, banalnych może, wręcz kiczowatych cudowności zachwycających wszystkie zmysły. Do kompletu brakowało tylko jelenia i łabądków, bo poza tym było wszystko. Śpiew ptaków, zapach zieleni, tańczące w drzewach światło.



A miałam tego dnia potwornego kaca. I mnie wyleczyło.