środa, 29 czerwca 2016

Zmysłowe przyjemności. Dotyk.


zmysły, dotyk

Zupełnie wspaniałe jest to, że wszystko, co najlepsze na świecie jest nam dane zupełnie za darmo i bezwarunkowo.
Weźmy zmysły. Wszystkie pięć dają nam cały wachlarz fantastycznych wspomnień, w dużej mierze budują nasze poczucie szczęścia, a już na pewno przyjemności. Dzięki zmysłom, odczuwamy świat pięciowymiarowo, co jest przecież absolutnie cudowne.

Dziś o dotyku. Zmysł dotyku jest trochę niedoceniany, a bardzo ważny. To jeden z najbardziej pierwotnych doznań, które rozwijają się już w życiu płodowym, dlatego tak szalenie ważny już dla noworodka. Każdy choć trochę świadomy rodzic wie jak fundamentalne znaczenie dla dziecka ma właśnie dotyk - przytulanie, głaskanie, masowanie. Wszyscy chyba zetknęli się z badaniami, mówiącymi o tym, że dotyk jest wręcz niezbędny do życia. Nie tylko pozwala odczuwać kluczowe dla naszego bezpieczeństwa sytuacje, jak ból, zimno, gorąco, napięcie, czy ruch. Jest też absolutnie niezbędny dla naszego rozwoju - intelektualnego, emocjonalnego, i fizycznego. ( i wiecie, nie niezbędny na zasadzie kocyka minky, elektronicznej niani, czy klocków. Naprawdę niezbędny.)

Gdy dorastamy, rola dotyku trochę przygasa, przy znamiennej funkcji wzroku, czy słuchu. Ale wciąż pozostaje on takim bazowym, ważnym i intymnym zmysłem, który daje nam dobry kontakt ze sobą, pomaga znać sie z własnym ciałem, wspaniale uczy uważności. Myślę, że warto skupić się czasem na nim i poszukać trochę ulubionych kontaktowych doznań, nie tylko erotycznych ( z którą to kategorią dotyk się rzecz jasna kojarzy).

Gdy myślimy o dotyku, dość oczywistym skojarzeniem jest masaż, często traktowany jako jeden z synonimów relaksu i odprężenia. Osobiście, poza klasycznym masażem pleców, uwielbiam tez masaż stóp, który (stymulując odpowiednie punkty, a może po prostu ogólnie zdejmując napięcie), czyni prawdziwe cuda przy moich potwornych bólach głowy. Praktykuję też masaż twarzy, codziennie wieczorem, w ramach prewencji przeciwzmarszczkowej.

Ale masaż to przecież nie wszystko.
Jest jeszcze przesypywanie między palcami piasku nad morzem. Tego bałtyckiego, drobnego (ale niepylistego) jasnozłotego piasku, głaskanie go, klepanie i zanurzanie całej dłoni.

Albo "kropkowanie twarzy". Trzeba zamknąć oczy, a druga osoba dotyka, stawiając palcem kropki po twarzy, w przypadkowe miejsca. Odpręża idealnie, bo zawsze całą uwagę koncentruję na tym, gdzie za chwilę poczuję "kropkę". I każde dotknięcie daje arcyprzyjemne uczucie, które rozlewa się po całym ciele.
I jeszcze, w podobnym klimacie, mizianie po plecach. Któż go nie zna, któż go nie uwielbia? W dzieciństwie z dzieciakami z rodziny organizowaliśmy całe sesje "dreszczyków", kładliśmy się jedno za drugim i smyraliśmy się np "do dwudziestu dreszczyków".

Albo ubrania z przyjemnych materiałów. Każdy ma jakiś swój ulubiony ciuch, mięciutki i wynoszony, w który się wtulany, mościmy i osiągamy ten stan błogiego bezpieczeństwa. Wspaniałe jest też czucie chłodnego jedwabiu na skórze w gorącą noc.

Chodzenie na bosaka. Po trawie, brzegiem morza, po piasku, po ciepłej drewnianej podłodze.

W lecie, jedną z większych przyjemności jest  trzymanie w dłoniach ciepłych od słońca owoców. I warzyw w sumie też. I czucie ich struktury różnorodnej (gładkiej, z delikatnym meszkiem, chropowatej), ciepłej i pełnej życiodajnych wspaniałości.
I dość podobna kategoria, czyli głaskanie traw, ziela i zboża. Mam taki zwyczaj, że zawsze głaszczę każde zboże w zasięgu mojej ręki. Uwielbiam to uczucie kłująco-łaskoczące, a jednocześnie poddaję się tym romantycznym myślom o głaskaniu chleba naszego powszedniego.

Pozostając w klimacie chlebowym - wyrabianie ciasta drożdżowego, i chlebowego. Tu mamy ciąg dalszy prawdziwego fizycznego kontaktu z powstającym jedzeniem - tym bardzo bazowym i tradycyjnym, pełnym znaczeń. Poza tym rosnące, ciepłe ciasto drożdżowe daje najzwyklejszą fizyczną przyjemność.

Przypomnijcie też sobie tę błogość totalną pojawiającą się przy ciapaniu się w różnych maziach. Zabawa tzw cieczą nienewtonowską (mąka ziemniaczana z wodą, pobawcie się nawet z dzieciakami), ugniatanie plasteliny, mieszanie zup błotnych, czyli powrót do dzieciństwa. Fajnie jest do tego wrócić.

A skoro już o dzieciństwie wspominam, to chyba nic nie wzrusza i nie roztkliwia mnie tak, jak przytulenie się policzkiem do ciepłego, pulchnego policzka dziecka. Albo dziecięca rączka, łapiąca ufnością moją dłoń.

Jest jeszcze najzwyklejsze, najprostsze "Niech mnie ktoś przytuli". Zwykły przytulas. (wszyscy pamiętają chyba słynną akcję "free hugs", która rozrosła się do niebywałych rozmiarów)

Zanurzenie stóp zmęczonych po wędrówce w chłodną wodę. Konsystencja guacamole i zupy dyniowej. Czesanie - albo raczej delikatne przekładanie włosów. Malowanie twarzy miękkim pędzlem. Otulenie się kocem w zimny wieczór.

W dzisiejszych czasach, gdy każdy dotyk jest podejrzany jako ten potencjalnie zły, zaczęliśmy unikać go w ogóle. Szkoda. Szkoda jest zabierać sobie taką masę wspaniałości.

21 komentarzy:

  1. Ojej, trafiłam do odpoczywalni pierwszy raz i właśnie skutecznie mnie oczarowałaś. Rzecz, której na co dzień praktycznie nie zauważamy, tak oczywista i zapomniana, opisana w sposób przyjemny może naprawdę zdziałać cuda. Ze mną zdziałała. Aż mam ochotę doznać wszystkiego o czym pisałaś! Dziękuję za tę chwilę wytchnienia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och jak mi miło:)
      Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej:)

      Usuń
  2. niesamowite ile małych przyjemności doświadczamy każdego dnia, a często się tego nawet nie dostrzega

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, często się dostrzega te wszystkie cuda dopiero gdy ich zabraknie

      Usuń
  3. Chodzenie na bosa to dla mnie najlepsza opcja ze wszystkich możliwości. Szkoda, że w tak niewielu opcjach mogę ją praktykować :) Naprawdę świetny tekst! Przedstawiłaś kwestię dotyku chyba z każdej możliwej perspektywy.

    Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili,
    VANILLAMADNESS.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Ja chodzę na bosaka dużo, szkoda, że to nie wpływa najlepiej na miękkość pięt;)

      Usuń
    2. Ja boso jeździłem tramwajem.

      Usuń
  4. Wspaniały wpis, Pola, naprawdę cudowny!! Dla mnie w te upały dotyk tkaniny z bambusa, taki chłodny, śliski, cudowny jest jednym właśnie z tych ukochanych doznań. No i oczywiście wiele z tych, które opisałaś. A ostatnio dotyk mięciutkich włosków na niemowlęcej głowie, to coś co daje mi najwięcej szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło:)
      Oj tak! Mięciutki puszek na niemowlęcej główce.... Uwielbiam! I jeszcze mi przypomniałaś, ruchy dziecka w brzuchu!

      Usuń
    2. Tak, ruchy dziecka powodowały, że zawsze musiałam się uśmiechnąć do siebie. W autobusie, w kolejce, gdziekolwiek. Nieważne, po prostu musiałam się uśmiechnąć :)

      Usuń
  5. Z DOTYKU LUBIE NAJBARDZIEJ MALENKIE DLONIE W MOICH DLONIACH? DZIECIECY POLICZEK WTULONY DO MOJEGO I SMERANIE ODDECHU SPIACEGO OBOK MOJEGO DZIECKA
    NIE NIE SPIA Z NAMI REGULARNIE? ALE SPORADYCZNIE PRZYCHODZA NAD RANEM DOSPAC OSTATNIA GODZINKE

    CO CIEKAWE JA WRAZLIWA JESTEM NA ZAPACHY
    WACHAM SWIAT .... KAZDE MIEJSCE MA SWOJ AROMAT
    MOZE DLATEGO PERFUMY MNIE MECZA
    SA ZBUT AGRESYWNE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle śpiące dzieci to jedno z cudowniejszych zjawisk tego świata, 100% słodyczy bez dodatku wrzasków fochów i chaosu;)

      O zapachach tez będzie wpis, ja tez jestem na nie wrażliwa:)

      Usuń
  6. Znów post, który skłania do refleksji i może też jakichś zmian. Na pewno spróbuję kropkowania twarzy, nie znałam tego:) Rzeczywiście rzadko się mówi o zmyśle dotyku, a jak się pomyśli o związanych z nim wspomnieniach albo rytuałach, to okazuje się, że ma bardzo duże znaczenie. Bez dotyku nie byłabym w stanie robić zakupów w lumpeksach, czasami znajduję coś fajnego właśnie na dotyk, dopiero potem patrzę co to za rzecz tak miła, miękka, dobrej jakości.. albo dotykiem weryfikuję coś co dla wzroku było atrakcyjne. Z dotykowych przyjemności, uwielbiałam chodząc po wyższych Tatrach dotykać kamieni. Chłodnych, wyrobionych wiatrem i śniegami, leżących w tym samym miejscu tak niewyobrażalnie długo. Równie przyjemne jest nurkowanie w czystych jeziorach. Aksamitny dotyk wody i świadomość, że jest się w całości w tej innej od powietrza materii i innym w świecie. Dlatego też nigdy jakoś szczególnie nie ciągnęło mnie do nurkowania z butlą, sprzętem. To pewnie byłoby fajne, ale mniej by się czuło wodę. Byłoby się w sztuczny sposób zbyt długo w tej krainie, w której normalnie można gościć tylko na czas powstrzymania oddechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się strasznie, że skłaniam do jakiś refleksji:)

      Co do Tatr - ja uwielbiam zapach tych kamieni w wyższych partiach, nie wiem dlaczego, kojarzy mi się z tartą z wiśniami:) Nurkowania jeszcze nie próbowałam, ale samo zanurzenie w wodzie uwielbiam:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Kilmatyczny bardzo ten wpis. Ja codziennie jestem glaskana przez mojego meza. Najbardziej lubie masz stop. Jutro pobiegam na bosaka po trawie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio naskrobałam długi komentarz i wszystko mi zjadło...
    Szkoda. Więc teraz będzie krótko: poruszyłaś bardzo ważny temat, niemal zapomniany przez wielu rodziców. A ja chciałam zwrócić uwagę na to, że duże pieniądze się wydaje za terapię integracji sensorycznej czy fizjoterpię ( bardzo potrzebną dla wielu małych pacjentów z różnymi dolegliwościami) a przecież czasem wystarczy dać się dziecku pobrudzić. Pamiętam jak robiłam takie eksperymenty z dziećmi w dotykanie z zawiązanymi oczami, wiesz jak wiele dzieciaków boi się dotyku? Sama byłam zaskoczona. A masaż, mrau, mogłabym codziennie ;) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ciekawe, co piszesz. Też mam wrażenie czasem, że jest teraz mnóstwo różnych diagnoz, terapii, a trochę z mało zwykłych bazowych doświadczeń...

      Usuń
  9. Alez Ty pieknie potrafisz pisac:)!!! Jestem zachwycona :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :) Fajny post, skłania do przemyśleń i do skupienia się czasem na tzw. małych przyjemnościach :) najgorsze jest to, co napisałaś, że słowo dotyk zaczyna się w dzisiejszych czasach odbierać negatywnie, bo kojarzy się wszystkim z seksualnością, a raczej ze złą sferą seksualności (przykładowo pedofilia). I w ogóle jeśli chodzi o seksualność, to mam wrażenie, że ludzie przestają się rozkoszować dotykiem, głaskaniem itp., a są nastawieni na uzyskanie szybkiej satysfakcji. A szkoda, bo przecież poprzez dotyk buduje się więź.
    PS: A, i jeszcze, co mi przychodzi do głowy, to przecież super przyjemnym dotykiem jest głaskanie puszystego pieska! :D co podobno zresztą jest odstresowujące i zmniejsza ryzyko zawału czy coś takiego ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!