wtorek, 16 lutego 2016

idzie


Nastąpił ten moment lutego. Nie wiadomo kiedy dzień zrobił się dłuższy, parę stopni na plusie i jakoś się świat ożywił, zapachniał. Drgnęło, ruszyły te soki podskórne. Od razu inaczej się wszystkiego chce.
Brzydko jest okropnie, wszystko jest brudne, szare i takie pozimowo nieatrakcyjne i ociężałe, ale nie w tym rzecz zupełnie.

Rzecz w tym, że pojawiła się ta energia przed-przedwiosenna. To ten moment, kiedy wysiewam rzeżuchę, i kiedy do domu trafiają pierwsze żonkile. I w ogóle chce się grzebać w ziemi, kwiatki przesadzać, organizować domowa roślinność. Zresztą ogólnie chce się organizować, znowu zająć domem, wykańczaniem i zasiedlaniem, bo się zimowo - poporzeprowadzkowo zasiedzieliśmy, a tu jeszcze tyle do zrobienia.
Chce się zająć sobą, rozruszać, iść biegać już teraz koniecznie, rowery wskrzesić, pierwsze piegi łowić na wycieczkach, rumieńce przywołać na szaro-blade lico. Zrzucić miękki brzuszek. Umysł pogimnastykować jakimiś błyskotliwymi łamigłówkami i wreszcie zagrać w nową planszówkę, a nie pogrążąć się tylko błogo w kolejnych książkach.
Ruszyć się trochę, z domu wyjść wreszcie.

Jest energia.

Idzie wiosna.
Nie mam złudzeń oczywiście, że jeszcze przyśnieży, zmrozi i mi się odechce. Ale już ruszyło, przełamało się i od teraz każdy śnieg, plucha będą coraz bardziej niestosowne. Już coraz bardziej legalnie będzie można rozpiąć płaszcz, wkładać nieocieplane buty i zauważać pierwsze bazie na drzewach. Do tej pory bazie i przebiśniegi były trochę wybrykiem, bo wiadomo, że żadne kwiatki w styczniu po prostu nie mają racji bytu. No więc właśnie teraz one tę rację bytu zyskują. Taki niuansik.









Chciałabym się pochwalić, że ten sweter to ręczna robota jest, mojej Mamy (te piękne warkocze) i moja (koślawa reszta). Jest cudowny, miękki i ciepły (100% wełny) i właśnie taki, jaki sobie wyobraziłam.


9 komentarzy:

  1. Nooo :) dobrze jest :) jeszcze nawet jasno jest jak wracam z pracy i można za widu wyjść na spacer :) Cele mamy podobne, no.. może oprócz tej planszówki, bo nie mam... - a co to za gra? PS: ładne zdjęcia :) PS2: jaki brzuszek? :D Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie to podnosi morale, jak przestaje być tak wcześnie ciemno.
      Planszówka to Tzolk'in Kalendarz Majów, zapowiada się ciekawie:)
      A brzuszek - flaczek jest, pod ubraniami niekoniecznie widoczny;)

      Usuń
  2. Uwielbiam, uwielbiam Twoje posty, czekam na nie z niecierpliwością. Zaglądam codziennie, z drugiej strony taki wyczekany post to jest przyjemność przeogromna. Dobrego dnia. Gosia T.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosna już bliżej niż dalej, to czuć w kościach, ja również się mobilizuję i ćwiczę jakby częściej i z nadzieją spoglądam za okno - niebo jakieś bardziej niebieskie, słońce jakoś mocniej świeci.
    A sweterek piękny! Szacun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:)
      (widziałam te ćwiczenia - z Gajowym :D:D:D )

      Usuń
  4. Wiosna, tak powietrze pachnie juz zblizajaca sie wiosna :).
    Jeju, zeby moja mama sie zebrala i mi takie cudo wydziergala!!! Szukalam podobnego swetra w sieciowkach, bezowocnie. Moze w koncu sama sie zabiore do robory... tylko kiedy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, w sieciówkach może być ciężko z prawdziwie wełnianym swetrem, już prędzej ciuchlandy. Albo faktycznie druty w dłoń!

      Usuń
  5. Właśnie mi przypomniałaś, że też miałam wysiać rzeżuchę i do tej pory tego nie zrobiłam :<
    Piękny sweter, masz niezwykle zdolną mamę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!