To było trochę jak podróż w czasie. My już jakby inni, dzieci jakby większe (i jedno dodatkowe), ale uczucie było takie, jakbyśmy się o tę dekadę cofnęli, wskoczyli do tamtego życia w roli turystów.
O odwiedzeniu Lyonu mówiliśmy od jakiegoś czas, z rosnącą nostalgią wspominając tamte czasy, piękne miasto, Alpy w zasięgu dwóch godzin, klimatyczne rzeki, wspaniały miejski park z zoo. Przypominaliśmy sobie nasze wycieczki, urocze małe miasteczka, muzea, cudowny, stereotypowo francuski targ nad Rodanem.
To nie był jedynie sielankowy czas, pamiętamy o tym również, ale wspomnienia - a już zwłaszcza te związane z jakimś miejscem - mają to do siebie, że z czasem pięknieją do granic idealności.
I z tym właśnie podejściem - że będziemy trochę dotykać przeszłości - pojechaliśmy.
Ach, jaki to miły tydzień był. Nie wróciłabym do mieszkania we Francji, ale wpadać tam chciałabym częściej.
|
Zaskoczeń brak. To jury orzekło, że w Lyonie najfajnieszy był park ze zwierzętami. |
|
trochę zazdroszczę tamtejszym dzieciakom, lekcje historii, czy języka w takim miejscu
|
|
występy w amfiteatrze rzymskim
|
|
makaronikowe mistrzostwo świata
|
|
jak to jest dotknąć prehistorii
|
|
Les Confluences, muzeum o tej nazwie, która oznacza złączenie, zbieg rzek, właśnie w miejscu, gdzie Saona wpada do Rodanu
|
|
i muzeum drukarstwa
|
|
i najlepsze, muzeum sztuk pięknych.
|
WOW! Piękne zdjęcia! Świetna wycieczka. Też muszę się wybrać z dziećmi do Francji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu^^
Piękna, sentymentalna wycieczka 🤩!!!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wracać do wpisów z czasów, kiedy pisałaś o Lyonie. Zdjęcie na wzgórzu "wczoraj i dziś" kojarzy mi się z wiatrem :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam we Francji, ale opisy Lyonu bardzo mocno działają mi na wyobraźnię. Bardzo, bardzo chciałabym zobaczyć to miasto.
OdpowiedzUsuń